czwartek, 27 lipca 2023

Stranger Things. Kamczatka - Recenzja

 

Serial „Stranger Things” od samego początku zdobył oddane grono fanów. Nie ma w tym niczego dziwnego – po pierwsze tytuł udanie zagrał na sentymencie osób tęskniących do efektownej przygody rodem z lat osiemdziesiątych, po drugie zaś twórcy wykreowali bohaterów z krwi i kości, których los naprawdę widza obchodzi. Na tę chwilę na Netflixie wylądowały już cztery pełne sezony, ale miłośnicy Jedenastki i spółki nie muszą ograniczać się tylko do medium filmowego, uniwersum zostało bowiem poszerzone o książki i komiksy, rozwijające kolejne wątki, czasami tylko zasygnalizowane w serialu. Jednym z takich tytułów jest właśnie „Kamczatka”.

Kiedy do rosyjskich laboratoriów trafia nowa potencjalna broń masowego rażenia, jasne staje się, że prace przy jej rozwoju prowadzić mogą tylko najzdolniejsi naukowcy. Sęk w tym, że doktor Orłow nie kwapi się do pomocy państwu. Odpowiednie środki nacisku sprawiają jednak, że mężczyzna musi przynajmniej sprawiać inne wrażenie. Tymczasem dzieci Orłowa wyruszają w niebezpieczną podróż mającą na celu odnalezienie ojca i uzyskują pomoc ze strony byłego agenta KGB, obecnie skonfliktowanego z dawnymi zwierzchnikami.

Wątek rosyjski pojawił się w „Stranger Things” na wysokości trzeciego sezonu, został rozwinięty w czwartym. Pełnił w nich rolę dość efektownego, ale jednak dodatku, który z czasem zdecydowanie zyskał na znaczeniu i okazał się na tyle interesujący, że twórcy postanowili pójść w tym kierunku w jednym z komiksowych spin-offów. „Kamczatka” nie nawiązuje jednak bezpośrednio do wydarzeń będących udziałem młodych bohaterów z Hawkins. To niezależny prequel, który opisuje zupełnie inną historię i jest to w mojej opinii udany manewr – czytelnikom dał szansę na poznanie nowych bohaterów, a twórcom możliwość wyjścia poza znane lokacje i rozwinięcia obrazu świata przedstawionego.

Jak zatem prezentuje się sama opowieść? Trzeba powiedzieć, że historię skrojono w całkiem fachowy sposób. Została skondensowana do czterech zeszytów i, co za tym idzie, jest bardzo zwarta. Nie ma w niej nazbyt wiele momentów przestoju, akcja toczy się w szybkim tempie i jest intensywna. To w zasadzie odziera ten komiks z jakichkolwiek ambicji bycia „czymś więcej”, ale twórcy na dobrą sprawę wcale ich nie przejawiali, więc nie można rozpatrywać tego w kategoriach wady. Takie są po prostu fakty – nowe „Stranger Things” to tylko rozrywka, zbudowana w dodatku ze sprawdzonych elementów, takich jak standardowe przedstawienie Rosji jako państwa korzystającego z aparatu władzy do wypełniania wyznaczonych przez decydentów celów, mielącym przy okazji nieposłuszne jednostki. I choć to obraz zgodny z historią, to jednak także dość stereotypowy –  w dziełach zachodniej popkultury rzadko widzimy Rosję przedstawioną inaczej niż w ten sposób, malowaną jedynie brudnymi, szarymi kolorami.

Wspomniana wcześniej czterozeszytowa forma wpływa na chyba najbardziej znaczącą wadę omawianego komiksu. To nadmierna skrótowość prezentowanych w nim wydarzeń. Najbardziej widać to w relacjach (także rodzinnych) między postaciami – niektóre rzeczy dzieją się wręcz z kadru na kadr, a jest to tym dziwniejsze, że bohaterowie, widząc siebie po latach, z miejsca przechodzą do porządku rzeczy w kwestiach, które powinny być przerobione zdecydowanie mocniej. Problem byłby do rozwiązania, gdyby dać „Kamczatce” dodatkowe dwa, może trzy zeszyty. Wówczas pewne rzeczy wybrzmiałyby mocniej i nie ukrywajmy, lepiej.

Bardzo dobrze prezentuje się warstwa graficzna albumu. Rysunki są klimatyczne, utrzymane w realistycznym stylu, co pasuje do opowieści ulokowanej w dość ponurych okolicznościach. Temu wrażeniu sprzyja także kolorystyka, która jest jakby przytłumiona i przybrudzona – takie przedstawienie państwa totalitarnego, choć nie zaskakuje, wyszło naprawdę dobrze. Na koniec dodam jeszcze, że każdy kolejny rozdział poprzedza grafika z okładką konkretnego albumu. A wspominam o tym dlatego, że te covery są naprawdę przedniej urody – warto zawiesić na nich oko.

Kolejny komiks z serii „Stranger Things” to rzecz przeznaczona przede wszystkim dla fanów uniwersum i to oni będą się podczas lektury bawić najlepiej, a to z tego względu, że wydarzenia przedstawione w serialu zyskają jeszcze szerszy kontekst. A czy zabawa dla pozostałych czytelników będzie równie dobra? Wydaje mi się, że tak – opowieść jest na tyle niezależna, że także osoby nieznające pierwowzoru nie powinny mieli żadnego problemu ze zrozumieniem zaprezentowanych w tym albumie wydarzeń. A jak wygląda „Kamczatka” w ujęciu całościowym? To po prostu rozrywka na przyzwoitym poziomie. Mnie tyle wystarczy.

Tytuł: Stranger Things. Kamczatka
Seria: Stranger Things
Tom : 6
Scenariusz: Michael Moreci
Rysunki: Todor Hristov
Kolory: Dan Jackson
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Tytuł oryginału: Stranger Things. Kamchatka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Wydawca oryginału: Dark Horse Books
Data wydania: maj 2023
Liczba stron: 96
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-271-6399-8

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 30. 06. 2023).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz