Podobno przy dobrej zabawie czas płynie wyjątkowo szybko. Trochę prawdy musi w tym stwierdzeniu być, ponieważ niedawno rozpoczęta seria „Chłopaki” doczekała się właśnie ósmego tomu, a czas, jaki minął od premiery pierwszego, przeleciał właściwie niedostrzegalnie. To przede wszystkim zasługa jakości tego tytułu – Garth Ennis zaproponował nam błyskotliwą i dość obrazoburczą opowieść, która momentami potrafi zachwycić. Wszystko okraszone jest świetnymi ilustracjami, najczęściej autorstwa Daricka Robertsona. To zaskakujące, ale najnowsza odsłona cyklu nie tylko trzyma bardzo wysoki poziom, ale również przynosi powiew świeżości.
Hughie czuje lekki przesyt działalnością w ramach ekipy polującej na supków. Mały Szkot postanawia zrobić sobie urlop od mordobicia, życia w stanie permanentnego zagrożenia oraz problemów uczuciowych, dlatego wyjeżdża do rodzinnego kraju, by tam podładować akumulatory. Jednak czy miejsce, które przez tak długi czas wspominał z rozrzewnieniem, wciąż jest tym samym azylem, jakim wydawało się być podczas pobytu w Stanach? Jak się okazuje, dawni kumple Hughiego nie do końca zachowali dawny urok, a to, co bawiło w czasach młodości, niekoniecznie musi być zabawne, gdy człowiek jest już dojrzały. Problemów jest jednak więcej, a niektóre z nich stają się dla dosyć palące.
Poprzednie siedem tomów serii cechowało bardzo duże natężenie przemocy i perwersji. Właściwie w każdej odsłonie roiło się od obrazoburczych scen, ale taki zabieg pasował do nieco przerysowanej konwencji, zaproponowanej przez Ennisa. Mając w pamięci ten stan rzeczy, spodziewałem się, że i „Waleczne serce” wpasuje się w ten schemat, tymczasem autor poszedł inną drogą, znacząco łagodząc przekaz. Podejrzewam, że to tylko chwilowa zmiana i wkrótce wrócimy do scen mocnych i wulgarnych, jednak takie odświeżenie okazuje się naprawdę ożywcze, ponieważ pokazuje, że twórca wciąż potrafi zaskoczyć i w ramach wypracowanego stylu zaserwować coś, czego fani się nie spodziewali.
Ósmy tom „Chłopaków” charakteryzuje się dużą dozą sentymentalizmu. Korzystając z postaci Hughiego i jego powrotu do ojczyzny, Ennis zadaje pytanie czy idealizowanie przeszłości może zniekształcić jej prawdziwy charakter. Perypetie tyciego Szkota wyraźnie sugerują, że tak. Bohater pojawia się w rodzinnych stronach po to, by odpocząć od męczącej codzienności, ale na miejscu wcale nie znajduje tak pożądanego spokoju, okazuje się też, że wiele rzeczy i osób zapamiętał inaczej, niż wyglądają w rzeczywistości. Pamięć o rzeczach pozytywnych i zapominanie o negatywnych może być jednak problemem, gdy przychodzi moment na konfrontację z faktycznym stanem otaczającego nas świata.
Garth Ennis odchodzi tym razem od opisywania kolejnych bezeceństw superbohaterów. W ósmym tomie serii skupia się raczej na introspekcji. Ta objawia się przede wszystkim w przemyśleniach głównego bohatera, który analizuje swoje życie. Hughie cierpi po tym, jak dowiedział się, co zrobiła Annie, żeby dostać się do Siódemki. Jeden z wątków „Walecznego serca” ponownie podnosi ten temat i trzeba przyznać, że scenarzysta bardzo wiarygodnie przedstawia napięcia między tymi dwiema postaciami. Ich relacja jest naturalna – łączy ich miłość, a ta, nawet mimo pewnych oporów, ostatecznie potrafi wybaczyć naprawdę wiele.
Jeśli idzie o warstwę graficzną, tym razem niestety nie zawiera ona prac Daricka Robertsona, który do ósmej odsłony cyklu przygotował tylko okładki. Zastąpili go John McCrea i Keith Burns. Jakkolwiek starają się wejść w buty głównego rysownika i nie odbiegać od niego zbyt znacząco pod względem stylu, to jednak widać, dlaczego najczęściej są jego zastępcami lub pomocnikami. Niby wszystko jest narysowane porządnie, ale brakuje tu nutki szaleństwa, którą wnosi Robertson. McCrea i Burns trochę inaczej rysują też twarze, bohaterowie nie do końca przypominają samych siebie, bywa też, że są przedstawieni niestarannie, co niestety widać, i co odrobinę zakłóca przyjemność płynącą z lektury.
Zaskakujący jest fakt, że Garth Ennis wciąż potrafi zaproponować coś nowego. Tym razem Irlandczyk pokazał bardziej sentymentalne oblicze jednego z głównych bohaterów i trzeba przyznać, że zabieg wypadł nadspodziewanie dobrze. Do tej pory seria nie zaliczyła znaczącego spadku jakości (bo lekkiej obniżki formy w piątym „Herospazmie” nie można mimo wszystko tak traktować). „Waleczne serce” z pewnością może się podobać, a na pewno jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi odsłonami „Chłopaków”.
Tytuł: Waleczne serce
Seria: Chłopaki
Tom: 8
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: John McCrea, Keith Burns
Kolory: Tony Avina
Tłumaczenie: Arkadiusz Czerwiński
Tytuł oryginału: The Boys, vol. 8 – Highland Laddie
Wydawnictwo: Planeta Komiksów
Wydawca oryginału: Dynamite Entertainment
Data wydania: czerwiec 2018
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170x260
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Wreszcie muszę znów sięgnąć po komiksy !
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Jest tyle dobrych tytułów do wyboru...
Usuń