czwartek, 23 lipca 2020

Deadly Class. 1988. Tom 4: Umrzyj za mnie - Recenzja

Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, żeby „Deadly Class” miało być komiksem więcej niż dobrym. Przed lekturą pierwszego tomu żywiłem pewne obawy co do tematyki serii i tego, że skoro traktuje ona o młodzieży, to na pierwszy plan wyjdzie klasyczna teen drama. Rzeczywistość zweryfikowała te oczekiwania nader pozytywnie – okazało się, że komiks Remendera i Craiga nie tylko jest niebanalny, ale stawiając na bezkompromisową i dosyć brutalną rozrywkę, niesie ze sobą także szczyptę (a czasem nawet więcej) refleksji. Tak było przynajmniej dotąd, tom numer cztery mógł tę dobrą opinię zweryfikować, zdarzało się już bowiem, że poziom danego cyklu nagle się załamywał. Jak jest tym razem?

Kończy się rok nauki w King’s Dominion. Dla Marcusa i przyjaciół jest to dopiero pierwszy rok spędzony w placówce, dlatego egzamin końcowy będzie dla nich wyjątkowo stresujący. Żeby go zaliczyć, trzeba bowiem... przeżyć. Uczniowie ze starszych klas mają za zadanie zabić jak największą liczbę tak zwanych szczurów, czyli pierwszorocznych. Ci świeżacy, którzy przetrwają, będą mogli kontynuować naukę w drugiej klasie.

Fabularny zarys kolejnego tomu „Deadly Class” zapowiadał, jak widać, dużą intensywność oraz akcyjność, i faktycznie, „Umrzyj za mnie” w niczym nie ustępuje poprzednim tomom jeśli idzie o tempo opowieści – momentami jest ono nawet jeszcze szybsze, a całość jeszcze mocniejsza. Co zaskakuje, taki stan rzeczy ani na moment nie sprawia, że cała historia staje się wyłącznie młodzieżową wersją kina spod znaku „Adrenaliny” – co to, to nie, bo Remender poza tym oferuje czytelnikowi znacznie więcej, a rozrywka w jego wykonaniu nigdy nie sprawia wrażenia bezrefleksyjnej, co tyczy się nie tylko omawianej serii, ale w niej widać to szczególnie.

Co zatem sprawia, że można określić „Deadly Class” mianem komiksu oferującego „coś więcej”? To między innymi niebanalne podejście do problemów protagonistów. Z opisów życia tak zwanej trudnej młodzieży łatwo może wychynąć coś mocno niestrawnego, tymczasem Rick Remender trzyma rzecz w ryzach. Bohaterami targają naprawdę wiarygodne rozterki, a problemy, z którymi muszą się konfrontować, sprawiają, że przechodzą przyspieszony kurs dorosłości. Często w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach przekonują się, że prawdziwie zaufać nie można właściwie nikomu, bo za odpowiednią kwotę (lub inaczej – z odpowiednią motywacją) każdy jest w stanie sprzedać każdego. Mało optymistyczna konkluzja, prawda, ale niestety nader życiowa.

W „Umrzyj za mnie” podobać się może także to, że scenarzysta nie skupia się wyłącznie na Marcusie. Choć to on nadal pozostaje głównym bohaterem tej opowieści, na kolejnych kartach albumu pojawiają się momenty, kiedy schodzi na nieco dalszy plan – wtedy zostają nam zaprezentowane inne postacie, których wątki za każdym razem są równie mocno angażujące jak ten dotyczący Marcusa. Autor dobrze kreśli także współpracę bohaterów, którzy muszą połączyć siły, żeby ujść z życiem morderczej fali, będącej tradycyjnym egzaminem końcowym w King's Dominion. Sojusze muszą jednak być zawierane z najwyższą ostrożnością, bo w grę wchodzi wspomniany wcześniej brak całkowitego zaufania do towarzyszy. Ta cecha nadaje fabule dodatkowego kolorytu, ponieważ sprawia, że także czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, co wydarzy się za chwilę i kto okaże się być zupełnie innym człowiekiem, niż się wcześniej wydawało.

Już od „Reagan Youth” jednym z najmocniejszych punktów „Deadly Class” była jej warstwa graficzna. Odpowiedzialny za nią Wes Craig prezentuje równą, wysoką formę, rysując w sposób niezwykle efektowny. Powtarzającymi się słowami określającymi styl pracy artysty są „dynamiczny” i „efektowny”. W czwartym tomie zbiorczym jest w tej materii równie dobrze, co przynosi kadry niezwykle miłe dla oka, świetnie pasujące do brutalnego, pełnego akcji scenariusza.

Na wysokości czwartego tomu zbiorczego „Deadly Class” jest jedną z najlepszych ukazujących się w tej chwili w Polsce serii komiksowych. Non Stop Comics wiedziało, co robi, kupując prawa do jej wydawania – ta historia jest niezmiennie angażująca i porywająca, a co więcej, nie wydaje się, żeby jej poziom mógł w najbliższym czasie spaść. Rick Remender ma pomysł, jak ją prowadzić w taki sposób, by stale hipnotyzowała czytelnika. Patrząc zaś na cykl całościowo – na początku był start z wysokiego pułapu, a wraz z kolejnymi tomami poziom nie tylko nie spada, ale rośnie. Oby kolejne tomy utrzymały tę tendencję, a przynajmniej zachowały poziom „Umrzyj za mnie”.

Tytuł: 1988. Umrzyj za mnie
Seria: Deadly Class
Tom: 4
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wes Craig
Kolory: Jordan Boyd
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: Deadly Class Vol. 4 – Die For Me
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: maj 2020
Liczba stron: 136
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-6646-052-2

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 26. 06. 2020).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz