piątek, 10 marca 2017

Batman. Detective Comics. Tom 6: Ikar - Recenzja

Seria Detective Comics nie miała najlepszego startu w ramach Nowego DC Comics. Jej tworzenie powierzono na początku Tony’emu S. Danielowi, który niestety nie podołał zadaniu, serwując czytelnikom opowieści w większości miałkie, pozbawione pazura i charakteru. Poprawa nastąpiła wraz z nadejściem kolejnego scenarzysty. John Layman dźwignął tytuł na nogi, ale to wciąż nie było to, na co czekali fani. Także jego rola dobiegła końca, a seria trafiła w ręce dwóch nowych twórców – Francis Manapul i Brian Buccellato otrzymali swoją szansę na przedstawienie interesującej historii w ramach najstarszego bat-tytułu. 

Na progu rezydencji Bruce’a Wayne’a ginie jego partnerka biznesowa, Elena Aguila. Wiele wskazuje na to, że kobieta przed śmiercią zażyła wyjątkowo niebezpieczny narkotyk, Ikara. Jego przedawkowanie sprawia, że człowiek płonie od środka. Na miejscu zdarzenia pracuje policja, a śledztwo prowadzi Harvey Bullock, który podejrzewa, że sporo wspólnego ze zgonem miał właśnie miliarder. Tymczasem własne dochodzenie rozpoczyna Batman. Ma on jednak wyjątkowo mało czasu na odkrycie prawdy, bowiem istnieje realne ryzyko, że policja aresztuje jego alter ego. 

Jak sama nazwa wskazuje, ta konkretna seria powinna koncentrować się przede wszystkim na detektywistycznym aspekcie pracy bohatera. Poprzednie zbiorcze tomy wyraźnie ów element zaniedbywały, skupiając się na akcji i czystej „rozwałce”. Francis Manapul i Brian Buccellato postanowili jednak powrócić do korzeni i zaprezentowali czytelnikowi opowieść bardziej kameralną, w której na pierwszy plan ponownie wysuwa się kryminalna zagadka i wiodące do prawdy śledztwo. To bezsprzecznie krok w dobrym kierunku. Dzisiaj wiele tytułów, w których występuje Batman, prezentuje fabuły wielowątkowe, traktujące o ważnych i doniosłych wydarzeniach w życiu bohatera (Trybunał Sów, Ostateczna rozgrywka, Wieczny Batman). Nie ma w tym w zasadzie niczego złego, ale gorzej, jeśli nie pojawia się istotna przeciwwaga dla tego rozbuchania. Tymczasem konwencja, w której poruszają się scenarzyści Ikara stanowi przyjemne odświeżenie – Batman działa tu sam i nie korzysta z pomocy członków bat-rodziny. Musi dojść do prawdy, korzystając wyłącznie z własnych zdolności dedukcyjnych. Ponadto bohater nie jest przytłoczony masą gadżetów, aspekt techniczny zszedł na dalszy plan, a na pierwszym miejscu jest zagadka. To bezsprzecznie krok we właściwym kierunku.

W Ikarze na pierwszy plan wysuwa się, siłą rzeczy, postać Batmana. Jak wspomniałem wyżej, tym razem ma on w końcu okazję wykazać się umiejętnościami detektywistycznymi i pokazać, że siła tej postaci to nie tylko potężne zaplecze finansowe i techniczne, ale przede wszystkim inteligencja i prawdziwy śledczy instynkt. Jeśli idzie o bohaterów, dostajemy tu także coś ekstra – bardzo ciekawie została bowiem zarysowana pewna postać drugoplanowa. Chodzi o Harveya Bullocka – ten od dawna obecny w uniwersum śledczy zawsze przewijał się gdzieś w tle, ale scenarzyści rzadko skupiali na nim swoją uwagę. Tym razem jest inaczej. Bullock jest swoistą przeciwwagą dla Batmana. Stoją po tej samej stronie barykady, ale kontrowersyjny stróż prawa ledwo toleruje działalność zamaskowanego herosa. Co więcej, policjant zagina parol na Bruce’a Wayne’a i nie kryje swojego negatywnego nastawienia do miliardera. Manapul i Buccellato udanie pokazali, że bycie policjantem wcale nie oznacza konieczności popierania działań Batmana. W ich interpretacji Bullock zachwyca swoją niejednoznacznością i ujmującą gburowatością, stając się z miejsca jednym z najciekawiej rozrysowanych bohaterów serii. Mam nadzieję, że twórcy nie zrezygnują z tej postaci w kolejnych odsłonach Detective Comics

Zaletą Ikara jest także fakt, że autorzy odstawili na dalszy plan zamaskowanych przeciwników Batmana. To nie jest opis kolejnej śmiertelnie niebezpiecznej potyczki z którymś z psychopatycznych adwersarzy, tylko przyziemny kryminał. Nietoperz walczy tu ze zwykłymi oprychami i ich mafijnymi zwierzchnikami, co jest kolejnym elementem nadającym tej odsłonie Detective Comics tak potrzebną, zagubioną jakiś czas temu świeżość. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest to fabuła rewolucyjna, która stanowiłaby jakąś nową jakość. Po prostu – po dłuższym okresie posuchy nawet ta, w gruncie rzeczy jedynie poprawna historia, stanowi uzasadniony powód do zachwytów. Jest tu bowiem kilka rzeczy, które scenarzyści mogli wykoncypować lepiej, a najbardziej rzuca się w oczy nie do końca przekonujące zakończenie. Warto jeszcze wspomnieć, że poza główną historią znajdziemy tu dopowiedzenie, traktujące o początkach postaci Calendar Mana. Ta jednozeszytówka przeplata się przy okazji z główną osią fabularną, stanowiąc ciekawy suplement i dając czytelnikowi nieco nowych informacji na temat wydarzeń przedstawionych w podstawowej części albumu. 

Warstwa graficzna Ikara jest po prostu wspaniała. Co ciekawe, za rysunki jest tu odpowiedzialny Francis Manapul. Łączenie dwóch najważniejszych funkcji na łamach jednego tytułu jest zadaniem nieco ryzykownym – twórca musi zachować odpowiednie skupienie, żeby nie zaniedbać żadnego z elementów i osiągnąć idealną równowagę między dobrym prowadzeniem scenariusza a interesującą grafiką. Na szczęście Manapul wywiązał się z zadania bez zarzutów. O scenariuszu pisałem wcześniej, a jeśli chodzi o ilustracje, te są doskonale wypośrodkowane między realnością a dosyć nastrojowym oniryzmem. Tę drugą cechę zawdzięczają zwłaszcza perfekcyjnemu wypełnieniu kolorem, za które odpowiedzialny był Brian Buccellato, także jeden ze scenarzystów. Dobre wrażenie na łamach całego tomu sprawia ponadto nieoczywiste, uzależnione od potrzeby chwili kadrowanie ilustracji. Pod względem graficznym wyróżnia się jedynie końcowa, niezależna opowieść,  utrzymana w zdecydowanie innej, kreskówkowej i prostszej konwencji, ale należy też pamiętać, że ona jest tu ledwie dodatkiem. 

Szósty zbiorczy tom Detective Comics, to powrót serii na właściwe tory. Położenie większego nacisku na detektywistyczny aspekt perypetii Batmana przyniosło bardzo dobre rezultaty. Jakkolwiek nie jest to bat-tytuł, który będzie można postawić obok tych najwybitniejszych, to w porównaniu do poprzednich kilku odsłon cyklu można odnotować wyraźny progres. Francis Manapul i Brian Buccellato wiedzą, co chcą pokazać i czynią to z godną podziwu konsekwencją. Jeśli jeszcze bardziej rozwiną skrzydła w kolejnym tomie, rezultaty mogą być naprawdę zachwycające. 

Tytuł: Ikar
Seria: Detective Comics
Tom: 6
Scenariusz: Francis Manapul, Brian Buccellato
Rysunki: Francis Manapul i inni
Kolory: Brian Buccellato i inni
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Detective Comics Volume 6: Icarus
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: styczeń 2017
Liczba stron: 176
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1915-4

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz