Miarą popularności „Ani Słowa
Prawdy” niech będą proste fakty. Ten zbiór opowiadań miały
dotychczas w swojej ofercie czołowe polskie wydawnictwa oferujące
najlepsze fantastyczne książki, czyli Prószyński i Runa. W tym
roku z kolei planowane jest wydanie w Fabryce Słów. Świadczyć to
może tylko o tym, że teksty o Arivaldzie z Wybrzeża nieustannie
cieszą się sporym zainteresowaniem czytelników. Czy są ku temu
podstawy? O tym przeczytacie poniżej.
Arivald to mag dosyć specyficzny.
Dlaczego? Bo magiem wcale nie jest. Przynajmniej początkowo. Księgę
zaklęć, którą się posługuje, posiadł na drodze
przywłaszczenia, gdy podróżujący z nim prawdziwy czarodziej,
zmarł. Słusznie przypuszczając, że taki postępek nie za bardzo
spodobałby się słynnemu Tajemnemu Bractwu – stowarzyszeniu magów,
Arivald zaszywa się na Wybrzeżu, by tam, korzystając ze swoich
skromnych póki co umiejętności, pomagać miejscowej ludności.
Jednak spokojne życie nie jest przeznaczeniem naszego bohatera.
Zostaje wezwany do Silmaniony, gdzie stając przed Tajemnym Bractwem,
będzie się musiał sporo nagimnastykować, by ukryć swoją
magiczną ignorancję. Z czasem oczywiście, podczas kolejnych
przygód, jego wiedza pogłębia się, a Arivald zyskuje
szacunek zarówno kolegów po fachu, jak i zwykłych ludzi.
Jedną z największych zalet pisarstwa
Jacka Piekary jest niewątpliwie bardzo lekki styl. Świetnym tego
przykładem jest chociażby omawiany zbiór. Prosty, zrozumiały dla
każdego czytelnika język, sprawia, że ani się spostrzeżemy, a
jesteśmy a to w połowie książki, a to właśnie ją
skończyliśmy... Kolejne opowiadania pochłania się w tempie wręcz
ekspresowym, nie mając jednak przy tym wrażenia konsumowania
produktu, który za chwilę wyleci z pamięci. Większość zawartych
w zbiorze tekstów jasno świeci blaskiem czystej i nieskrępowanej
niczym przygody, doskonale sprawdzając się chociażby jako lektura
na odstresowanie.
Na taki stan rzeczy wpływa między
innymi postać Arivalda z Wybrzeża. Piekara wykreował bohatera,
którego mimo faktu, że jest podszywaczem, naprawdę da się lubić.
Między innymi dlatego, że posiada specyficzne, nieco złośliwe
poczucie humoru, czego wyraz daje chociażby w dialogach, przy
których czytaniu nieraz całkiem szeroko się uśmiechałem. Poza
wartką akcją, humor zawarty w dialogach to jedna z najmocniejszych
stron „Ani Słowa Prawdy”.
Ale jak już jesteśmy już przy
bohaterach, to tutaj także możemy znaleźć największe minusy
zbioru. Bo na dobrą sprawę, tylko i wyłącznie Arivald jest
szerzej opisywaną postacią. Inne potraktowane są po macoszemu.
Owszem, dowiadujemy się nieco o charakterach innych członków
Bractwa, ale są to informacje dosyć pobieżne, które nie pomogą
czytelnikowi bardziej polubić któregokolwiek z bohaterów
drugoplanowych. Zresztą można znaleźć także pewne mankamenty w
kreacji samego Arivalda. Nie do końca przypadła mi do gustu jego
metamorfoza z podszywacza, do jednego z najbardziej cenionych na
świecie magów. Przebiegła za szybko, wręcz niezauważalnie,
brakowało jej poparcia konkretnymi przykładami i ukazania powolnej
zmiany nastawienia innych magów.
Opowiadania nie trzymają niestety
równego poziomu. Obok naprawdę solidnych i rozbudowanych,
znajdziemy tu też popierdółki (bo tak je trzeba nazwać), wnoszące
do całej historii tyle co nic. Mamy tu przy okazji możliwość
prześledzenia jak na przestrzeni 11 lat zmieniał się nie tylko
warsztat pisarski Piekary, ale także jego podejście do opisywanego
świata. W początkowych opowiadaniach zamieszczonych w zbiorze,
informacji o świecie, w którym dzieje się akcja, dostajemy tyle co
nic, relacje i napięcia pomiędzy poszczególnymi państwami nie są
w ogóle brane pod uwagę. Dopiero w dwóch ostatnich tekstach
pojawiają się takie fakty, dzięki którym czytelnik będzie mógł
lepiej rozeznać się w sytuacji.
„Ani Słowa Prawdy” to naprawdę
niezła proza rozrywkowa, która wykreowała jednego z najbardziej
interesujących i rozpoznawalnych w polskiej fantastyce bohatera. W
zbiorze znajdują się różne pod względem jakości i konstrukcji
teksty, ale dwa ostatnie opowiadania pozwalają żywić nadzieję, że
Piekara jeszcze kiedyś wróci do tego świata, jeszcze bardziej go
rozbudowując. Chociaż z drugiej strony nadzieja powoli umiera, gdyż
od 7 lat nie było nam dane poznać kolejnych przygód sympatycznego
samozwańczego maga. A dobrze by było, niech Piekara zostawi na
chwilę inkwizytora Madderdina, poświęcając nieco uwagi drugiemu
ze swoich flagowych bohaterów.
6/10
Autor: Jacek Piekara
Tytuł: Ani Słowa Prawdy
Wydawca: Runa
Data wydania: 2008
Liczba stron: 608
ISBN: 978-83-89595-44-7
(Recenzja dostępna jest także w serwisie http://poprzecinku.pl/, konkretnie pod tym adresem - http://poprzecinku.pl/art/jacek-piekara-ani-slowa-prawdy-recenzja/49 )
(Recenzja dostępna jest także w serwisie http://poprzecinku.pl/, konkretnie pod tym adresem - http://poprzecinku.pl/art/jacek-piekara-ani-slowa-prawdy-recenzja/49 )
Lekkość stylu Piekary zachwyciła mnie kilka lat temu, jakoś niedługo chcę odświeżyć sobie właśnie "Ani słowa prawdy", zobaczymy czy pan Jacek znów mnie zaczaruje lub przynajmniej dostarczy kilku godzin godziwej rozrywki ^^
OdpowiedzUsuńTo drugie raczej gwarantowane, myślę. Jego książki mają to do siebie, że nawet jak się je czyta któryś raz, wciąż dostarczają rozrywki.
UsuńChociaż z drugiej strony w nowszych pozycjach (np. tych o inkwizytorze) trochę brakuje już moim zdaniem tego luzu, widocznego w starszych...
Seria Inkwizytorska też nie jest zła - ja tam lubię bohaterów, którzy mają w sobie coś z skurczybyka.
UsuńJasne, zła nie jest. Więcej, bardzo ją lubię. Ale...
Usuń- Ciężko jest przeczytać pod rząd 3 tomy opowiadań opartych na podobnym schemacie. Przy zasadzie "jeden - przerwa - drugi" wchodzi znakomicie.
- Te nowe prequele, mimo, że wciąż szybko się je czyta, robią już nieco gorsze wrażenie niż główny cykl.
Koniecznie muszę zdobyć tę książkę, zwłaszcza że "Miecz Aniołów" zrobił na mnie dobre wrażenie. Podoba mi się styl Piekary:)
OdpowiedzUsuńTutaj ewolucji, ani rewolucji stylowych nie ma. To wciąż ten sam, chwytliwy Piekara. Jak podobały Ci się przygody Mordimera, to i perypetie Arivalda powinny przypaść do gustu. ;)
Usuń