Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pawlak Romuald. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pawlak Romuald. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 listopada 2021

Romuald Pawlak "Pusty ogród" - Recenzja

 

Choć Wydawnictwo IX najmocniej kojarzy mi się z horrorem, to doskonale zdaję sobie sprawę, że wydaje dużo więcej aniżeli samą grozę. W ofercie „Dziewiątki” jest miejsce na przykład na klasyczne science fiction, co pokazała bardzo dobra antologia „Ku gwiazdom”. W dniu jej premiery światło dzienne ujrzał też „Pusty ogród”, druga część cyklu Romualda Pawlaka, zatytułowanego „Dom Krastów”. Powiem szczerze, byłem przekonany, że po lekturze wspomnianego wyżej zbioru będzie to po prostu miły literacki deser, tym bardziej, że poprzedni tom uważam za naprawdę udany. Tak się jednak nie stało. Nie mówię jednak o żadnym rozczarowaniu – „Pusty ogród” przyniósł mi po prostu znacznie więcej, niż mogłem się spodziewać.

W „Pustym ogrodzie” (traktowanym jako całość a nie konkretne opowiadanie) autor pozostawia w tle wydarzenia, o których czytaliśmy w „Podarować niebo”. Tym razem skupia się na nakreśleniu szerszego kontekstu, dzięki czemu możemy głębiej wniknąć w świat, w którym dzieje się akcja, a jako że mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań, tych spojrzeń jest kilka. Są też naprawdę różnorodne, choć wszystkie łączy jedno – humanizm i empatia. To nadrzędne cechy prozy Romualda Pawlaka. Były bardzo widoczne już w pierwszym tomie tego (nieplanowanego) cyklu, teraz odgrywają jeszcze większą rolę. I to właśnie takie science fiction, stawiające na pierwszym miejscu człowieka, płynnie łączące futurystykę z klasycznym spojrzeniem na ludzkie potrzeby i pragnienia jest tym, co autorowi wychodzi naprawdę doskonale.

Połowa z zamieszczonych w „Pustym ogrodzie” opowiadań ukazała się już wcześniej, w różnych periodykach poświęconych fantastyce. Nie wiem, czy już wtedy autor miał w planach włączenie ich w ramy całego uniwersum i jeśli miałbym zgadywać, powiedziałbym, że raczej takich zamiarów nie było. Tak czy inaczej, zebrane w jednym tomie, spięte klamrą i połączone z kolejnymi czterema tekstami, tym razem pierwodrukami, robią naprawdę duże wrażenie. Dużą rolę odgrywa w tym wszystkim szeroka rozpiętość tematyczna, choć Pawlak porusza się przecież w ramach jednego gatunku – potrafi zaserwować nam na przykład kameralną opowieść o procesie godzenia się ze stratą, by za chwilę przenieść odbiorcę na broniącą się przed kosmicznym zagrożeniem Ziemię, której krajobraz jest iście postapokaliptyczny. Niby odległe rejony, ale nie ma tu żadnej sprzeczności, nie da się odczuć, żeby teksty do siebie nie pasowały.

Druga odsłona serii „Dom Krastów” nie jest science fiction, które skupiałoby się na technikaliach. Wspominałem wcześniej, że Pawlak stawia w centrum swoich opowieści człowieka. Najistotniejsze jest dla mnie to, że spogląda na niego z różnych stron, kompleksowo. W rozpoczynającym zbiór „Rudziku” kreśli przejmujący portret osoby, która musi mierzyć się z nieuniknioną stratą dziecka. Ten motyw, połączony z kwestią kontaktu z pozaziemską formą życia, daje frapujący materiał do refleksji na temat tego, co moglibyśmy zrobić, żeby uratować przed śmiercią bliską osobę i jak się zachowamy, jeśli będzie to niemożliwe. Motyw pożegnania z życiem występuje też w kończącym książkę „Domu Krastów”, tu już w typowym dla science fiction anturażu. W tym opowiadaniu dużą rolę odgrywa z kolei polityka – jesteśmy świadkami odejścia do wieczności lidera tytułowego domu. Nadal jednak to bohater oraz jego refleksje na temat życia i odpowiedzialności znajdują się w centrum fabuły.

Ważnym motywem w kilku tekstach tego zbioru jest kwestia zaufania. Bohaterowie „Pustego ogrodu” (tym razem chodzi o konkretne opowiadanie) muszą zawierzyć prowadzącemu ich liderowi, że, mimo tego co im się wydaje, wie, co dla nich dobre. Bohaterka „Skimmo i kamienia, który przemówił” musi zaufać ojcu i uznać, że pewnych rzeczy nie warto ruszać, pilot statku z „Honoru” przez brak odpowiedniej perspektywy nie jest w stanie zaufać komunikatom wysyłanym do niego z innej jednostki, a postacie z „Małego Darhonu” znajdują się w sytuacji, która wymaga od nich zrozumienia intencji liderów ich planety. I zazwyczaj w opowiadaniach Pawlaka lepiej jest to zaufanie okazać, dać szansę, uwierzyć, że nawet ktoś obcy może zwyczajnie, po ludzku chcieć dla nas dobrze. Przesłanie w zasadzie optymistyczne, udzielające votum zaufania człowiekowi jako takiemu. 

W „Pustym ogrodzie” nie ma tekstu słabego, zbiór jest niezwykle równy, każde kolejne opowiadanie daje czytelnikowi dużo wrażeń i materiału do przemyśleń, nie stanowiąc przy tym lektury niezrozumiałej. Socjologiczny, humanistyczny sznyt, mocno wyczuwalny w „Podarować niebo”, obecny jest także tutaj. Coraz rzadziej widuje się dziś fantastykę skonstruowaną w tak staroświecki (zwłaszcza dla tych odbiorców, którzy ten gatunek kojarzą przede wszystkim z Marvelem) sposób. Jeśli jednak wykonanie jest tak solidne, jak tutaj, obcowanie z taką książką to prawdziwa, niekłamana przyjemność. Co więcej, „Pusty ogród” wydaje się lepszy niż tom pierwszy, a to sprawia, że na „trójkę” czekać będę ze sporymi oczekiwaniami.

Autor: Romuald Pawlak
Tytuł: Pusty ogród
Wydawca: Wydawnictwo IX
Data wydania: wrzesień 2021
Liczba stron: 350
ISBN: 978-83-962684-5-7

(Recenzja powstał dzięki współpracy z serwisem Szortal, dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 12. 11. 2021).

środa, 14 kwietnia 2021

Romuald Pawlak "Podarować niebo" - Recenzja

 

Spotkanie z obcą cywilizacją. Wielkie marzenie, ale i wielka obawa ludzkości. Wizji takiego wydarzenia literatura fantastyczna dostarczyła nam już wielokrotnie. Niektóre z nich były optymistyczne, zakładały, że Ziemianom i obcym uda się porozumieć, inne podkreślały możliwe trudności, takie jak wzajemne niezrozumienie czy nawet wrogość, prowadzącą w ostateczności do otwartego konfliktu. Ilu autorów, tyle spojrzeń na to zagadnienie. Kolejnym, który porwał się na zaprezentowanie własnej wizji pierwszego kontaktu, jest Romuald Pawlak, pisarz raczej niekojarzony z klasycznym science fiction. Sprawdźmy, czy za sprawą „Podarować niebo” podarował nam dobrą lekturę.

W konsekwencji zadziałania niewiadomego czynnika statek kosmiczny z Ziemi trafia na odległą planetę, gdzie napotyka rozumne życie. Część załogi chce badać obcych, a ci, których to nie interesuje, wybierają hibernację, w nadziei na doczekanie przybycia ekipy ratunkowej. Badacze dzielą się na kilkanaście rocznych wacht, a w czasie odpoczynku od pracy również korzystają z uroków hibernacji, jednak na krótszym dystansie czasowym. Między załogantami dochodzi do napięć, sprawę komplikują też relacje z autochtonami, którzy mogą wcale nie być tak nieświadomi, jak początkowo zakładali Ziemianie.

Na samym początku warto jedną rzecz wyjaśnić – „Podarować niebo” nie jest powieścią, w której akcja odgrywa istotną rolę. Jasne, posuwa się do przodu w całkiem niezłym tempie, a niektóre z zaprezentowanych wydarzeń potrafią być dramatyczne, jednak to nie dynamika fabuły stoi tu na wyeksponowanej pozycji. Romualda Pawlaka interesują inne rzeczy. Stara się kroczyć ścieżką chociażby Janusza A. Zajdla, kładąc duży nacisk na socjologiczny wymiar science fiction. Czytelnicy przyzwyczajeni do szaleńczego tempa akcji będą więc rozczarowani. Jeśli jednak nastawimy się na lekturę spokojniejszą, dającą pole do przemyśleń, wtedy „Podarować niebo” ma sporo do zaoferowania.

Nie czytałem wcześniejszych powieści Pawlaka, nie wiem więc, na ile portrety psychologiczne są stałym elementem jego twórczości, jednak muszę przyznać, że kreacja charakterologiczna stoi tu na wysokim poziomie. W przypadku głównego bohatera udało się dobrze pokazać ewolucję jego podejścia do obcej rasy i wiarygodnie zaprezentować prowadzące do zmiany stanowiska przemyślenia. Wszystko odbywa się stopniowo. David Foster początkowo wierzy w plan, jaki wybrała cała załoga statku, jego kontakty z tubylcami są nie tylko sporadyczne, ale i inscenizowane w taki sposób, by miejscowi uważali, że rozmawiają z własnymi przodkami. Dręczące astronoma wątpliwości każą mu jednak stopniowo modyfikować to podejście, a czytelnik wraz z bohaterem zaczyna się zastanawiać, jaki sposób kontaktu byłby najlepszy i czy cywilizacja Argunów ma jakikolwiek potencjał do rozwoju. Równie dobrze prezentują się też postaci drugoplanowe, obserwowanie relacji panujących między członkami załogi, odnotowywanie niuansów i napięć jest naprawdę satysfakcjonujące.

Sytuacja w jakiej znaleźli się rozbitkowie jest też doskonałym pretekstem do rozważań na temat tego, co można zrobić w takich okolicznościach. Wiele zależy, rzecz jasna, od charakteru konkretnego człowieka – niektórzy członkowie misji wybierają ukrytą interakcję i utajony wpływ na prymitywnych w ich oczach obcych, inni każą się zamrozić i oczekują na ratunek, nie chcąc angażować się w coś, co ich osobiście nie dotyczy. Każda z tych postaw jest w pewien sposób zrozumiała i każe czytelnikowi zastanowić się, jak postąpiłby on, gdyby wraz z innymi ludźmi znalazł się w niewyobrażalnie wielkiej odległości od domu, bez właściwie żadnej perspektywy powrotu. Przed takim wyborem stanęli też dowódcy wyprawy – kwestia czy powinni budzić kolonistów po tym, jak statek znalazł się w zupełnie innym miejscu niż to, do którego zmierzał, majaczy gdzieś w tle, jest jednak niezwykle interesująca i powinna zostać odrobinę bardziej rozwinięta. Cóż, może jakiś prequel, panie Romualdzie?

Nie jest jednak „Podarować niebo” książką idealną. Abstrahując od niepasującego każdemu staroświeckiego podejścia do science fiction (to jednak kwestia wybitnie indywidualna), to pewnym problemem może być samo zakończenie. Uniknę spoilerów, bez obaw. Nie wydaje mi się, żeby było ono w pełni uzasadnione przebiegiem całej opowieści. Nie widziałem nigdzie żadnej zapowiedzi takiego rozwoju spraw, jakie zaserwował nam autor. Nie znaczy to, że sam finał jest słaby. Był jednak po prostu nie do końca przekonujący.

„Podarować niebo”, science fiction z socjologicznym zacięciem, jest zaskakująco mocno angażujące, widać w nim też humanistyczne podejście autora. Na pierwszym miejscu stoi tu człowiek i jego kondycja. Takie niespieszne tempo jest czymś stosunkowo rzadkim w dobie częstych premier kolejnych tytułów nastawionych na szybką i łatwą rozrywkę, więc z dużą przyjemnością skorzystałem z  możliwości zatopienia się w lekturze, która ma zauważalnie większe ambicje.

Autor: Romuald Pawlak
Tytuł: Podarować niebo
Wydawca: Wydawnictwo IX
Data wydania: grudzień 2020
Liczba stron: 352
ISBN: 978-83-959166-3-2

Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 24. 03. 2021).