Postać Supermana od wielu dziesięcioleci inspiruje kolejne pokolenia czytelników. Bohater zawsze działa w najlepszym interesie ludzkości i stara się ustrzec ją przed wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwami. W rzeczywistości „Odrodzenia” do tej motywacji doszła kolejna – ochrona własnej rodziny. Clark Kent i Lois Lane mają bowiem syna. Na postaci młodego Jonathana skupiają się jednak inne tytuły, zaś „Action Comics” do tej pory traktował o odmiennych aspektach działalności i życia Człowieka ze Stali. Najnowszy, czwarty już tom, koncentruje się na potyczce bohatera z jego największymi wrogami, ale motyw rodziny także cały czas przewija się gdzieś w tle.
Superman rozwiązał zagadkę tożsamości drugiego Clarka Kenta, ale nawet po zakończeniu tej sprawy ma poczucie, że w jego życiu coś w dalszym ciągu jest nie na swoim miejscu. Gdy próbuje dojść do tego, o co właściwie chodzi, musi zmierzyć się z innym zagrożeniem. Do gry wracają bowiem jego najwięksi wrogowie, z generałem Zodem i Cyborgiem Supermanem na czele, a ich cel jest jeden – ostateczne zniszczenie Człowieka ze Stali, który teraz musi dbać nie tylko o własną skórę, ale także o życie rodziny. Jej istnienie może być z kolei odpowiednim źródłem nacisku dla złoczyńców.
Dan Jurgens ma naprawdę dobrą rękę do Supermana. Poprzednie trzy odsłony prowadzonego przez niego odrodzonego „Action Comics” prezentowały dość wysoki poziom, oferując nam efektowną i łatwo przyswajalną rozrywkę. Podobnie jest w przypadku „Nowego Świata”. Autor umiejętnie korzysta ze spuścizny bohatera i potrafi posłużyć się jej najlepszymi elementami. Tutaj korzysta na przykład ze śmietanki antagonistów eSa. To manewr prosty, skuteczny i zastosowany nie po raz pierwszy (Doomsday w „Ścieżkach zagłady”). Tym razem jego efekty są jeszcze lepsze niż w pierwszym tomie, bo też przeciwnicy mają nieco bardziej rozbudowaną motywację niż potwór, który kiedyś pozbawił Supermana życia.
Uniwersum, w którym porusza się nasz bohater, zostało ujednolicone przy okazji niedawnego „Supermana Odrodzonego”. Tutaj heros wciąż odczuwa reperkusje tamtych wydarzeń, które przecież przez dłuższy czas zakrzywiały obraz świata przedstawionego. Dan Jurgens podsumowuje wszystko w dwóch pierwszych zeszytach, od których cały tom wziął swój tytuł. Zabieg pozwala na poukładanie wszystkiego, kładąc przy okazji podwaliny pod dalszą fabułę, tę z udziałem Zoda. Mimo odpowiedzi na większość pytań i znaczącego rozjaśnienia sytuacji scenarzysta nie wszystko tłumaczy, w odwodzie wciąż pozostaje kilka intrygujących kwestii i pytań, jak choćby dokładna motywacja tajemniczego Mr. Oza, szepczącego zarówno do Supermana, jak i do jego syna.
Jak pokazały poprzednie odsłony serii, Dan Jurgens w znacznej mierze skupia się na akcji. Także tutaj stoi ona bezsprzecznie na pierwszym planie. Toczy się w bardzo szybkim tempie, co choć nijak nie może dziwić, to z pewnością rozczaruje tych czytelników, którzy chcieliby więcej głębi. Wspomniany wcześniej motyw rodzinny, owszem, przewija się, ale przede wszystkim w momentach zagrożenia dla Lois i Jonathana. Patrząc jednak na sprawę z drugiej strony – seria nazywa się w końcu „Action Comics”, zatem czy można czynić z tego stanu rzeczy jakiś poważny zarzut? Oczywiście że nie, tym bardziej, że akcja okazuje się na większej przestrzeni tomu mocno zajmująca.
Strona wizualna serii od początku stoi na wysokim poziomie. Tutaj nie jest inaczej, chociaż ponownie drażni mnie obecność bardzo dużej liczby artystów dokładających swoje „trzy grosze”. Nie rozumiem dlaczego za jedną cztero- lub pięciozeszytową opowieść nie może odpowiadać jeden twórca. Całość byłaby wtedy spójna wizualnie, z czym nie mamy do czynienia w przypadku „Nowego Świata”. Cóż, manewr stosowany jest jednak w wielu tytułach nurtu superhero, może czas po prostu do niego przywyknąć? W każdym razie gdy przyjrzymy się poszczególnym artystom osobno, nie znajdziemy wielu powodów do narzekań. Prace jednego są bardziej efektowne, drugiego bardziej cartoonowe – co kto lubi, szkoda tylko, że wszystko na przestrzeni jednego tomu, niebędącego wszak antologią.
Czwarty już tom „Action Comics” nie odstaje jakościowo od poprzednich odsłon. To wciąż wysokooktanowa rozrywka, która łatwo wchodzi i przynosi kilka chwil relaksu. Jasne, można narzekać, że otrzymaliśmy w sumie odgrzewany kotlet i fabułę, której główną atrakcją jest naparzanka, niemniej realizacyjna sprawność Jurgensa okazuje się na tyle duża, że zarzuty schodzą na dalszy plan. Cykl, jakkolwiek na żadnym etapie nie przynosi nam opowieści wiekopomnych, w kategorii czystej zabawy sprawdza się lepiej niż przyzwoicie. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie.
Tytuł: Nowy świat
Seria: Action Comics
Tom: 4
Scenariusz: Dan Jurgens
Rysunki: Patch Zircher i inni
Kolory: Hi-Fi, Mike Spicer
Tłumaczenie: Jakub Syty
Tytuł oryginału: Superman: Action Comics Vol. 3 – The New World
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: wrzesień 2018
Liczba stron: 168
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
ISBN: 978-83-281-3442-3
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz