piątek, 28 grudnia 2018

Batman (Odrodzenie). Tom 4: Wojna żartów z zagadkami - Recenzja

Ujmując rzecz dość delikatnie, dotychczasowe wyczyny Toma Kinga jako prowadzącego główną serię z Nietoperzem w roli głównej nie sprawiały zbyt dobrego wrażenia. Ba, jedyne sceny, które zostawały w głowie po lekturze jej trzech pierwszych odsłon to te epatujące głupotą, gdy bohaterowie „przeskakiwali rekina”. Nie z tym chcemy kojarzyć Gacka, nie z tym... Przesłanki ku temu, by spodziewać się nagłej poprawy jakości, były więc wyjątkowo nikłe. Tym większe okazało się moje zaskoczenie przy lekturze „Wojny żartów z zagadkami”, kiedy uśmiech na twarzy rósł z każdą kolejną przewróconą stroną. Bo oto King dostarczył nam produkt naprawdę wysokiej jakości.

Krótko po wydarzeniach znanych jako Rok Zerowy ścieżki Batmana i Riddlera krzyżują się ponownie. Złoczyńca uczynił z obrońcy Gotham cel w chorej rywalizacji z Jokerem, a przedmiotem sporu stała się kwestia kto ma większe prawo do pozbawienia bohatera życia. Konflikt eskaluje w błyskawicznym tempie – kolejni przestępcy muszą wybierać po czyjej stronie stanąć, a na zakrojonych na szeroką skalę działaniach walkach traci tylko miasto i jego mieszkańcy. Batman musi znaleźć sposób, by zakończyć spiralę przemocy, będąc przy tym sprytniejszym niż Riddler. Od tego czy uda mu się przechytrzyć mistrza zagadek zależy los całego Gotham.

Do tej pory Tom King nie wykorzystywał potencjału ukrytego w przeciwnikach Nietoperza, a Bane w jego interpretacji zahaczał wręcz o autoparodię, zatem można było mieć uzasadnione obawy co do sposobu potraktowania antagonistów. Tym razem za villainów robią Joker i Riddler, czyli łotrzy wielkiego kalibru, którzy byli portretowani przez kolejnych scenarzystów niezliczoną ilość razy. Czy można tu było wymyślić coś nowego? Co mocno zaskakuje, odpowiedź jest twierdząca. Podobać się może przede wszystkim Joker, w przypadku którego King zastosował manewr niezwykle prosty, ale skuteczny – pokazał go zupełnie inaczej niż zazwyczaj, nie jako szalonego śmieszka, lecz śmiertelnie poważnego przestępcę, który nie jest ani dowcipny, ani nawet cyniczny, tylko zwyczajnie przerażający. Kwestia powodu zmiany w jego zachowaniu jest mocno intrygująca i stanowi jeden z motorów napędowych fabuły. Co więcej, zabieg nie sprawia wrażenia wprowadzonego na siłę, dzięki czemu czytelnik może go bezboleśnie przyswoić, traktując jako naturalny element opowieści.

Może się podobać, że „Wojna żartów z zagadkami” nie jest przesadnie napakowana bezmyślną akcją. Widać, że King przeanalizował błędy, które popełnił we wcześniejszej fazie swojego runu i wyciągnął z nich odpowiednie wnioski. Na pierwszym planie stoi tu zatem intryga, która jakkolwiek nie jest przesadnie skomplikowana, to angażuje i – chwała Przedwiecznym – nie epatuje głupotami, stanowiąc mocny punkt tomu. Szczególnie dobre wrażenie sprawiają wątki poboczne, w szczególności ten dotyczący Kite Mana. Autor przedstawił historię tego trzecioligowego złoczyńcy w sposób niezwykle intrygujący, nadając mu głębię i sprawiając, że czytając o jego motywacjach, zaczynamy mu po części kibicować.

Pewnym mankamentem jest potraktowanie przez Kinga po macoszemu niektórych wątków. Nie przyłożył się na przykład do odpowiedniego umotywowania wspierających Riddlera i Jokera złoczyńców. Widzimy ich stojących za plecami dwójki adwersarzy, ale nie wiemy nic na temat okoliczności, jakie skłoniły ich do dokonania takiego, a nie innego wyboru. Co za tym stało? Siła? Szantaż? A może po prostu uznanie dla planu kolegi po fachu? Tego się niestety nie dowiadujemy, ale wywołane takim stanem rzeczy niezadowolenie jest na szczęście skutecznie maskowane innymi zaletami i dobrą kreacją najważniejszych postaci.

Główną część „Wojny żartów z zagadkami” rysował Mikel Janin. Ten hiszpański artysta jest na tę chwilę jednym z najlepszych rysowników zatrudnionych w DC Comics. Jego prace są wyraziste i cieszą oko. Janin ma dobrą rękę do kadrowania, potrafi tworzyć rysunki zarówno bardziej stonowane i kameralne, jak i te efektowne, także z uwzględnieniem rozkładówek. Nie ma też problemów z twarzami (emocje!) oraz z fizjonomią postaci. Jednym słowem – jest kompleksowy. Bardzo sobie cenię efekty jego pracy i zwyczajnie lubię oglądać ilustracje, które są jego dziełem.

Czwarty tom „Batmana” to wyraźny skok jakościowy w porównaniu do poprzednich odsłon cyklu. Tom King pokazał tu, że ma jednak coś do powiedzenia w kwestii Mrocznego Rycerza i potrafi zaprezentować opowieść interesującą, wykorzystującą potencjał tak samego Nietoperza, jak i jego przeciwników. Dzięki „Wojnie żartów z zagadkami” odżywa nadzieja, że run Kinga nie jedynie będzie straconym czasem i materiałem do żartów, ale czymś wartościowym. Nie popadajmy jednak w hurraoptymizm – na tę chwilę stosunek tomów słabych do dobrych to 3:1. Tendencja zwyżkowa musi zostać podtrzymana, a czy tak się stanie, przekonamy się niebawem, przy premierze „Zasad walki”.

Tytuł: Wojna żartów z zagadkami
Seria: Batman
Tom: 4
Scenariusz: Tom King
Rysunki: Mikel Janin, Clay Mann
Kolory: June Chung i inni
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman Vol. 3: The War Of Jokes And Riddles
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: listopad 2018
Liczba stron: 180
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-3452-2

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz