Podczas gdy praktycznie wszystkie wydawane w Polsce tytuły o tematyce superbohaterskiej przejęło inne wydawnictwo, Mucha Comics skupiło się w znacznej mierze na komiksowej grozie. Dopiero co zakończona została publikacja znakomitego Fatale, a już mamy okazję rzucić okiem na dwa nowe cykle. Pierwszy, Hrabstwo Harrow, miał premierę dwa miesiące temu i zaprezentował horror w formie nieco baśniowej. Za to drugi, Outcast, eksploruje bardziej klasyczne rejony. Opętania, egzorcyzmy, demony – to wszystko znajdziemy w kolejnym projekcie twórcy słynnych Żywych Trupów.
Kyle Barnes jako dziecko był świadkiem opętania. Demon posiadł jego matkę, ale wówczas chłopak nie zdawał sobie sprawy, z czym się zetknął. Miał tylko świadomość tego, że kobieta, która wcześniej go kochała, drastycznie zmieniła swoje nastawienie i zaczęła zachowywać się tak, jakby nienawidziła własnego syna. Koszmar miał swój ciąg dalszy, naznaczając małżeństwo bohatera. Trauma sprawiła, że wycofał się ze społeczeństwa i wybrał samotne życie, izolując się od świata zewnętrznego w rodzinnym domu. Jednak świat nie zapomniał o Kyle’u. Spotkanie z siostrą, a później z miejscowym pastorem, staje się dla mężczyzny impulsem, który może przerwać wieloletnią stagnację.
Tematyka demoniczna to w horrorze chleb powszedni. Tytułów dotykających opętań i upadłych aniołów znajdziemy w kulturze popularnej sporo. Te naprawdę dobre można jednak policzyć na palcach jednej ręki (w porywach obu). W Outcast Kirkman próbował zamieszać w tym tyglu na tyle mocno, by stworzyć coś oryginalnego. U Amerykanina, przynajmniej na tę chwilę, istotny wydaje się szerszy plan. Na kartach Otacza go ciemność widzimy zaledwie jego zarysy, ale można odczuć, że jest to coś wielkiego. Demony są tu, nomen omen, diabelnie niebezpieczne i, co gorsza, wszystko wskazuje na to, że ze sobą współpracują. Walka nie toczy się tylko o pojedyncze dusze – stawka może być o wiele większa. Autor co prawda stosuje chwyty znane (ale powiedzmy sobie szczerze, sceny egzorcyzmów ciężko jest przedstawić w nowatorski sposób), jednak trzeba sporej wprawy, by z takowych poskładać interesującą całość. Oryginalności więc raczej za wiele tu nie ma, ale to niekoniecznie musi być odczytane jako wada. Co bowiem istotniejsze, jest dobrze pod względem scenariusza – Outcast intryguje, ale widać również to, że pierwszy tom stanowi ledwie rozruch, a akcja ruszy szybciej w kolejnych.
Powolne tempo narracji sprzyja poznaniu protagonistów – nie będąc przytłoczonymi galopującymi wydarzeniami, bohaterowie mają okazję mocniej zapaść w pamięć czytelnika. Kyle Barnes, jest początkowo wyjątkowo enigmatyczny, a Kirkman oszczędnie dawkuje kolejne informacje na temat jego przeszłości. W pierwszej części albumu ciężko jest go polubić, ponieważ zaprezentowany został jako antypatyczny odludek. Z czasem sytuacja zaczyna się jednak zmieniać – im więcej faktów poznajemy, tym bardziej odbiorca rozumie motywację Kyle’a, a nawet zaczyna mu kibicować. Co ważne, swoją rolę do odegrania mają tu także bohaterowie drugoplanowi. Oni również są istotni, a autor ma dobrą rękę w ich prowadzeniu. Na pierwszy plan wysuwa się zwłaszcza tajemniczy starszy mężczyzna-demon. Jego motywacje nie są do końca znane, ale prawdopodobnym jest, że odegra on dużą rolę w życiu Kyle’a.
Dobrym krokiem ze strony Kirkmana okazało się położenie nacisku na wątki obyczajowe. Umiejętnie połączone z grozą, robią duże wrażenie, nadając całości realizmu. Stając do walki ze złem, bohaterowie nie odgrywają chojraków. Wyraźnie widać, że są przestraszeni, ale starają się działać, spychając strach głębiej. Autorowi udało się również wiarygodnie pokazać życie człowieka, który zmaga się z traumą i poczuciem winy. Zwłaszcza początkowe sceny, gdy Kyle tkwi zamknięty w domu, walcząc z własnymi demonami, są wyjątkowo sugestywne.
Paul Azaceta, autor ilustracji do pierwszego tomu Outcast rysuje dosyć specyficznie. Na pierwszy rzut oka jego prace sprawiają odpychające wrażenie – są brudne, trochę niechlujne oraz utrzymane w bardzo stonowanej kolorystyce. Uczucie jednak szybko mija, a wraz z kolejnymi scenami rysunki coraz bardziej komponują się z opowiadaną przez Kirkmana historią, świetnie się nawzajem uzupełniając. Na wielu stronach Azaceta stosuje interesujący manewr – mianowicie w osobnym, malutkim kadrze, zamieszcza na przykład reakcje bohaterów na kolejne wydarzenia, rysujące się na ich twarzach emocje, czy też istotne detale. Nie w każdym miejscu jest to zabieg niezbędny, ale w większości spełnia swoje zadanie, dodatkowo budując napięcie i uwiarygadniając emocje przeżywane przez protagonistów.
Pierwszy tom nowej horrorowej serii Roberta Kirkmana, robi dobre wrażenie. Brakuje w nim co prawda „efektu wow”, ale snuta przez scenarzystę opowieść potrafi zainteresować. Jest w niej sporo potencjału i miejmy nadzieję, że zostanie on odpowiednio wykorzystany w kolejnych tomach. Cieszy, że Mucha Comics w dalszym ciągu eksploruje tę konkretną niszę na komiksowym poletku, fani grozy mogą takiej strategii tylko przyklasnąć, zwłaszcza, gdy kolejne prezentowane tytuły będą prezentowały podobny poziom co właśnie Outcast.
Tytuł: Outcast: Opętanie. Tom 1: Otacza go ciemność
Tytuł oryginału: Outcast Vol. 1
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Paul Azaceta
Kolory: Elizabeth Breitweiser
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Mucha Comics
Data wydania: grudzień 2016
Liczba stron: 152
ISBN: 978-83-61319-79-5
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz