Karty polskiej historii są naprawdę fascynujące. Dzieje naszego narodu obfitują w wydarzenia zarówno dramatyczne, kiedy los całego narodu wisiał na włosku, jak i budujące, gdy świadomość narodowa tryumfowała, a Polacy stawali do walki o własną przyszłość. Okresem łączącym te dwie cechy są lata drugiej wojny światowej, kiedy kraj był okupowany przez niemieckiego agresora, co jednak nie było w stanie zdusić tożsamości mieszkańców kraju nad Wisłą. Właśnie w okupowanej Warszawie toczy się akcja „Bradla”, komiksu niezwykłego, który prezentuje tamte wydarzenia bez nieznośnego dydaktyzmu, zamiast tego, na modłę amerykańską, kładąc duży nacisk na atrakcyjną formę.
Podobnie jak w przypadku dwóch pierwszych tomów, tak w i w tym mamy do czynienia z dwoma epizodami z życia tytułowego bohatera. Kazimierz Leski poznaje innych uczestników konspiracji, jednak w rządzonym przez Niemców mieście trzeba być niezwykle ostrożnym, bo jeden pochopny krok może narazić na szwank całą organizację. Ponadto szpieg angażuje się w sprawę zorganizowania funduszy dla Muszkieterów, podziemnej jednostki oporu. Intryga, w której bierze udział, i której jest pomysłodawcą, może przynieść wiele dobrego dla ludzi walczących o wolność Polski i dać solidną nauczkę okupantom.
Pierwsze dwie odsłony „Bradla” były komiksami kładącymi duży nacisk na akcyjność całej opowieści. Tym razem, choć tempo wciąż nie należy do najwolniejszych, Piątkowski zdecydowanie większą uwagę przywiązuje do elementu szpiegowskiego. W pierwszej części albumu przybliża nam chociażby postać Stefana Witkowskiego, szefa Muszkieterów, pokazując jego przedwojenne zagraniczne wojaże, służące między innymi zbieraniu informacji na temat Niemców i przewidzeniu w jakim kierunku iść będą ich kolejne poczynania. To jedna z dwóch linii czasowych, na których skupia się autor. Druga tyczy już okupowanej Warszawy i powraca do postaci Leskiego, który choć ma polecone ograniczyć na jakiś czas aktywność, skupia się na prywatnym śledztwie, co może go wpędzić w spore tarapaty. Pokazana jest tu złożoność organizacji, dla której pracuje Bradl – poszczególni jej członkowie są niezwykle istotni dla sprawy, ale wcale nie muszą znać się nawzajem, co z kolei powoduje, że działanie indywidualne może narazić na szwank wspólną walkę.
Jeszcze lepiej prezentuje się druga składowa albumu. „Qui pro quo” to czystej wody opowieść szpiegowska, która zawiera wszystko, co w tego typu fabułach najlepsze. Mamy tu agentów pod przykrywką, piękne kobiety, śmiały i niebezpieczny plan oraz jego brawurową realizację, nawet w obliczu niespodziewanych kłopotów. Wszystko poprowadzone jak należy i przedstawione z dużym wyczuciem i szacunkiem dla historii Polski, co tylko udowadnia dużą warsztatową sprawność Piątkowskiego i unaocznia nam, że zna się on na swojej pracy. Całość trzyma w nieustannym napięciu, co nie pozwala czytelnikom na chwile nudy.
Z pewnością znajdą się ludzie którzy zapytają, czy przedstawianie dziejów Polski w tak bardzo sensacyjnym ujęciu jest właściwe i nie uwłacza w jakiś sposób martyrologii wielu tysięcy zwykłych ludzi, którzy tyle wycierpieli podczas drugiej wojny światowej. Moja odpowiedź będzie jedna – nie ma tu niczego niewłaściwego, co więcej zaś – taki a nie inny manewr pozwala na zainteresowanie tą tematyką osób, które dotychczas nie miały z nią styczności, czy nawet jej unikały. Wszystko jest bowiem przedstawione niezwykle atrakcyjnie, z szacunkiem dla bohaterów tamtych czasów, ale bez podręcznikowej czołobitności i nadmiernego patetyzmu. To równanie do amerykańskiego sposobu opowiadania o własnej przeszłości jest niezwykle atrakcyjne i, przynajmniej w mojej opinii, jak najbardziej właściwe.
Na wysokim poziomie warsztatowym stoi także warstwa graficzna „Bradla”. Marek Oleksicki często korzysta z podobnych konstrukcji kolejnych kadrów (widać to zwłaszcza na przestrzeni kolejnych albumów), ale to co robi, robi bardzo profesjonalnie. Bohaterowie przedstawieni są w atrakcyjny sposób, ma myśl przywodząc hollywoodzkich amantów i piękne gwiazdy filmowe. Być może niektórych będzie ten światowy styl drażnił, ale jak dla mnie dodaje on całości szyku i jest zarazem niezwykle miły dla oka.
Po lekturze kolejnego tomu serii utwierdzam się w przekonaniu, że twórcy dają nam kolejny argument za tym, by to „Bradl” był polskim komiksowym towarem eksportowym, gdyby naszła nas chęć na taką światową ekspansję. Może dzięki tytułom takim jak ten, skończą się w końcu zagraniczne bzdury o „polskich obozach śmierci” i próby zakłamywania historii przez oczernianie Polaków na świecie i przedstawianie nas jako narodu, który mógł być współodpowiedzialny za Holokaust. Oby tak się stało, a tymczasem cieszmy się kolejnymi albumami „Bradla”, bo naprawdę jest czym. To światowy poziom, a ja z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę tej niebanalnej serii.
Tytuł: Bradl
Tom: 3
Scenariusz: Tobiasz Piątkowski
Rysunki: Marek Oleksicki
Wydawnictwo: Egmont i Muzeum Powstania Warszawskiego
Data wydania: wrzesień 2018
Liczba stron: 72
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-3522-2
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Arena Horror i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz