Wszystko co dobre, szybko się kończy. Niby trudno o większy banał, jednak w przypadku Gotham Central to znane przysłowie ma doskonałe zastosowanie. Seria Brubakera i Rucki już od samego początku ujmowała nieszablonowym podejściem do Gotham City i pracujących w mieście policjantów. To funkcjonariusze wyszli w niej na pierwszy plan, gdzieś w tle zostawiając zamaskowanych herosów. Postawienie na takie rozwiązanie przyniosło wiele dobrego i wpłynęło na realizm kolejnych historii prezentowanych w ramach cyklu. I to właśnie niektóre z rozpoczętych wcześniej wątków grają pierwsze skrzypce w zamykającym całość Corriganie.
Zawartość omawianego tomu to cztery opowieści. Natura traktuje o prawdziwej pladze Gotham, czyli skorumpowanych gliniarzach. Dwóch z nich, odbierając działkę za przymknięcie oka na pewne sprawy, ładuje się w poważne tarapaty. Mundurowi zabijają świadka – młodą, bezdomną dziewczynę. Próbując zatuszować całą sprawę, wpadają jednak w ręce kogoś, kto nie chce, by uszło im to płazem. Martwy Robin, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy morderstwa z denatem w stroju Robina na pierwszym planie. Krwawa niedziela zahacza o Kryzys Nieskończoności i pokazuje priorytety funkcjonariuszy w sytuacji, gdy na terenie miasta grasują zamaskowani złoczyńcy. Z kolei Corrigan II zamyka wątki zapoczątkowane w pierwszej części tej opowieści. W centrum wydarzeń stoją Montoya i Allen, a zakończenie historii oznacza poważne zmiany dla całego Wydziału Poważnych Przestępstw.
Dwie z czterech zamieszczonych tu historii to teksty stosunkowo krótkie, co jednak nie znaczy, że są one w jakiś szczególny sposób gorsze od reszty albumu. Lepsze wrażenie robi na pewno Natura. Scenarzyście udało się w niej pokazać intrygujący portret skorumpowanej policji i prawdziwej sprawiedliwości. Sęk w tym, że to nie funkcjonariusze są tu tymi, którzy ją wymierzają, lecz sami zostają osądzeni przez postać, która na co dzień zazwyczaj wcale nie jest pozytywnym bohaterem. Odwrócenie utartego schematu wystarczyło, by ten epizodzik miał czym zainteresować odbiorcę. Krwawa niedziela również zaskakuje – zamiast policyjnego śledztwa dostajemy bowiem zjawiska paranormalne, co jest dosyć odległe od zwyczajowej przyziemności Gotham Central. Ten element okazuje się jednak ledwie warstwą wierzchnią, ponieważ meritum opowieści jest postać Crispusa Allena i to, w jaki sposób postrzega swoją rodzinę, otaczający go świat i wiarę w Boga. To z kolei pozwala czytelnikowi spojrzeć na bohatera nieco inaczej. Istotny jest też fakt, że tekst kładzie podwaliny pod zamknięcie cyklu.
Martwy Robin to najdłuższa składowa Corrigana. Ale czy najlepsza? Wydaje mi się, że nie, chociaż wciąż jest to bardzo mocny punkt tego tomu. Interesujące są już same założenia – czy Robin faktycznie nie żyje? Scenarzyści przedstawiają wiarygodny obraz żmudnej policyjnej pracy, od czasu do czasu podsuwając także kolejne fałszywe tropy. W całą historię angażuje się, siłą rzeczy, także Nietoperz, ale relacje między nim a policją nie należą do najlepszych, co nie sprzyja śledztwu. Najistotniejsza jest tu jednak sama zagadka kryminalna, która staje się jeszcze bardziej frapująca, gdy okazuje się, że znaleziony zostaje kolejny martwy Robin. Autorom praktycznie cały czas udaje się utrzymać uwagę czytelnika, a rozwiązanie całej intrygi jest całkiem satysfakcjonujące.
Zamykający całą serię Corrigan II to prawdziwy cios i zarazem najmocniejszy element całego tomu. Opowieść niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, chwyta za serce i pozostawia dogłębnie poruszonego czytelnika. Nie sadzę, by ktokolwiek spodziewał się, że zakończenie tego znakomitego cyklu będzie aż tak gorzkie i smutne. Z tego powodu wybrane przez scenarzystów rozwiązanie tym bardziej daje po głowie. Ponownie wchodzimy w psychikę funkcjonariuszy z WPP. To, w jaki sposób pokazano jedną z głównych postaci tej historii – Renee Montoya – wzbudza autentyczny podziw. Scenarzystom udało się przedstawić jej dezorientację, problemy z gniewem i trzymaniem na wodzy emocji bez wielkich słów i łopatologicznych wyjaśnień. Każda kolejna scena dokłada cegiełkę do poruszającego obrazu psychologicznego bohaterki. A to jeszcze nie wszystko. Ponurego wydźwięku całości dopełniają bowiem przykre konstatacje na temat straty, bezsilności i chęci zemsty. Rucka poprowadził ten epizod z ogromnym wyczuciem – nie byłoby trudno przeszarżować i zaserwować odbiorcy kolejną łzawą policyjną historyjkę, tymczasem on doskonale wyważył wszystkie fabularne proporcje, co dało iście piorunujący efekt.
Od samego początku ilustracje w Gotham Central stały na bardzo wysokim poziomie. Co prawda w tworzeniu zeszytów zapełniających ostatni tom zbiorczy nie uczestniczył już Michael Lark, który rozpoczynał ten cykl, ale zastępujący go twórcy na szczęście dobrze zrozumieli jego wizję. Nie uświadczymy tu żadnych udziwnień ani zbytecznej efektowności. Wciąż dominuje swoista surowość, idealnie pasująca do realistycznych opowieści traktujących o trudach policyjnej pracy. Takiemu stanowi rzeczy sprzyja też przytłumiona kolorystyka i konwencjonalne kadrowanie całości. Wszystkie te elementy sprawdzają się w tej wyśmienitej serii naprawdę doskonale.
Patrząc na tytuł całościowo, trudno oprzeć się wrażeniu, że Gotham Central to jedna z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek otrzymaliśmy od DC Comics. Wydawałoby się, że świat Batmana nie może zaoferować czytelnikom niczego świeżego, że wciąż będziemy się obracać w dobrze znanej konwencji, obserwując kolejne przygody Nietoperza. Tymczasem Brubaker i Rucka skupili się na postaciach stojących zazwyczaj w cieniu zamaskowanych herosów, a ich manewr okazał się wyjątkowo udany, co w efekcie przyniosło miłośnikom dobrego komiksu aż cztery tomy wypełnione w znacznej większości satysfakcjonującymi fabułami. Corrigan nie tylko niczego w tej materii nie zmienia, ale jeszcze podwyższa ostateczną ocenę całego przedsięwzięcia.
Tytuł: Corrigan
Seria: Gotham Central
Scenariusz: Greg Rucka, Ed Brubaker
Rysunki:
Kolory: Kano, Stefano Gaudiano, Steve Lieber
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Gotham Central Book Four - Corrigan
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: październik 2017
Liczba stron: 228
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
Wydanie: I
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz