Oferta wydawnicza Egmontu ostatnimi czasy znacząco zyskała na ilości. Wydawanych jest wiele serii trykociarskich, zarówno z Marvela jak i DC Comics, ale ciekawe rzeczy dzieją się także poza nimi. Polscy czytelnicy mają okazję zapoznać się z kilkoma interesującymi cyklami, zarówno tymi uznawanymi już za klasyczne, jak i stosunkowo świeżymi. Do tej drugiej grupy zaliczyć można „Briggs Land”, tytuł z oferty Dark Horse Comics, który balansuje na granicy thrillera, sensacji i dramatu rodzinnego. Brzmi to co najmniej intrygująco, jednak istotniejsze od założeń jest to, jak wszystko wyszło w praktyce.
Terytorium Briggsów to swego rodzaju osobne państwo na terenie Stanów Zjednoczonych. W założeniu miało być enklawą dla tych ludzi, którzy mieli dość dogłębnej kontroli, jaką sprawował nad nimi Wuj Sam, lecz pod rządami Jima Briggsa stało się schronieniem dla ekstremistów. Patriarcha, choć od wielu lat przebywa w więzieniu, to sprawuje kontrolę nad swoją ziemią. Nadchodzą jednak spore zmiany. Do działania przystępuje żona Jima, Grace, która ma w planach zrewolucjonizowanie struktury działania swojej rodziny i zasad, wedle których żyją ludzie zaludniający jej ziemię. Przeszkodzić jej w działaniu może konflikt wewnątrz rodziny, który prowadzi do eskalacji przemocy i budzi zainteresowanie FBI.
Kryminalny dramat rodzinny – trzeba przyznać, że próba zaszufladkowania gatunkowego „Briggs Land” brzmi doprawdy intrygująco. Ja osobiście miałem nadzieję, że otrzymamy coś na kształt Aaronowego „Skalpu” lub, wychodząc poza komiksowe medium, rzecz choć trochę porównywalną do serialu „Breaking Bad”. Ostatecznie dzieło Briana Wooda poziomem do żadnego z wymienionych co prawda nie dorównuje, tym niemniej stanowi lekturę przynajmniej niezłej jakości. Jej niewątpliwym plusem jest na pewno angażująca fabuła, która skupia się przede wszystkim na zaprezentowaniu starań poszczególnych członków rodziny Briggsów o ugruntowanie swojej pozycji. Widzimy tu brutalny świat, w którym liczy się przede wszystkim pragmatyzm. Bohaterowie to na dobrą sprawę gangsterzy, którzy pod pozorem starań o wprowadzenie na swoim terytorium trwałego ładu, rządzą nim żelazną ręką.
Trudno nie docenić odpowiedniego zaprezentowania przez scenarzystę surowych zasad panujących w zamkniętej społeczności, jednak taki stan rzeczy sprawia, że ciężko jest polubić któregokolwiek z głównych bohaterów. Wood pokazuje protagonistów jako ludzi twardych, dla których bardziej niż własna rodzina, istotniejsze są przynoszące stabilizację interesy i prowadzony przez kolejne postaci biznes. Właśnie to determinuje ich poczynania – dbałość o własne przedsięwzięcia i dobre imię. Nawet Grace, którą zastajemy w momencie, gdy postanawia przeciwstawić się odsiadującemu wyrok mężowi, niespecjalnie wychodzi poza ten obraz. Wood stara się co prawda przekonać czytelnika, że chodzi jej o coś więcej, w tym o zapewnienie mieszkającym na jej ziemi ludziom lepszego jutra, ale tego w poczynaniach bohaterki prawie w ogóle nie widać. Pani Briggs, podobnie jak praktycznie wszystkim innym bohaterom, zwyczajnie brakuje empatii, co sprawia, że ich perypetie angażują nieco mniej niż powinny.
Bardzo dobre wrażenie sprawia tło tej opowieści. Pomysł na swego rodzaju rezerwat, w którym twardą ręką rządzi konkretna osoba z miejsca przywodzi na myśl znakomity „Skalp”, jednak Wood przedstawia rzecz nieco inaczej niż Aaron. Czy lepiej? Moim zdaniem nie, ale przyznam, że także jest to wizja interesująca, ponieważ w „Kobiecej ręce” maluje on patriarchalny świat pełen stereotypów, specyficznie postrzeganej tradycji i ukrytych płytko pod powierzchnią codzienności uprzedzeń, ksenofobii i rasizmu. Gdy zatem spojrzy się na okoliczności, w jakich działają bohaterowie, można w jakimś stopniu zrozumieć twardość ich charakteru i prezentowaną wszem i wobec bezwzględność.
Warstwa graficzna „Briggs Land” jest dosyć surowa i ascetyczna. Mack Chater sporą wagę przywiązuje do bohaterów, starając się dobrze oddać przeżywane przez nich emocje. Styl ilustracji artysty nie jest szczególnie efektowny, ale jego prace dobrze pasują do charakteru tej historii. Z kolei kadrowanie jest w znacznej mierze konwencjonalne – w tym zakresie Chater nie uznaje żadnych ekstrawagancji, co dobrze sprawdza się przy lekturze. Przyziemnemu charakterowi fabuły sprzyja też stonowana, nieco przytłumiona kolorystyka, w której dominuje szarość i zimna żółtość.
Pierwszy tom „Briggs Land” to lektura, która choć nie zapadnie w pamięć na nie wiadomo jak długo, jest jednak całkiem angażująca. Wydanie tego tytułu stanowi potwierdzenie, że Egmont nie boi się sięgać po komiks nieco mniej oczywisty, który choć nie gwarantuje stuprocentowo dobrych wyników sprzedaży, to mimo pewnej wtórności i korzystania ze znanych schematów, broni się artystycznie. Pomimo pewnych problemów z zaangażowaniem emocjonalnym w perypetie dosyć antypatycznych summa summarum bohaterów, z chęcią poznam w jakim kierunku potoczy się fabuła w drugiej, zaplanowanej na lipiec, odsłonie tej historii.
Tytuł: Kobieca Ręka
Seria: Briggs Land
Tom: 1
Scenariusz: Brian Wood
Rysunki: Mack Chater
Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska
Tytuł oryginału: Briggs Land Vol. 1 - State of Grace
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania: marzec 2018
Liczba stron: 160
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170x260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-2812-633-6
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Arena Horror i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz