poniedziałek, 24 lipca 2023

Batman. Zagłada Gotham - Recenzja

 

Odnoszę wrażenie, że jakiejkolwiek strony nie wskaże umowny kompas popkultury, tam znaleźć można Lovecrafta i jego „przedwieczną menażerię”. Gry, filmy, komiksy, literatura – Cthulhu stał się maskotką fandomu. Jako fanowi pisarstwa Amerykanina nijak mi taki stan rzeczy nie wadzi, ale potrafię też dostrzec, że te gościnne występy Przedwiecznych często są tylko magnesem na geeków, którzy łykną wszystko, co choćby tylko wspomina o ich ulubionych mrocznych bóstwach. Jednym z tytułów, który korzysta ze spuścizny HPL-a, jest „Zagłada Gotham”, ale akurat w tym przypadku można śmiało powiedzieć, że Mike Mignola czerpał z tego źródła jeszcze zanim stało się to modne.

Jest rok 1928. Właśnie mija dwadzieścia lat odkąd Bruce Wayne zniknął z Gotham City. Młodzieniec opuścił miasto, które odebrało mu rodziców, nikt nie wie jednak, że spadkobierca wielkiej fortuny uciekł także przed głosem zwiastującym zagładę metropolii. Teraz Bruce powraca, a tuż za nim kroczy przedwieczna groza, która chce zawładnąć nie tylko Gotham, ale i całym światem.

Gdzie na mapie tytułów z Batmanem w roli głównej plasuje się „Zagłada Gotham”? To przedstawiciel tak zwanych „elseworldów”, czyli opowieści umiejscowionych gdzieś obok głównej linii wydarzeń. Innymi słowy – są to komiksy, których twórcy mogą zupełnie nie przejmować się kanonem i popuścić wodze fantazji. Taki manewr ma bardzo wiele zalet, a największą z nich jest, przynajmniej w mojej opinii, możliwość zaprezentowania znanej postaci w niecodziennych okolicznościach i kreatywnej zabawy czy to wizerunkiem, czy ikonicznymi scenami. Nie inaczej dzieje się w „Zagładzie Gotham”, na kartach której Mike Mignola zmiksował elementy historii Batmana z „Mitologią Cthulhu”.

Kiedy na arenie wydarzeń danego dzieła popkultury pojawiają się Przedwieczni i gdy mamy do czynienia z tytułem pisanym na poważnie, czytelnik oczekuje kosmicznej grozy i nienazwanych okropieństw spoza otchłani czasu oraz specyficznego, ale doskonale rozpoznawalnego przez fanów, klimatu zagrożenia. Na tym polu „Zagłada Gotham” sprawdza się całkiem przyzwoicie, choć nie wygląda to do końca tak, jak bym się tego spodziewał. Przede wszystkim Mignola operuje bardziej na pojęciach „niepokój” i „klimat” aniżeli „groza” i „strach”. Nad całością unosi się też intrygujący, „weirdowski” zapaszek – jak się okazuje, do horroru inspirowanego Lovercaftem bardzo dobrze pasują niektóre elementy komiksów o Nietoperzu. Motyw rezurekcji Ra’s al Ghula czy też wygląd Oswalda Cobblepota – to idealnie harmonizuje z konwencją i robi klimat, dzięki któremu przy niektórych scenach można poczuć na plecach lekki dreszczyk.

Autorowi udało się w ciekawy sposób wkomponować znanych z kart różnych „Batmanów” bohaterów i złoczyńców (czasami są to dłuższe występy, czasami ograniczają się do króciutkich cameo). Co istotne, w zasadzie każda z tych postaci ma tu jakiś cel, nie jest wprowadzona kompletnie bezzasadnie. Przy lekturze „Zagłady Gotham” fani powinni się doskonale bawić wyłapując zarówno nawiązania do twórczości Lovercafta, jak i odnotowując kolejne modyfikacje i wariacje na temat postaci z Bat-uniwersum. Można się przyczepić tylko do nieco zbyt pospiesznej, odrobinę chaotycznej końcówki. Nie jest to jednak wada, która mogłaby znacząco wpłynąć na moje pozytywne postrzeganie tego komiksu.

Początkowo myślałem, że ilustracje są autorstwa Mike’a Mignoli – styl Troya Nixeya jest w kilku miejscach łudząco podobny do tego, jak rysuje autor „Hellboya”. Te prace początkowo sprawiają wrażenie nieco pokracznych – postaci potrafią być powykrzywiane i zdeformowane – musiała minąć chwila, zanim się do tego przyzwyczaiłem, ostatecznie jednak można powiedzieć, że warstwa graficzna pasuje do scenariusza, dobrze wizualizując brud nękanego przez przedwieczną grozę Gotham City.

Połączenie świata Batmana z panteonem Przedwiecznych okazało się całkiem interesujące. Mike Mignola i Richard Pace zaprezentowali nam sprawnie napisany komiks, który idealnie sprawdza się jako stanowiąca odskocznię od regularnych przygód Mrocznego Rycerza ciekawostka, a także hołd dla ponadczasowej klasyki literackiej grozy. I choć nie jest to album, który wszedłby do mojego „Top 10” historii o Nietoperzu, to na pewno warto go poznać.

Tytuł: Batman. Zagłada Gotham
Seria: DC Deluxe
Scenariusz: Mike Mignola, Richard Pace
Rysunki: Troy Nixey
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Tytuł oryginału: Batman: The Doom That Came To Gotham
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: kwiecień 2023
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 180 x 275
ISBN: 978-83-281-5632-6

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 26. 06. 2023).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz