środa, 20 maja 2020

Edward Lee "Wypuść mnie proszę i inne opowiadania" - Recenzja

Edward Lee należy do tych pisarzy, których twórczość albo się lubi, albo się jej nie toleruje. Amerykanin porusza w swoich dziełach wiele kontrowersyjnych kwestii, a jego styl przesiąknięty jest dosłownością i dosadnością, która za nic ma jakiekolwiek ograniczenia. Próbkę tego, do czego jest zdolny, otrzymaliśmy wcześniej przy okazji książek wydanych przez Replikę, jednak dopiero w momencie, gdy za wydawanie Lee wziął się wciąż młody Dom Horroru, możemy zapoznać się z najostrzejszym i najbardziej bezkompromisowym obliczem autora. I nie ma co gadać – jest to literatura bardzo specyficzna, od której wielu czytelników po prostu się odbije. Jeśli jednak jest się zaznajomionym z horrorem ekstremalnym, to te niecałe dwieście stron może przynieść kilka godzin przyjemnego, krwistego relaksu.

Jedenaście opowiadań. Jedenaście podróży przez rejony największej deprawacji i degeneracji, jakie wytworzyć może świat. Edward Lee przedstawia bezkompromisowe opowieści, w których na pierwszym planie stoją między innymi obrazy postępującej degradacji człowieka, historie brutalne, krwawe i nie uznające kompromisów. Chcecie dowiedzieć się jak wygląda dzień z życia ludzkich odpadów? Jak daleko może sięgnąć nienawiść kobiet do mężczyzn? A może ciekawi was do czego prowadzi obsesyjna wręcz zazdrość? To wszystko i o wiele więcej znajduje się na kartach tego zbioru opowiadań.

Ustaliliśmy już, że „Wypuść mnie, proszę” jest zbiorem dla czytelników o mocnych nerwach? Doskonale. Jednak nawet ta informacja może być niereprezentatywna dla zawartości tego zbiorku. Tematyka poruszana przez Edwarda Lee jest bowiem nader często obrazoburcza, a głównym celem kolejnych opowiadań wydaje się być szokowanie. Służyć temu może na przykład zaskakująca puenta. Przykładem jest chociażby tekst tytułowy, w którym początkowo jesteśmy świadkami opisów budujących relację, nazwijmy ją romantyczną, między dwojgiem bohaterów. Jakkolwiek możemy wyczuć, że coś jest nie tak, to dopiero końcówka przynosi nam wyjaśnienie, co konkretnie. I jak to amerykański pisarz ma w zwyczaju, rozwiązanie intrygi wali obuchem po głowie.

Stosowane przez autora środki wyrazu określić można jako bardzo mocne. Czytelnik nie jest w żaden sposób oszczędzany, co więcej, na kolejnych kartach ma okazję przeczytać wiele dosłownych opisów, traktujących między innymi o okaleczaniu męskich genitaliów, wymyślnych torturach, bezrękich aktorkach porno, uzależnionych od narkotyków ludzkich odpadach, czy o tonących w ekskrementach bezdomnych. Lee nie ma absolutnie żadnych oporów, jeśli więc ktoś jest wrażliwy na opisy wszelakiej ludzkiej zgnilizny i degeneracji, lepiej niech w ogóle po te opowiadania nie sięga, bo już po kilku stronach będzie mocno zniesmaczony, a wraz z biegiem akcji kolejnych tekstów, to uczucie tylko się pogłębi.

W całym tym morzu plugastwa i degeneracji Lee czasami pokazuje inne oblicze. Momentami do głosu dochodzi przewrotne i czarne poczucie humoru pisarza. Stanowi to chwilę oddechu od makabry, serwowanej w ilościach hurtowych. Tych momentów jest co prawda zaledwie kilka, ale widocznie odróżniają się one od pozostałych opisów. Mowa tu na przykład o „Postaciach”, w których pisarz w charakterystyczny dla siebie sposób zadrwił z samego siebie, czy o „Kawałku papieru”, wyróżniającym się świetnie zarysowanym kontrastem między częścią obrzydliwą, a zaskakującą puentą, którą najbardziej docenią ci czytelnicy, do których trafia humor w postaci najbardziej absurdalnej.

Nie zawsze przekonujący jest niestety dobór opowiadań do omawianego zbioru. Dziwnym wydaje się na przykład zaprezentowanie opowiadania „Pani Kadłubek” bez dodatkowego kontekstu, jakim jest tekst „Pan Kadłubek”. Podejrzewam, że sprawa rozbiła się o prawa autorskie, jednak w tym momencie obraz będzie niekompletny, zwłaszcza dla tych czytelników, którzy nie są zaznajomieni z tamtym dziełem. Podobnie rzecz ma się z „Header – Początki”, które może będzie ciekawe dla czytelników znających „Headera”, ale dla reszty pozostanie jedynie ciekawostką. I to nie do końca udaną.

„Wypuść mnie, proszę i inne opowiadania” to zbiór, którym Dom Horroru przedstawia nam bliżej twórczość Edwarda Lee. W chwili obecnej w ofercie wydawnictwa znajduje się więcej książek sygnowanych nazwiskiem Amerykanina, ale pierwsza była właśnie ta. I jakkolwiek poziom zamieszczonych w niej tekstów nie zawsze jest równy, to całościowo i tak prezentuje się dobrze i będzie wartościową pozycją w szczególności dla fanów ekstremalnej grozy. Czy dla innych czytelników też? Cóż… Polecam przynajmniej spróbować, bo nawet jeśli nie podejdzie, to z pewnością będzie to intensywne literackie doświadczenie, a tych nigdy za wiele.

Autor: Edward Lee
Tytuł: Wypuść mnie, proszę i inne opowiadania
Tytuł oryginału: Please Let Me Out
Tłumaczenie: Łukasz Zbrzeźniak, Marcin Kiszela, Mariusz Juszczyk, Paulina Kowalska
Wydawca: Dom Horroru
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 170
ISBN: 978-83-946299-0-8

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 19. 03. 2020)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz