czwartek, 1 marca 2018

Aquaman (Odrodzenie). Tom 1: Utonięcie - Recenzja

Polscy czytelnicy mieli dotąd styczność z wieloma bohaterami DC Comics. Mogliśmy śledzić perypetie takich tuzów jak Superman czy Batman, ale do dnia dzisiejszego wciąż było kilku herosów, którzy nigdy nie zagościli na naszym rynku wydawniczym i nie otrzymali własnej serii. Jedną z takich postaci jest Aquaman – syn władczyni Atlantydy i ziemskiego latarnika oraz członek Ligi Sprawiedliwości. Przy okazji nowej inicjatywy, obecnej także u nas, czyli DC Odrodzenie, nadeszła jednak w tym zakresie zmiana. „Utonięcie” to pierwszy w Polsce tom prezentujący solowe przygody Arthura Curry’ego.

Marzeniem Aquamana jest doprowadzenie do tego, by między Atlantydą a światem na powierzchni zapanował pokój. W tym celu bohater rozpoczyna rozmowy z przedstawicielami Stanów Zjednoczonych w specjalnie ku temu powołanej ambasadzie Atlantydy na stałym lądzie. Nie wszystkim jest jednak w smak, że relacje między oboma mocarstwami mogą niebawem stać się podręcznikowe. Grupa złoczyńców o nazwie Nemo zrobi wszystko, by zniweczyć pokojowy plan, a winę zrzucić na władcę morskiego ludu. Aquaman będzie musiał bronić nie tylko delikatnego sojuszu, ale także własnego dobrego imienia.

Zanim Dan Abnett dojdzie do sedna „Utonięcia”, czyli konfliktu Atlantydy z USA, miejsce ma wprowadzenie, które przedstawia czytelnikowi jednego z największych wrogów Aquamana, Czarną Mantę i pokrótce opisuje genezę ich konfliktu. Cóż, już sam pseudonim antagonisty nie nastraja zbyt optymistycznie do tej historii, i faktycznie ciężko powiedzieć, by potyczka dwóch wrogów wywoływała nadmiar entuzjazmu. Otrzymujemy tu stereotypową opowieść o zbrodni i żądzy zemsty, którą w takiej czy innej oprawie, czytaliśmy już setki razy na łamach wielu innych tytułów. Jako jej zaletę można uznać fakt, że postać Czarnej Manty nie okazuje się ostatecznie tak groteskowa, jak mogłoby się wydawać na początku. Złoczyńca może ponadto odegrać znacząca rolę w kolejnych tomach „Aquamana”, więc lepiej się do niego przyzwyczaić.

Główna składowa albumu sprawia na szczęście lepsze wrażenie, chociaż co więksi malkontenci znajdą w niej nieco materiału do narzekań. Jeśli jednak odrzucimy na bok uprzedzenia, okaże się, że Dan Abnett zaserwował nam klasyczną historię o konflikcie interesów i braku zrozumienia u dwóch skonfliktowanych stron. Oczywiście, to wciąż mainstreamowy komiks superbohaterski, więc już na wstępie wiemy, że zabraknie tu wydarzeń prawdziwie znaczących, jednak na tyle na ile może, scenarzysta porusza się w ramach obranej konwencji naprawdę sprawnie, dobrze przedstawiając zwłaszcza pokojową motywację Aquamana, który bezskutecznie stara się zażegnać konflikt.

Bohaterowie „Utonięcia” ciągną tę historię do przodu. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście sam Aquaman, u którego może się podobać determinacja do wyjaśnienia nieporozumień między Amerykanami a mieszkańcami Atlantydy. Bohater robi się jeszcze ciekawszy w dalszej fazie albumu, gdy prowadzi emocjonujący dialog z Supermanem, w którym pada kilka gorzkich słów o roli Curry’ego w Lidze Sprawiedliwości. Sceny takie jak ta nadają tej postaci głębi i sprawiają, że można zapomnieć (przynajmniej na jakiś czas) o otaczającej ją, nieco zabawnej otoczce. Zawodzi jednak kreacja antagonistów – grupa Nemo to typowa zbieranina, której planem jest kierowanie losami świata z tylnego siedzenia, a jej lider, niejaki Król Rybak (sic!) zachowuje się niczym rozwydrzony licealista z megalomanią.

Ilustracje w pierwszym tomie „Aquamana” nie wykraczają poza superbohaterskie standardy. Jest tu kolorowo, efektownie i nowocześnie. Jak to często ostatnio bywa w przypadku serii trykociarskiej, nad całością pracowało kilka artystów. Taki manewr często zaburza odbiór całości, bo wprowadza niepotrzebną różnorodność stylistyczną w zbyt krótkim materiale. Tutaj, na szczęście, do takiej sytuacji nie dochodzi, bo wszyscy artyści starają się operować w podobnej stylistyce i ostatecznie wychodzi im to całkiem nieźle.

„Utonięcie” nie jest komiksem idealnym, w paru miejscach rażą niepotrzebne uproszczenia (zwłaszcza w przypadku motywacji amerykańskiej armii), jednak całościowo jest to tytuł przynajmniej przyzwoity. Fabuła nie razi zbytnimi niedociągnięciami, a bohaterom nadano zrozumiałą motywację. Wśród startujących serii „Odrodzenia” perypetie Arthura Curry’ego znajdą się gdzieś w środku stawki, co ostatecznie można uznać za pewne zaskoczenie. Mówimy wszak o superbohaterze, którego kostium wygląda strasznie odpustowo, a jego arcywrogiem jest typ o pseudonimie Czarna Manta. Dan Abnett jednak wyciągnął z tak trudnego materiału wyjściowego całkiem sporo, dając nam w efekcie przyjemną, rozrywkową opowieść. Gdy Egmont wyda kontynuację, zasiądę do niej bez większych obaw. 

Tytuł: Utonięcie
Seria: Aquaman
Tom: 1
Scenariusz: Dan Abnett
Rysunki: Scot Eaton i inni
Kolory: Gabe Eltaeb
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Aquaman vol. 1: The Drowning
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: listopad 2017
Liczba stron: 156
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-2622-0

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Arena Horror i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz