czwartek, 11 czerwca 2020

Gideon Falls. Tom 3: Droga krzyżowa - Recenzja

Od samego początku „Gideon Falls” wydawało się być serią, która wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Nie do końca był to horror, nie do końca thriller, nie do końca dramat. Ale czy wszystko trzeba szufladkować? Istotna jest jakość, a tej nowemu dziełu Jeffa Lemire'a zdecydowanie nie brakuje. Już pierwszy zeszyt intrygował, a każda kolejna część tylko wzmagała zainteresowanie czytelnika. Autor nigdy jednak nie dawał nam niczego na tacy, każąc mozolnie składać kolejne elementy fabularnej układanki. Podobną receptę stosuje także w kolejnym albumie zbiorczym, „Drodze krzyżowej”.

Ksiądz Burke przemierza czas, żeby odnaleźć zabójcę o niepokojących możliwościach. Potrafi on przemieszczać się między epokami, a nazywa się Norton Sinclair. Tylko czy Norton to nie przypadkiem ktoś zupełnie inny, człowiek który próbuje uciec przed własnym obłędem i osobami chcącymi go zamknąć w instytucji dla psychicznie chorych? Jakkolwiek by nie było, przeszłość zlewa się w jedno z teraźniejszością, a nad wszystkim unosi się atmosfera nadnaturalnego zagrożenia, symbolizowana przez tajemniczą, uśmiechniętą postać o bardzo ostrych zębach.

We wstępie pisałem o niejednoznaczności gatunkowej omawianej serii, ale „Droga krzyżowa” w wyraźniejszy sposób niż poprzednie tomy (choć i dwójka miała ten sznyt) skręca w rejony grozy. Znajdziemy w niej jeszcze więcej elementów, które wzbudzają w czytelniku podskórny niepokój. Dzieje się tak w znacznej mierze dzięki, wciąż jeszcze bardzo enigmatycznemu, antagoniście – nazwijmy go „Uśmiechnięty”. To demoniczne indywiduum jest prawdziwie przerażające, pojawia się na arenie wydarzeń w najmniej spodziewanych momentach, a gdy to następuje, nikt nie może być pewien tego, że wyjdzie z takiego spotkania cało.

W tym tomie Jeff Lemire jeszcze odważniej igra z motywami czasu i przestrzeni, wyraźniej zbliżając tym samym swoje dzieło do klimatu znanego z wielu filmów Davida Lyncha. Choć w kilku momentach czytelnik ma prawo czuć się nieco zagubiony (fabularne odjazdy autora bywają naprawdę duże), to nad tym odczuciem dominuje jednak inne. To fascynacja. Bo mimo dziwności, wylewającej się wręcz z kolejnych kart, opowieść hipnotyzuje. Zostajemy uraczeni między innymi podróżą przez różne wcielenie Gideon Falls – od miasteczka na Dzikim Zachodzie po futurystyczną metropolię. Podróżujący śladami opętanego Nortona Sinclaira ksiądz wędruje przez różne epoki, co daje w końcu autorowi możliwość splecenia w jedno (lub przynajmniej chwilowego scalenia) dwóch głównych linii fabularnych cyklu.

Nieco bardziej w cieniu stoi tym razem Czarna Stodoła. Łączący różne czasy, więżący międzywymiarowe zło budynek majaczy gdzieś w tle i pozornie wydaje się nie mieć aż tak dużego wpływu na bieżące wydarzenia. A przynajmniej ten wpływ nie jest tak bezpośredni, jak wcześniej, bo gmach wciąż stanowi kluczowy element całej historii. Skąpany w cieniu jest też Norton Sinclair (a raczej mężczyzna, który tak się przedstawia). Jeden z głównych bohaterów „Gideon Falls” schodzi na drugi plan, a jego historia powraca dopiero pod koniec albumu, co okazało się całkiem udanym posunięciem, bo pozwoliło autorowi pokazać inne, jeszcze bardziej zagęszczające surrealistyczny klimat, oblicza świata przedstawionego.

Specyfika „Gideon Falls” jest taka, że duże pole do popisu dostał przy tym tytule rysownik. I trzeba powiedzieć, że słowo „popis” jest tu nieprzypadkowe, Andrea Sorrentino wspina się bowiem na wyżyny swoich umiejętności. Jest precyzyjny i efektowny, a w scenach grozy jego kreska przyprawia o autentyczne ciarki. Ilustracje naprawdę potrafią być „creepy”, a w komiksie dość mocno czerpiącym z horroru jest to rzecz nieoceniona. Sorrentino często stosuje też rysunki zajmujące jedną, a nawet dwie strony. Czasami są proste, innym razem wypełnione czymś na kształt mozaiki, potrafią też przerazić – każdorazowo te wielkie kadry robią spore wrażenie.

Trzecia odsłona „Gideon Falls” nie przynosi żadnych odpowiedzi na kluczowe pytania, co więcej, miejscami wydaje się nawet mnożyć wątpliwości, jakie mogą targać czytelnikiem. Nie jest to jednak w żadnym razie wada omawianego tytułu, lecz po prostu jego specyfika. To zwyczajnie nie jest rzecz dla każdego, ale jeśli lubicie rozrywkę nieszablonową i bardzo, ale to bardzo dziwną i zakręconą, lektura powinna przynieść wam dużo satysfakcji. Czy konkluzja tej historii będzie zadowalająca? Tego na razie nie wiadomo, ale pewne jest, że droga do celu okazuje się naprawdę interesująca. Już trzeci raz z rzędu.

Tytuł: Droga krzyżowa
Seria: Gideon Falls
Tom: 3
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Gideon Falls Vol. 3: Stations of the Cross
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-66589-01-8

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 09. 05. 2020).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz