wtorek, 10 stycznia 2017

Michał J. Chmielewski "Złe" - Recenzja

Branża wydawnicza nie należy do najbezpieczniejszych, nieraz już słyszeliśmy o upadku kolejnej firmy, dla której prawa rynku okazały się zbyt brutalne. Tym bardziej cieszy, że stosunkowo młode wydawnictwo od dłuższego czasu utrzymuje się na powierzchni i radzi sobie względnie dobrze. Mowa o Genius Creations, które specjalizuje się w wydawaniu polskiej fantastyki. Ta wciąż pozostaje niestety gatunkiem niszowym, więc na słowa uznania zasługuje chęć prezentacji czytelnikowi co ciekawszych historii, których autorami są w dodatku twórcy młodzi i często debiutanci. Nowa pozycja w katalogu wydawnictwa odchodzi jednak od tego schematu i wydaje się być próbą zbadania nowego, poza fantastycznego terytorium. 

Akcja powieści toczy się w fikcyjnym, sześciotysięcznym mieście Baskin. To tutaj żyją państwo Jasińscy. Głowa rodziny, Andrzej, to domowy tyran. Mężczyzna nadużywa alkoholu, a agresję i frustrację wyładowuje na Iwonie, swojej żonie i dzieciach. Sytuacją tej patologicznej rodziny nie interesuje się nikt, ale pewnego dnia wydaje się, że w ciemnym tunelu zapala się odległe, słabe światełko. Iwona spotyka starego szkolnego kolegę, Tomasza. Mężczyzna jest niespełnionym dziennikarzem, a splot okoliczności sprawia, że poznaje historię przemocy w domu Jasińskich. W napisaniu artykułu upatruje dla siebie przede wszystkim szansy na wyrobienie nazwiska, ale opisanie sytuacji może pomóc Jasińskiej i jej dzieciom uciec z bagna domowej przemocy. Sęk w tym, że na odstąpienie od oprawcy może być już stanowczo za późno. 

Złe napisane jest językiem prostym, ale odpowiednio plastycznym. Wyraźnie widać, że autor umie pisać – pod względem stylu jest naprawdę bardzo dobrze, a książkę czyta się błyskawicznie. Chmielewski nie stroni od wulgaryzmów, i o ile w innych powieściach ich nadmiar mógłby razić, tak w tym przypadku ów zabieg dodaje fabule wiarygodności. Bohaterami są wszak ludzie z klasy co najwyżej średniej, pogrążeni w patologii, więc ostatnim na co zwracaliby uwagę jest piękna polszczyzna. Ponadto autor nie koloryzuje rzeczywistości, a miejsca w których rozgrywa się akcja, są szare i nijakie, zarazem jednak dziwnie hipnotyzujące. 

W Złym autor sygnalizuje i opisuje kilka istotnych problemów, z jakimi borykać się musi rodzina żyjąca w cieniu domowej tyranii. Podstawowa sprawa to oczywiście przemoc zamknięta w czterech ścianach. Tutaj pokazana jest ona jako element życia codziennego, swoista rutyna. Takie spojrzenie jest iście przerażające, ponieważ bohaterowie wiedzą, że ucieczka z podobnego szamba graniczy z cudem. Za przemocą idzie też sprawa szybko zakończonego dzieciństwa. Zarówno szesnastoletnia Justyna, jak i dwunastoletni Kryspin nie są już dziećmi, bo zwyczajnie nie mogą sobie na taki luksus pozwolić. Nie żyją problemami, jakie mają ich rówieśnicy, lecz koncentrują się na tym, by nie wchodzić w drogę ojcu. Co nie zawsze się udaje. 

Zaletą powieści Chmielewskiego jest na pewno umiejętne prowadzenie bohaterów. Co istotne, każdy protagonista jest inny i ma odmienne motywacje. Największą uwagę zwracają zwłaszcza Justyna i Iwona. Córka i matka, jednak odmiennie reagujące na sytuację, w której się znalazły. Nastolatka chce wziąć sprawy w swoje ręce i pragnie uwolnić się od ojca-despoty. Tymczasem jej matka sprawia wrażenie kobiety przegranej, co motywowane jest szeregiem okoliczności takich jak lata przemocy fizycznej i psychicznej oraz groźby. Niebagatelną rolę w zachowaniu kobiety odgrywa także troska o własne dzieci. Obie są na pewno postaciami z krwi i kości, których los nie jest czytelnikowi obojętny. Co najistotniejsze, tyczy się to właściwie każdego kolejnego bohatera. 

Złe ma jednak jeden podstawowy problem. O przeżyciach członków rodziny Jasińskich czyta się z niekłamanym przejęciem, jednak w pewnym momencie poziom opisywanej patologii niebezpiecznie zahacza o granicę absurdu. Wydawać się może, że Chmielewski zapragnął wrzucić do jednego worka wszystkie zwyrodnialstwa, jakie może wymyślić człowiek. Niestety przedobrzył. Nie chcę wdawać się w szczegóły, gdyż takowe mogłyby popsuć lekturę tym czytelnikom, którzy zechcą po Złe sięgnąć, jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że przy zachowaniu większego umiaru powieść miałaby jeszcze większą siłę rażenia. Czasami po prostu „mniej” znaczy „więcej” i dokładnie tak jest w tym przypadku. 

Papierowy  debiut Michała Chmielewskiego jest powieścią poruszającą. Ta lektura mocno oddziałuje na odbiorcę i nie pozostawia go obojętnym. Być może o rzeczach złych łatwiej jest pisać niż o dobrych, mimo to jednak, autorowi udało się stworzyć opowieść, która zmusza do myślenia. Złe w znacznej mierze wykorzystało potencjał, który niósł temat patologii w rodzinie. W ostatecznym rozrachunku zalet tej książki jest zdecydowanie więcej niż wad. Warto śledzić dalsze literackie postępy Chmielewskiego – to autor, który ma talent i, co ważniejsze, także warsztat. 

Autor: Michał Jan Chmielewski
Tytuł: Złe
Wydawca: Genius Creations
Data wydania: grudzień 2016
Liczba stron: 306
ISBN: 978-83-7995-080-5

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz