Gdy myślimy o wspólnej pracy Briana Azzarello i Eduardo Risso, przed oczami staje nam przede wszystkim cykl „100 naboi”. Ale stworzyli razem parę innych rzeczy. Swego czasu zainteresowali się także najpopularniejszym bohaterem DC Comics, Batmanem. Efekty tego przedsięwzięcia to kilka historii, spośród których największe uznanie zdobyła ta, od której omawiany album wziął swój tytuł. Mieliśmy już kiedyś okazję przeczytać go po polsku, jednak od jakiegoś czasu był dość trudno dostępny. Teraz, w ramach linii „DC Deluxe”, mamy okazję, by go sobie przypomnieć, a na dokładkę dostaliśmy wszystkie inne opowieści o Batmanie, które Azzarello i Risso stworzyli razem.
W całym tomie znajdziemy cztery osobne historie. Najdłuższa, „Rozbite miasto”, to typowy kryminał noir. Batman bada w niej zagadkę śmierci pewnej kobiety i stara się pomóc młodemu chłopcu, który stracił rodziców w napadzie. Kolejne tropy wiodą przez mroczne zakamarki Gotham, gdzie dochodzi bardzo mało światła, a ludzie są podli i działają tylko we własnym interesie. „Rycerz zemsty”, opowieść rozgrywająca się w alternatywnej rzeczywistości, prezentuje nam działania Thomasa Wayne'a jako Batmana. „Spadek” opowiada z kolei o zabójstwie pewnego milionera i stojącej za tym mrocznej motywacji jego rodziny, zaś „Blizny” traktują o konfrontacji z Zsaszem, psychopatycznym mordercą.
„Rozbite miasto” to historia ciesząca się wśród fanów Nietoperza dość dużą estymą. Ja nie jestem wobec niej aż tak wyrozumiały. Czytałem ją już kiedyś, przy okazji poprzedniego wydania, i wtedy zrobiła na mnie raczej przeciętne wrażenie. Teraz, przy lekturze odświeżającej, jest już nieco lepiej, ale wciąż nie tak dobrze, jak chciałoby się, żeby było. Scenarzysta stosuje tu manewr chwytliwy, ale też nie grzeszy zbytnią oryginalnością – nawiązuje bowiem do tragedii, która spotkała małego Bruce'a Wayne'a. Jest zabieg dość oczywisty i często stosowany jako swego rodzaju fabularny wytrych. Azzarello wykorzystał tu rzeczony motyw, żeby opowiedzieć o przeżyciach innego chłopca, ale nie wyciągnął z tego zbyt wiele dla swojej historii. Wątek przewija się raczej na poboczu, od czasu do czasu bardziej wychodząc na wierzch, co ma nam pokazać, jak bardzo rzutuje on na zachowanie Batmana i jak wpływa na jego psychikę. Ale do końca niestety nie przekonuje.
Zdecydowanie lepsze wrażenie robi za to główna linia fabularna. To intryga oparta na starych, dobrych, kryminalnych schematach. Mamy więc morderstwo, pytanie „kto zabił?” oraz kwestię tego jakie są motywacje złoczyńcy. Azzarello skupia się na detektywistycznym obliczu Mrocznego Rycerza, co nader często kończy się naprawdę dobrze. Tak też jest w tym przypadku. Wszystkie superbohaterskie gadżety i sensacyjno-akcyjne oblicze głównego bohatera zostały odłożone na bok. „Rozbite miasto” jest zamiast tego brudne i mroczne – świat przedstawiony to miejsce, w którym z łatwością skryją się różnego rodzaju męty i społeczne odpady. W takim środowisku przyjdzie operować Batmanowi, gdy będzie poszukiwał zabójcy młodej kobiety. Ten klimat kryminału noir jest bezdyskusyjną zaletą tej historii. Gorzej niestety, że to pozytywne wrażenie zostaje odrobinę rozmyte na finałowych stronach, gdzie autor przesadził nieco z natężeniem występowania czarnych charakterów – pojawienie się niektórych z nich wydaje się uzasadnione jedynie z marketingowego punktu widzenia.
Bardzo dobrze wypada za to „Rycerz zemsty” – opowieść dziejąca się w realiach „Flashpointu”. Alternatywna rzeczywistość daje Brianowi Azzarello możliwość zabawy z wizerunkiem Mrocznego Rycerza i zaprezentowania go w innym niż zazwyczaj świetle. Tutaj Batmanem nie jest Bruce Wayne, ale jego ojciec, który w napadzie sprzed wielu lat stracił syna, a później założył maskę mściciela. Podczas lektury możemy kilkukrotnie zostać zaskoczeni przez to w jaki sposób potoczyły się sprawy w tej rzeczywistości i jak zaskakujące role grają w nim kolejne postaci. Wartość tej opowieści to jednak nie tylko zaskoczenie płynące z kontrastów, sama fabuła okazuje się więcej niż zadowalająca, a kolejne wątki są naprawdę przejmujące i dobrze grają na emocjach. Pozytywne wrażenie robią też dwie pozostałe składowe albumu. Choć dosyć krótkie, są także treściwe, udanie prezentując choćby tak interesujące zagadnienie jak to, na czym polega prawdziwa moc i czy włada nią ten, kto odbiera życie, czy raczej ten, kto je ratuje.
Podejrzewam, że znajdą się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy stylu Eduardo Risso. Samo „Rozbite miasto” bardzo przypomina jego flagową serię, czyli „100 naboi”. Rysunki prezentują się tu na pierwszy rzut oka dość pokracznie, ale jeśli przywykniemy do tego, bądź co bądź, dosyć specyficznego stylu, dostrzeżemy jego zalety, takie jak dobre użycie kontrastów czy różnorodne kadrowanie. Bardziej konwencjonalnie wypada oprawa graficzna „Rycerza zemsty” – tutaj Risso rysuje dużo bardziej standardowo, co na pewno też znajdzie swoich zwolenników.
„Rozbite miasto i inne opowieści” na pewno nie wejdzie do kanonu historii z Mrocznym Rycerzem w roli głównej. Znajdziemy w nim sporo zalet, ale jest tu także kilka znaczących wad, które nie pozwolą nam zaliczyć kolaboracji Azzarello i Risso do grona klasyki. Mimo to podczas lektury można się dobrze bawić, ale o dziwo, więcej wrażeń dostarczają historie inne niż ta, od której cały tom wziął swój tytuł. Ostatecznie jest to album całkiem udany, a docenią go głównie fani Nietoperza oraz zwolennicy czarnego kryminału.
Tytuł: Batman. Rozbite miasto i inne opowieści
Seria: DC Deluxe
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Kolory: Patricia Mulvihill
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman by Brian Azzarello and Eduardo Risso – The Deluxe Edition
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: październik 2018
Liczba stron: 240
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-3450-8
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz