Bibliografię Joego Abercrombiego zamyka na tę chwilę młodzieżowa trylogia Morze Drzazg. Jakkolwiek wchodzące w jej skład powieści okazały się wyjątkowo udane, to jednak autor jest najbardziej znany z bardziej krwistej fantasy. Nurt young adults posiada pewne ograniczenia, nie wszystko można dopowiedzieć do końca, wskazane jest również by sceny, w których przydałaby się solidna dawka brutalności, zostały nieco ugrzecznione. Podobnych elementów hamulcowych nie miały jednak starsze powieści brytyjskiego pisarza. Przy okazji zaserwowanego przez wydawnictwo Mag wznowienia trylogii Pierwsze Prawo, polski czytelnik ma ponowną okazję do wejścia w ten okrutny i fascynujący świat.
Znana z poprzedniej części trylogii drużyna wyrusza w daleką i niebezpieczną podróż. Jej celem jest odnalezienie potężnego artefaktu, który trafiwszy w odpowiednie ręce, może mieć wielki wpływ na losy świata. Równolegle trwa konflikt między cywilizowanym Południem a barbarzyńską Północą. Walczący nie wiedzą jeszcze, że niebawem mogą być zmuszeni do odłożenia na bok wzajemnych animozji i odparcia znacznie poważniejszego zagrożenia. Z odległej krainy nadciąga siła, która może całkowicie zmienić znany dotąd porządek. Wysłany na południe, w samo oko cyklonu, kaleki inkwizytor Sand dan Glokta musi obronić miasto Dagoskę przed hordami ghurkulskich wojowników i opóźnić ich zwycięski marsz. Unia stoi na krawędzi zagłady, a jej los może zależeć od talentów (bądź ich braku) pojedynczych ludzi.
Jedną z największych zalet Ostrza było doskonałe poprowadzenie bohaterów. Wyraziści byli wszyscy: tak ci pierwszo-, jak i drugoplanowi. Tym razem jest jeszcze ciekawiej. Abercrombie ma rzadki talent, dzięki któremu potrafi przykuć uwagę czytelnika doskonałym melanżem cech charakteru, przez co wykreowane postacie prezentują się tak, jakby były żywe. Kolejni protagoniści reprezentują całą paletę różnorodnych barw, niektórzy z nich są dzicy i nieufni, inni przemądrzali, próżni, cyniczni, nadmiernie pewni swojej siły czy też zwyczajnie głupi. Nie jest chyba możliwe, by czytelnik nie znalazł wśród tej zbieraniny kogoś, komu będzie kibicował. W tym zakresie Joe Abercrombie może stanowić przykład dla innych autorów operujących w gatunku fantasy – sposób w jaki przedstawił swoich bohaterów, to mówiąc kolokwialnie – level master.
W drugim tomie trylogii autor kontynuuje zabawę z popularnymi motywami literatury fantastycznej. Formująca się poprzednio drużyna tym razem wyrusza na misję. Dzięki wspomnianej wcześniej różnorodności charakterologicznej poszczególnych bohaterów przebieg ekspedycji jest mocno niestandardowy. Nieustannie dochodzi do tarć między towarzyszami podróży, wszyscy dogryzają sobie wzajemnie, lecz w tym nietypowym środowisku do głosu może dojść także odpowiedzialność za innych, bardzo powoli rodzi się także szacunek dla odmienności pozostałych. Wszystko okraszono doskonałym warsztatem, narracja jest wyjątkowo płynna, a dialogi iście błyskotliwe, czarujące zarówno złośliwym humorem i cynizmem, jak i trafnymi przemyśleniami.
Nim zawisną to także intrygujące spojrzenie na okrutną machinę wojenną. Ta tematyka jest zresztą stała w kolejnych powieściach Abercrombiego, co nie powinno dziwić, gdyż tworząc w ramach tego konkretnego gatunku literackiego, niełatwo jest od niej odejść. Omawiana trylogia to początkowe pozycje w bibliografii autora, tak po nich, jak i po kolejnych widać wyraźnie, że jest to u niego element niezmienny. W Nim zawisną obserwujemy wojnę przez pryzmat trudnego kompromisu – czy jest sens powierzać dowództwo nad armią osobie z tytułem, ale kompletnie niekompetentnej? Takie pytanie w ogóle nie powinno mieć racji bytu, ale w świecie przedstawionym ważne niekoniecznie są realne kompetencje, lecz koneksje i zasobność sakiewki. Nietrudno zauważyć niepokojącą paralelę do dzisiejszej rzeczywistości. Pewne rzeczy się nie zmieniają i pozostają aktualne niezależnie od okoliczności.
Dla niektórych czytelników zauważalne będzie, że rozpoczęte w Ostrzu wątki nie znajdują jeszcze zakończenia w Nim zawisną. Akcja tej powieści stanowi swego rodzaju rozgrzewkę przed wielkim finałem, którym Abercrombie zamknie całą historię. Główne motywy zostają ledwie lekko pchnięte do przodu. Drugie tomy wielu trylogii często mają tę właśnie wadę, że autorzy „leją w nich wodę”, tylko rozwijając, lecz niczego nie kończąc. Tutaj ta prawidłowość sprawdza się w połowie. Angielski autor pisze jednak na tyle barwnie, że zamiast niedosytu mamy zaostrzenie apetytu przed finałowym tomem.
Nim zawisną to rozrywka na bardzo wysokim poziomie. Joe Abercrombie udowadnia, że potrafi pisać fantasy, co więcej, należy do światowej czołówki pisarzy operujących w tym gatunku fantastyki. Drugi tom trylogii Pierwsze Prawo trzyma równie wysoki poziom jak pierwszy, a kolejne tytuły w bibliografii autora pokazały, że świat przedstawiony ma potencjał, by umiejscowić w nim kilka kolejnych, równie fascynujących fabuł. To dzięki powieściom takim jak ta pisarz wyrabia sobie nazwisko, a gdy przypomnimy sobie, że omawiana pozycja to druga książka w karierze autora, to pewnym jest, że mamy do czynienia z przykładem czystego talentu.
8/10
Autor: Joe Abercrombie
Tytuł: Nim Zawisną
Tytuł oryginału: Before They Are Hanged
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Data wydania: marzec 2016
Liczna stron: 720
ISBN: 978-83-7480-634-3
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Fantasta i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz