sobota, 22 września 2018

Conan. Tom 1: Narodziny Legendy - Recenzja

Conan jest chyba jednym z tych bohaterów, których znają nie tylko wszyscy fani fantastyki, ale i osoby nie interesujące się tym gatunkiem na co dzień. To postać-ikona, która na dobre zadomowiła się w popkulturze. Jednak żeby być uczciwym, trzeba przyznać, że ostatnie lata nie były dla rosłego barbarzyńcy zbyt udane, zwłaszcza jeśli idzie o rynek polski. Dopiero niedawno zaczęła się u nas ukazywać kolekcja czarno-białych komiksów poświęconych Cymeryjczykowi, a krótko po tym okazało się, że także Egmont wyda osobny cykl o jego perypetiach. A jak powszechnie wiadomo, od przybytku głowa nie boli, zwłaszcza gdy idzie o nowe komiksy.

„Narodziny legendy” prezentują przygody Conana w kolejności chronologicznej. W formie opowieści snutej przez sługę pewnego księcia, poznajemy dziecięce lata barbarzyńcy. Początkowe strony pokazują w jaki sposób hartował się jego charakter i jak wyglądało życie, jakie wiódł na dalekiej Północy. Z czasem, gdy opuszcza rodzinną wioskę, zaczyna przeżywać coraz więcej przygód. Na drodze czeka go wiele niebezpieczeństw. Barbarzyńca będzie musiał zmierzyć się z podstępną córką Lodowego Olbrzyma, znaleźć sposób na ujście z życiem ze śmiertelnie niebezpiecznej Hiperborei, a także stoczy walkę przeciwko wężowemu bogu. A to nie wszystkie z jego rozlicznych perypetii.

.
„Conan” jest tym typem komiksu, który opiera się przede wszystkim na charakterystycznym i charakternym protagoniście. W tej materii nie ma wielu postaci bardziej odpowiednich do pokazania niż właśnie Cymeryjczyk. Kurt Busiek już na pierwszych stronach tego opasłego tomiszcza udowadnia nam, że bohater od swoich pierwszych dni był przeznaczony do rzeczy wielkich. Barbarzyńca rodzi się na polu bitwy, a wedle wierzeń jego ludu, kto przychodzi na świat w ten konkretny sposób, zostanie wielkim wojownikiem. Niejednemu ciążyłoby takie brzemię, ale Conan od najmłodszych lat chętnie pracuje i doskonali sam siebie, by jego reputacja szybko dorównała wysokim oczekiwaniom współplemieńców.

„Księga pierwsza” traktuje o młodości naszego dzielnego awanturnika, zaś dwie kolejne przedstawiają go takim, jakiego dobrze go znamy. Podróżujący po świecie Conan jest młodzieńcem niezwykle odważnym, który nie tylko nie boi się nowych wyzwań, ale wręcz ich poszukuje. Jego postawa może wydawać się wielu odbiorcom odrobinę butna, ale w brutalnym i bezwzględnym świecie przedstawionym, trzeba być po części właśnie takim twardym sukinsynem, żeby obronić się przed czyhającymi wszędzie niebezpieczeństwami. Ponadto Conan wyznaje zasadę, że nie ma prawie niczego, czego nie pokonałaby dzierżona w pewnej dłoni stal – ta dewiza przydaje się bohaterowi niejednokrotnie, udowadniając, że faktycznie ma ona rację bytu.

Gdyby omawiany tytuł był książką, przybrałby formę zbioru opowiadań. Nie jestem w stanie określić ile z zamieszczonych tu opowieści jest bezpośrednią adaptacją tekstów Howarda na język komiksu, pewnym jest za to, że Kurt Busiek w kolejnych epizodach doskonale przedstawił nam charakter świata przedstawionego. Scenarzysta potrafi prowadzić opowieść, a kolejne zdarzenia z życia barbarzyńcy wynikają logicznie jedno z drugiego, tworząc zajmującą i sensowną całość, będąc zarazem swego rodzaju antologią. Przez praktycznie całą objętość tomu udało się też utrzymać odpowiednie tempo narracji – choć fabuła nie pędzi do przodu na złamanie karku, nie ma tu miejsca na nudę, bowiem Busiek doskonale wyważył wszystkie elementy i przedstawił je w zajmujący sposób.

Ilustracje w „Narodzinach legendy” to dzieło kilku artystów. Wszyscy prezentują dość wysoki poziom, co sprawia, że trudno jest mieć większe zastrzeżenia odnośnie efektów ich pracy. Odbiór poszczególnych segmentów tomu zależeć będzie rzecz jasna od preferencji konkretnych czytelników, myślę jednak, że nikt nie powinien specjalnie narzekać. Mnie do gustu przypadła kreska Grega Rutha, zwłaszcza w momentach bardziej statycznych – wtedy widać surowy realizm i dzikie piękno dalekiej Cymerii i zamieszkujących ją twardych i odważnych ludzi. Uwagę warto jednak zwrócić także na prace pozostałych plastyków, ponieważ nikt nie odwalił tu fuszerki.

Pierwszy tom „Conana” jest naprawdę bardzo udanym komiksem. To doskonała alternatywa dla ukazującej się kolekcji prezentującej bardziej klasyczne oblicze barbarzyńcy. U Busieka jest może nieco nowocześniej, ale też nie uświadczymy tu zbędnych ekstrawagancji. To przede wszystkim świetny tytuł heroic fantasy, a tego typu lektury trochę na naszym komiksowym poletku ostatnimi czasy brakowało. Cieszę się, że przy obecnym bogactwie wydawniczym, znalazło się miejsce także dla charakterystycznego czarnowłosego awanturnika – polscy fani gatunku mają w końcu okazję poznać jego kolejne perypetie.

Tytuł: Narodziny Legendy
Seria: Conan
Tom: 1
Scenariusz: Kurt Busiek
Rysunki: Cary Nord, Greg Ruth, Thomas Yeates, Tom Mandrake
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Dariusz Stańczyk
Tytuł oryginału: Conan Omnibus Volume 1: Birth of the Legend
Wydawnictwo: Egmont Polska
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania: sierpień 2018
Liczba stron: 468
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-2609-1

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Arena Horror i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz