Zanim do kin trafił Epizod VII, całe Expanded Universe przeszło spory lifting. Stare fabuły trafiły do jednego kosza z napisem Legendy, a kanon zaczął być tworzony na nowo. Zmiany nie ominęły komiksowej części uniwersum. Prawa do marki przejął Marvel i to amerykański gigant podjął się publikacji nowych przygód znanych i lubianych bohaterów. W Polsce od dawna gwiezdnowojenne komiksy wydaje Egmont, a nowa seria okazała się doskonałym pretekstem do reaktywacji wygaszonego jakiś czas temu projektu Star Wars Komiks. Pierwszy numer trafił w ręce rodzimego czytelnika krótko przed premierą Przebudzenia Mocy, a w jego wnętrzu można znaleźć sześć zeszytów głównej serii.
Akcja dzieje się krótko po zniszczeniu pierwszej Gwiazdy Śmierci. Rebelia kontynuuje walkę z Imperium, jednak nie ma odpowiednich środków, by pójść za ciosem. Dodatkowym utrudnieniem jest konieczność bycia w ciągłym ruchu – wszak świat, na którym mieściła się baza buntowników, został zniszczony. Zgrana ekipa, która zadała poważny cios Imperium, nie zgadza się we wszystkich sprawach. Luke chce podążać własną drogą, czując wewnątrz siebie, że musi jeszcze zrobić bardzo dużo, by zostać Jedi. W celu poszukiwań odpowiedniej drogi, udaje się na Tatooine, gdzie ma nadzieję znaleźć jakikolwiek ślad po Benie Kenobim.
Trzeba przyznać, że do początkowych zeszytów decydenci podeszli nader poważnie. Nic dziwnego – dobry start nowego tytułu to ważna sprawa, warunkująca niejako jego miejsce na rynku i dalsze losy. Do projektu zaangażowano więc uznanych twórców. Za scenariusz odpowiedzialny został Jason Aaron, znany z wielu nietuzinkowych tytułów, a realistyczną i bardzo wpadająca w oko warstwę graficzną stworzył John Cassaday. Z połączenia talentów tych dwóch komiksowych tuzów musiało wyjść coś dobrego. I tak jest w istocie.
Pierwsze sześć numerów odświeżonego komiksowego Star Wars to przede wszystkim dużo akcji. Co jednak najistotniejsze, jest ona prowadzona z głową. Tempo jest szybkie, ale przebieg wydarzeń i ich specyfika przywodzi na myśl filmy Starej Trylogii. Aaronowi udało się zawrzeć tu charakterystycznego ducha kosmicznej przygody, który był obecny w tych kultowych dziełach kinematografii. Znani bohaterowie zostali świetnie rozpisani i są tu sobą – to dokładnie te same charaktery, które polubili fani na całym świecie. Wyraźnie czuć, że twórcy doskonale rozumieją klimat Gwiezdnych Wojen.
Całość okraszona jest wyrazistymi ilustracjami Johna Cassaday’a. Jak wspominałem wcześniej, jego styl jest bardzo realistyczny, co sprawia, że bohaterowie wyglądają idealnie. To w moim odczuciu niezwykle istotna cecha, osobiście nie jestem w stanie przekonać się do eksperymentów, jakim niektórzy rysownicy poddają postaci, które od wielu lat mają jasno określony wizerunek. Bywa, że takie zabawy kończą się zwyczajnym nieporozumieniem. Tak jest np. w przypadku rysunków Cama Kennedy’ego – wiem, że ten artysta ma swoich oddanych fanów, ale nikt mi nie powie, że jego wizja Gwiezdnych Wojen jest bardziej estetyczna od pracy Cassaday’a.
Otwarcie Gwiezdnej Sagi wyszło Marvelowi naprawdę bardzo dobrze. Całość prezentuje się niezwykle atrakcyjnie zarówno pod względem intensywności akcji, jej sensu, oraz ilustracji. Wszystkie te elementy doskonale ze sobą współgrają, dając w efekcie bardzo wciągającą historię. Jedyne do czego można mieć zastrzeżenia to brak większej oryginalności, ale czy ktoś oczekuje nowości od opowieści z udziałem bohaterów od lat znanych i lubianych? Jeśli więc ten element nie będzie Wam przeszkadzał, nie sądzę, by ktokolwiek był rozczarowany pierwszym zbiorczym wydaniem nowego komiksowego kanonu Star Wars.
Autorzy: Jason Aaron (scenariusz), John Cassaday (rysunki), Laura Martin (kolory)
Tytuł: Star Wars Komiks 1/2015 – Skywalker Atakuje
Tytuł oryginału: Star Wars #1-6 – Skywalker Strikes
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski
Wydawca: Egmont
Data wydania: sierpień 2015
Liczba stron: 148
ISSN: 1899-4881
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz