Pojawienie się Gotham Central w Polsce zbiegło się ze znacznym rozrostem marki Nowe DC Comics na naszym rynku. O ile jednak tytuły zebrane pod tym drugim szyldem rzadko wykraczają poza efektowną i szybką nawalankę, o tyle seria Rucki i Brubakera skupia się na tematyce poważniejszej, dając w efekcie komiks intrygujący i nietuzinkowy. Pierwsze dwa zbiorcze tomy ustawiły poprzeczkę niezwykle wysoko, mimo to trudno było mieć wątpliwości, czy kolejny osiągnie ten sam pułap. Nic nie zapowiadało znaczącego spadku jakości. I faktycznie – poziom nie spada, a Gotham Central nadal zasługuje na miano jednej z najlepszych wydawanych u nas serii.
Trzecia odsłona cyklu zawiera cztery niezależne historie. Corrigan dotyczy akcji, po której policyjny technik kradnie z miejsca zbrodni nabój i wystawia go na internetową aukcję, co może mieć poważne konsekwencje dla jednego z funkcjonariuszy. W Światło zgasło jesteśmy świadkami konfliktu na linii policja – Batman, w wyniku którego z dachu komendy, na polecenie komisarza Akinsa, zostaje zdjęty batsygnał. Tytułowe opowiadanie traktuje o śledztwie w sprawie tajemniczej śmierci telewizyjnego kaznodziei. Wydaje się, że sprawczynią może być Catwoman, jednak nic nie jest tu takie proste, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Z kolei w Glinach z Keystone jesteśmy świadkami próby ocalenia życia jednego z policjantów z Gotham, który – ratując młodego chłopaka z pożaru – sam uległ poparzeniom dziwnym ogniem. W wyniku wypadku funkcjonariusz zaczyna mutować. Rozpoczyna się dramatyczny wyścig z czasem.
Pierwsze dwa opowiadania tego tomu pierwotnie zajmowały zaledwie trzy zeszyty, jednak nie objętość jest wyznacznikiem ich jakości. W Corriganie Rucka zwraca uwagę na uczciwość pracowników policji. Okazuje się, że nawet w wyniku, wydawałoby się, bardzo małych uchybień reputacja funkcjonariusza może zostać wystawiona na szwank. Autor położył duży nacisk na ponowne podkreślenie lojalności między policyjnymi partnerami – jeden jest w stanie zrobić wiele, by drugiemu nie została wymierzona niezasłużona kara. Zaprezentowana tu historia nie jest zaskakująca, co więcej, od początku wiadomo w jakim kierunku wszystko się potoczy, ale dzięki poruszonej problematyce potrafi przykuć uwagę odbiorcy. W Światło zgasło pojawia się z kolei klasyczny motyw niechęci na linii policja – Batman. Twórcy zazwyczaj serwowali go przy okazji opowieści o początkach Mrocznego Rycerza w Gotham, tutaj jest nieco inaczej – służby mundurowe dobrze znają metody postępowania Nietoperza i zazwyczaj są w stanie je tolerować. Pewnego dnia następuje jednak kryzys. Rucka wiarygodnie zaprezentował mechanizm zawiedzionego zaufania i pokazał, że o porozumienie może być bardzo trudno, nawet jeśli stoi się po tej samej stronie barykady, a dla owocnej współpracy niezbędny jest równy status obu sił i wzajemny szacunek, o czym nie wolno nigdy zapominać.
Opowiadanie, od którego cały tom wziął tytuł, jest jedynym napisanym przez Eda Brubakera (wewnątrz zbioru wydawca błędnie przypisał autorstwo tej składowej drugiemu ze scenarzystów). Historia kryminalna stanowi pretekst do przybliżenia kolejnej sylwetki z Wydziału Poważnych Przestępstw. Postać Josephine McDonald ma do zaoferowania więcej, niż może się początkowo wydawać. I na tym poprzestanę, by nie zepsuć lektury tym, którzy wciąż mają ją przed sobą. Powiem tylko, że całość jest podana w typowy dla Brubakera sposób, z dużym naciskiem na wiarygodne tło.
Glinom z Keystone najbliżej do klasycznego komiksu superbohaterskiego. Mamy tu szalonego naukowca, mamy dzielnego bohatera, jest też coś, co przypomina genezę superbohatera. Jednak wszystkie składowe zaprezentowano w nieszablonowy sposób. A może inaczej – typowo dla Gotham Central, czyli nietuzinkowo i z naciskiem na wiarygodność kolejnych postaci. Greg Rucka prezentuje tu opowieść, która od samego początku bez reszty angażuje odbiorcę. Obok porywającej akcji twórca znalazł miejsce na warstwę obyczajową, co po raz kolejny przypomina nam, że bohaterowie tego cyklu są wykreowani niemal perfekcyjnie. To po prostu ludzie – ich problemy są wiarygodne i daleko im do – często zbyt wydumanych – dylematów zamaskowanych herosów.
Ilustracje na łamach W obłąkanym rytmie są efektem pracy trzech artystów. W dwóch przypadkach Michael Lark połączył siły ze Stefano Guadiano. To, co obaj panowie zaprezentowali, doskonale pasuje do charakteru serii i tego, w jaki sposób była ona rysowana wcześniej. Podobnie rzecz się ma, gdy Guadiano rysuje sam – wciąż dominuje surowość i brak jakichkolwiek ekstrawagancji, co sprawia, że całość nabiera większego realizmu. Pewne zastrzeżenia można mieć tylko do ilustracji w opowiadaniu tytułowym. Odpowiedzialny za nie Jason Alexander chciał dodać nieco od siebie, ale przedobrzył. Artyście nie do końca wyszło zwłaszcza rysowanie twarzy – postaci są niechlujne, a ich mimika zwyczajnie brzydka. To jednak mała część całości, praca reszty rysowników sprawia, na szczęście, bardzo pozytywne wrażenie.
Trzecia odsłona Gotham Central jest komiksem, który trzyma poziom dwóch poprzednich części. Twórcom było tym razem nieco trudniej zaskoczyć odbiorcę, ten jest już bowiem dobrze obeznany z zastosowaną tu konwencją. Wraz z kolejnymi historiami następuje za to coraz mocniejsze zaciśnięcie więzi między czytelnikiem a bohaterami, dzięki czemu perypetie funkcjonariuszy policji z Gotham City śledzi się z dużym emocjonalnym zaangażowaniem. Rzadko który tytuł, zwłaszcza z tych dotyczących tematyki superbohaterskiej, jest w stanie to osiągnąć.
Tytuł: W obłąkanym rytmie
Seria: Gotham Central
Tom: 3
Scenariusz: Greg Rucka, Ed Brubaker
Rysunki: Michael Lark, Stefano Guadiano, Jason Alexander
Kolory: Lee Loughridge
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Gotham Central Book Three: On The Freak Beat
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: luty 2017
Liczba stron: 228
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1923-9
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz