środa, 17 czerwca 2020

Harleen - Recenzja

DC Black Label znajduje się dopiero na początku swojej wydawniczej drogi. Powstały w 2018 roku imprint skupia się na historiach przeznaczonych dla dojrzałego czytelnika, rozgrywających się w Uniwersum DC, często z udziałem znanych superbohaterów lub złoczyńców. Pierwszy okres działalności to idealna okazja, by zaprezentować najmocniejsze tytuły, komiksy, które mogłyby być zbyt ciężkie (w dobrym tego słowa znaczeniu), żeby trafić do regularnych serii, na łamach których istniałoby zbyt duże ryzyko, że zostaną niezrozumiane przez czytelnika łaknącego rozrywki łatwej i przyjemnej. Już pierwszy album tej linii wydawniczej, czyli „Batman. Przeklęty”, potwierdził ten stan rzeczy, bo poza tym, że był niezwykle intrygujący, okazał się także bardzo niejednoznaczny, jednak w mojej opinii spełnił pokładane w nim nadzieje. Podobnie wysokie oczekiwania można było mieć także względem „Harleen”, która zapowiadała się bardzo ekscytująco.

Młoda pani psychiatra, doktor Harleen Quinzel, jest idealistką. Wierzy, że potrafi znaleźć sposób na przywrócenie niebezpiecznym pacjentom zagubionej empatii, a co za tym idzie, umożliwi im powrót do społeczeństwa. Jej innowacyjna teoria jest na tyle ciekawa, że kobieta otrzymuje grant od jednej z największych fundacji w Gotham City, dzięki czemu może zacząć wprowadzać swoje pomysły w życie. Tym samym rozpoczynają się badania w szpitalu dla psychicznie chorych przestępców, Zakładzie Arkham. Na panią doktor czekają wyzwania, a niektóre z nich mogą się okazać naprawdę poważne.

Jak sam tytuł wskazuje, „Harleen” skupia się na postaci doktor Quinzel. Nie jest to jeszcze znana wszystkim Harley Quinn, ale w komiksie bohaterka wchodzi już na prostą drogę, by się nią stać. Kiedy ją poznajemy, jest jednak zwyczajną trzydziestoletnią panią psycholog, która chce się wykazać w praktykowanej przez siebie dziedzinie nauki. Ambicja jest cechą, która pcha ją do przodu. Choć miewa niepowodzenia, chce osiągnąć sukces, dlatego gdy nadarza się okazja w postaci grantu od fundacji Bruce’a Wayne’a, wykorzystuje okazję i rozpoczyna badania w Azylu Arkham. Dzięki własnej wrażliwości i empatii jest pewna, że dotrze do pacjentów. Wyzwaniem jest zwłaszcza jeden z nich. I to właśnie relacja doktor Quinzel z Jokerem stanowi główną atrakcję omawianego komiksu.

Od samego początku Sejicowi udaje się wykreować specyficzne napięcie między tą dwójką. Wszystko zaczyna się jeszcze przed podjęciem przez panią psycholog pracy w Arkham. Ich pierwsze spotkanie ma miejsce na ulicy, podczas jednego z napadów, których Joker dokonał w Gotham. Już wtedy zostaje nawiązana delikatna nić porozumienia. Sytuacja zaczyna być bardziej dynamiczna wraz z pojawieniem się doktor Quinzel w Arkham. Trudno się na dobrą sprawę zorientować w którym momencie zamiast starać się przede wszystkim wyleczyć Jokera, zaczęła z nim sympatyzować, a z czasem go kochać. Następuje to na tyle płynnie, że nagle po prostu łapiemy się na tym, że „to” już się dzieje. Że idealistka powoli osuwa się w odmęty zła.

Nie będzie wielkim zaskoczeniem, gdy powiem, że dla całej fabuły niezwykle istotny jest blady Książę Zbrodni. Joker został tutaj przedstawiony w bardzo ciekawy sposób – jawi się przede wszystkim jako doskonały manipulator, który potrafi każdą sytuację odwrócić na swoją korzyść. Osoby, które nie są przygotowane na spotkanie z jego charyzmą, stoją na z góry przegranej pozycji. Taki los spotyka właśnie doktor Quinzel, która powoli ulega jego morderczemu urokowi. Przez większą część lektury Joker sprawia wrażenie człowieka autentycznie czarującego i nieszkodliwego, co pomaga czytelnikowi zrozumieć, w jakie sidła wpadła protagonistka. Jedynie krótkie sceny, czasami tylko sugestie wskazują na to, że jego działania są cynicznie zaplanowane i mają egoistyczny cel – wydostanie się z izolacji przy użyciu wszelkich możliwych środków.

To nie koniec doskonale nakreślonych relacji międzyludzkich. Bo w tym komiksie nie jest to tylko para Harleen-Joker. O nie. Dużą rolę w całej historii gra także Harvey Dent, którego poznajemy jeszcze jako prokuratora generalnego. Sejic świetnie opisuje jego oddanie sprawiedliwości, ale nawet po przemianie w Two Face’a doskonale motywuje kolejne posunięcia bohatera. W jego interpretacji obsesja Denta dotycząca dwoistości oraz sprawiedliwości jest doskonale uzasadniona, a jego spotkania i dyskusja z doktor Quinzel naświetlają kolejne wybory podejmowane przez oboje. Na deser mamy jeszcze Batmana, który choć pojawia się rzadko, też jest postacią mającą niebagatelny wpływ na wydarzenia, czy to jako zamaskowany obrońca miasta, czy też jako Bruce Wayne. Wszystko jest doskonale przemyślane i bardzo precyzyjnie wykonane.

Bardzo dobre wrażenie sprawiają ilustracje autorstwa… Stjepana Sejica. Nie zawsze komiksy, w których za scenariusz i rysunki odpowiada ta sama osoba okazują się udane, ale tym razem nie ma się do czego przyczepić. Warstwa graficzna doskonale wizualizuje to, co Sejicowi chodziło po głowie i jest zwyczajnie niezwykle miła dla oka. Może niektórzy przyczepią się, że czasami jest zbyt sterylnie i nieskazitelnie, jakby świat przedstawiony był w pewien sposób sztuczny, ale wydaje mi się, że nie jest to zły wybór – akcja dzieje się wszak głównie w szpitalu psychiatrycznym, a cechą charakterystyczną takiego miejsca jest (albo powinna być) rzeczona sterylność. Z kolei brak skaz odnosi się do bohaterów, którzy są po prostu ładni. Widać to zwłaszcza w przypadku Jokera, którego aparycja przypomina gwiazdę rocka (mowa o tym także na planszach bonusowych „Harleen”). Wybór jest ciekawy – pokazuje takiego Jokera, jakiego nie widzieliśmy wcześniej – pełnego specyficznego uroku i magnetyzmu, co z kolei sprawia, że jesteśmy w stanie uwierzyć, że mógł to być element, który pomógł mu zdobyć swoją przyszłą dziewczynę.

Kolejny komiks ukazujący się w ramach DC Black Label stanowi potwierdzenie wysokiej jakości tej wydawniczej inicjatywy. Przedstawienie originu Harley Quinn (bo tym na dobrą sprawę omawiany tytuł jest) to świetny i emocjonujący dramat z superbohaterami w tle. Skupienie się na postaciach, na ich emocjach i relacjach okazało się strzałem w „dziesiątkę”, a Sejic dał nam komiks poruszający i dość smutny, potrafiący doskonale zagrać na emocjach, ale też zdecydowanie bardziej przystępny niż (także błyskotliwy) „Batman. Przeklęty”. Jestem coraz bardziej zadowolony ze startu tego imprintu i mam nadzieje, że kolejne tytuły, które się w nim ukażą, również będą (przynajmniej w znacznej większości) tak dobre, jak „Harleen”.

Tytuł: Harleen
Seria: DC Black Label
Scenariusz i rysunki: Stjepan Sejic
Tłumaczenie: Maria Lengren
Tytuł oryginału: Harleen
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 276
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-9873-9

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 24. 05. 2020).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz