piątek, 3 lipca 2020

Kick-Ass. Nowa - Recenzja

Stary „Kick-Ass” należy do szczytowych osiągnięć Marka Millara – tom numer jeden zadawał „cios prosto w ryj” z zaskoczenia. Sposób, w jaki autor podszedł wtedy do tematyki superhero, był naprawdę nowatorski, a o perypetiach Dave'a Lizewskiego czytało się z wypiekami na twarzy. Później nastąpiły dwie kontynuacje (według wielu zbliżone poziomem do oryginału) i wydawało się, że na tym koniec. Tymczasem Millar zaatakował znienacka kolejnym tytułem opatrzonym charakterystycznym logiem „Kick-Ass”. Tym razem na arenę wydarzeń miał wkroczyć zupełnie nowy bohater. Powroty zza grobu wypadały w popkulturze różnie, jednak zważywszy na niezłą formę twórczą Szkota, w tym przypadku można było pozwolić sobie na nieśmiały optymizm.

Po powrocie z misji w Afganistanie na Patience Lee spada spory cios – jej mąż odchodzi, zostawiając ją samą z dwójką dzieci. Szybko okazuje się, że mężczyzna zostawił po sobie także niespłacone długi, co dodatkowo dobija byłą wojskową. W obliczu przeciwności losu kobieta decyduje się na niestandardowy krok – przywdziewa kostium Kick-Assa, by okraść bandytów z pieniędzy, które chce w połowie przeznaczyć dla siebie, a w połowie rozdać innym potrzebującym. Ścieżka zamaskowanego bohatera niesie jednak ze sobą duże ryzyko, i to nie tyko dla samej Patience, ale też dla jej rodziny.

W najnowszej odsłonie „Kick-Ass” niektórym czytelnikom może nieco brakować młodzieńczego entuzjazmu, jakim cechował się Dave Lizewski. Motywacja nowej zamaskowanej bohaterki jest bowiem inna. Patience Lee nie jest geekiem, który chce spróbować swoich sił w walce z przestępczością. Powiedziałbym, że kierujące nią pobudki są zdecydowanie bardziej poważne, bo motywuje ją przede wszystkim chęć zapewnienia bytu rodzinie w obliczu częściowego jej rozpadu, a swoiste „robinhoodowanie” jest (przynajmniej początkowo) zaledwie dodatkiem. Czy to dobre rozwiązanie? Z jednej strony mamy coś nowego (i raczej przekonującego), z drugiej die-hard fani oryginału oczekiwaliby pewnie bardziej klasycznego w formie rebootu. Wszystko zależy od tego, jak patrzycie na całą serię. Osobiście rozczarowany nie jestem, bo wierzę, że żeby reaktywować uznaną markę, potrzeba nieco innego spojrzenia niż wcześniej, a takie właśnie podejście prezentuje tu Mark Millar.

Sama główna bohaterka jest jednak nieco mniej interesująca niż poprzedni Kick-Ass. To osoba dobrze wyszkolona i weteranka misji wojskowych. Dlaczego uznaję tę charakterystykę za wadę? Chodzi przede wszystkim o to, że nie mamy okazji śledzić, jak nabywa doświadczenia – ona już na samym starcie umie walczyć i jest gotowa do swojej nowej misji na ulicach, a to wydaje się już fabularnym skrótem typowym dla „nowożytnego” Millara. Szkot chce zawiązywać akcję szybko i równie błyskawicznie ją na kolejnych kartach prowadzić. Takie szaleńcze tempo nie zawsze jest jednak zaletą.

Nowa Kick-Ass nie jest jednak postacią nieciekawą. Co więcej, wydaje się być idealnie skrojona na dzisiejsze czasy – Patience Lee to Murzynka i samotna matka, walcząca w dodatku z niesprawiedliwością współczesnego świata. Na docelowym dla tego komiksu rynku amerykańskim taka kreacja protagonistki będzie z pewnością strzałem w dziesiątkę, a i fanom z innych krajów nie powinno nic w tej materii przeszkadzać. Podstawową rolę, jaką ma spełniać osoba o pseudonimie Kick-Ass, pani Lee wypełnia bowiem świetnie – kopie tyłki przestępców, aż miło, a było nie było, o to w sumie w tym komiksie chodzi. Rozwałka stoi na wysokim poziomie, co sprawia, że można się nią cieszyć i lekko przymknąć oko na nieco zbyt naiwne zakończenie.

Prace Johna Romity Jr. prezentują się naprawdę dobrze. Kreska jest charakterystyczna dla Amerykanina – odrobinę pokraczna, a przy tym naprawdę pewna (brzmi paradoksalnie, ale to szczera prawda!). Rysunki są miłe dla oka, w scenach akcji nabierają dużych rumieńców. Pozostają przy tym konwencjonalnie skadrowane, co daje zaskakujący i ładny efekt. Ponowne spotkanie artysty z Markiem Millarem graficznie wypadło więc bardzo udanie.

Nowa odsłona „Kick-Ass” nie jest aż tak dobra, jak starsza wersja, ale i tak dostaliśmy całkiem dużo. Rozrywka, jaką proponuje Mark Millar, nie jest tylko komiksowym fast foodem (choć nie da się ukryć – wchodzi łatwo i przyjemnie), ale przy odrobinie chęci znajdziemy tu nieco więcej, choć warto przy tym pamiętać, że refleksja przykryta jest jednak grubą warstwą akcji. Tak czy inaczej, to komiks, który stanowi jeden z mocniejszych punktów nowszej bibliografii szkockiego scenarzysty i z pewnością dostarczy większości jego fanom kilku godzin miłej lektury.

Tytuł: Kick-Ass. Nowa
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: John Romita Jr.
Kolory: Peter Steigerwald
Tłumaczenie: Robert Lipski
Tytuł oryginału: Kick-Ass. The New Girl #1-6
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: maj 2020
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 168 x 257
Wydanie: I
ISBN: 978-83-65938-99-2

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 15. 06. 2020).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz