Od samego początku „Chłopaki” trzymają równy, wysoki poziom. Jednak w poprzednim tomie można było zauważyć pewną powtarzalność wykorzystywanych przez Ennisa motywów. Konfrontacje dowodzonej przez Billy’ego Rzeźnika grupy z zastępami superbohaterów zaczęły zmierzać powoli w stronę, która nie przynosi większych zaskoczeń. Jakkolwiek były to zaledwie lekkie symptomy stagnacji, bo całość „Herospazmu” nadal dawała masę dobrej zabawy, autorowi trzeba oddać, że dosyć szybko doszedł do podobnych wniosków, bowiem kolejny, szósty już tom serii, przyniósł nam kilka innowacji.
Działanie polującej na „supków” grupy powoli staje ością w gardle samym herosom i nadzorującej ich korporacji, która decyduje się postawić na jedyne logiczne rozwiązanie – przejście do zabójczego kontrataku. Zlecenie na głowy Hughie’go i reszty ekipy dostaje Odwet, drużyna, która bardzo chciałaby być tak popularna, jak Siódemka. Drogą do celu może być właśnie nowe zadanie, więc dowodzeni przez Swaściaka, prawdziwego nazistę z supermocami, herosi zrobią wszystko, by dorwać przeciwników. Problem polega na tym, że Chłopaki nie zamierzają się poddawać, a co za tym idzie – nieuchronnie nadciągająca potyczka ma duże szanse na to, by stać się legendą.
Tym, co odróżnia szósty tom „Chłopaków” od poprzednich, jest z pewnością odwrócenie schematu, w którym nasi bohaterowie polują na „supków”. Tym razem bowiem to Rzeźnik i spółka stali się obiektem brutalnego ataku i trzeba przyznać, że manewr wypadł naprawdę odświeżająco, ponieważ dobitnie pokazał, że akcja spotyka się jednak z reakcją. Dotychczas herosi prezentowani byli jako totalne dupki (bez obaw, nadal takowymi są), ale do tej pory nie za bardzo umieli odgryźć się tropiącej ich grupie, stanowiąc jedynie (mimo całego posiadanego arsenału supermocy!) zwierzynę łowną. Tym razem jest inaczej – widać, że Odwet naprawdę tego odwetu chce.
W „Instynkcie przetrwania” Ennis nie epatuje aż tak bardzo perwersyjną seksualnością, co, trzeba przyznać, pozytywnie zaskakuje po rozbuchanym w tej materii „Herospazmie”. Mimo tego autor wcale nie zamierza ugrzeczniać przekazu – co to, to nie! Nadal mamy do czynienia z komiksem wulgarnym, niepoprawnym politycznie, pełnym spektakularnej i czasami aż zbyt przerysowanej przemocy. Krew wciąż leje się strumieniami, a w powietrzu latają odcięte kończyny i odgryzione nosy. Poszczególne elementy są jednak tym razem zdecydowanie lepiej wyważone, bo ani razu nie pojawia się uczucie przesytu.
Przy okazji recenzji poprzednich tomów narzekałem nieco, że Garth Ennis unika pokazywania przeszłości Chłopaków i Niewiasty. W szóstej części sytuacja w końcu ulega zmianie. Towarzysze, sprowokowani wahaniem Hughie’go, który zastanawia się nad sensem dalszego uczestnictwa w działaniach grupy, postanawiają podzielić się z nim swoimi historiami. Czy kolejne genezy będą satysfakcjonujące dla fanów serii – trudno orzec. Mnie nie każda z nich podobała się w równym stopniu, warto jednak docenić, że scenarzysta postanowił nadać bohaterom więcej głębi i zaprezentować ich przeszłość. Najbardziej zaskakująca i nietypowa jest chyba opowieść Cycusia Glancusia – Ennis pokazał w niej bardziej sentymentalne oblicze bohatera, dobrze motywując jego obecne zachowanie. Z kolei w historii Francuzika mamy dużo przerysowania i absurdu. Mnie ta konwencja zupełnie nie leży, ale jestem przekonany, że znajdzie swoich zwolenników. Z kolei origin Niewiasty to przyspieszona i brutalna wariacja na temat Wolverine’a.
Nie zmienia się wiele pod względem graficznym. Dobrze, że do serii powrócił Darick Robertson, bo to jego ilustracje od samego początku dodają „Chłopakom” niezaprzeczalnego uroku. Co prawda nie rysował on wszystkich składowych albumu, ale te kadry, w których maczał palce, wyróżniają się dużą dbałością o szczegóły i udanym rysowaniem twarzy. Rysownik nie zapomniał też o scenach akcji, które prezentują się po prostu efektownie. Reszta stawki nie odstaje za bardzo poziomem, styl pozostałych artystów jest zbliżony do tego, co zaprezentował Robertson, choć jak dla mnie ich prace, choć wciąż satysfakcjonujące, stoją jednak na ciut niższym poziomie.
Szósty tom „Chłopaków” podtrzymuje dobrą passę – seria wciąż potrafi zaangażować i zaprezentować nieszablonowe spojrzenie na świat superbohaterów. O dziwo, temat nie nudzi, a co więcej, po minimalnym spadku formy w odsłonie numer pięć, cykl powraca na właściwe tory. Mimo twardego trzymania się obranej na początku konwencji, Garth Ennis potrafił wycisnąć z niej coś nowego, co pozwoliło utrzymać zainteresowanie odbiorcy tą historią o grupie walczącej z bezprawiem tych, którzy powinni o prawo najbardziej dbać.
Tytuł: Instynkt przetrwania
Seria: Chłopaki
Tom: 6
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Darick Robertson i inni
Kolory: Tony Avina
Tłumaczenie: Arkadiusz Dzierżawski
Tytuł oryginału: The Boys, vol. 6 – Self-Preservation Society
Wydawnictwo: Planeta Komiksów
Wydawca oryginału: Dynamite Entertainment
Data wydania: grudzień 2017
Liczba stron: 200
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170x260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-947355-6-2
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Przypomniałem sobie, jak pacholęciem będąc, uzbierałem stosy kaczorów Donaldów i tym podobne :))
OdpowiedzUsuńTak, u wielu był to "pakiet startowy". Ja akurat zacząłem od Semiców, ale i dla "donaldowców" pełen szacunek. ;)
Usuń