piątek, 19 lutego 2016

Fight Club 2. #4-5 - Recenzja

Wydawanie w Polsce komiksów w formie zeszytowej nie jest zabiegiem specjalnie popularnym. Nasz rynek jest dosyć specyficzny i o ile zbiorcze wydania cieszą się względną popularnością (o czym świadczy choćby liczba tytułów z uniwersów DC i Marvela), tak publikowanie zeszytówek zawsze jest obarczone pewnym ryzykiem. Obecne El Dorado sprawia jednak, że coraz więcej wydawców decyduje się spróbować. Jednym z nich jest Niebieska Studnia, która wzięła na warsztat komiksową kontynuację kultowego Fight Clubu. Kolejne numery ukazują się u nas krótko po amerykańskiej premierze, zresztą nie tak dawno recenzowałem tu numery 0-3. Teraz pora na opinię o dwóch kolejnych. 

Historia jest odcinkowa, tak więc siłą rzeczy, fabuła zostaje podjęta w miejscu, w którym zostawił ją zeszyt numer trzy. Marla i Sebastian kontynuują poszukiwania porwanego syna, a od czasu do czasu pojawia się także miejsce dla Tylera Durdena, który w swoim charakterystycznym stylu, przejmuje wówczas kontrolę – tak nad wydarzeniami, jak i nad uwagą czytelnika. Poszukiwania wiodą Sebastiana ponownie do klubu walki, ale, co dla niego bardziej niebezpieczne, jego stary druh, bierze go w końcu na celownik. Tymczasem Marla, za pomocą grupy śmiertelnie chorych dzieci, penetruje kolejne grupy wsparcia, co ostatecznie również może zawieźć ją w dosyć niebezpieczne rejony.

Omawiane numery są częścią większej całości. Czytelnicy, którzy nie są zaznajomieni z poprzednimi odsłonami Fight Club 2, nie mają tu właściwie czego szukać, a jedynym logicznym rozwiązaniem jest nadrobienie braków, lub poczekanie na ukazanie się wydania zbiorczego (co na tę chwilę nie jest jeszcze przesądzone). Rozpoczęcie przygody z Fight Clubem od omawianych tu numerów byłoby dużym błędem. Taki krok może wydaje się mało logiczny i nieprawdopodobny, ale sam znam agentów zabierających się za książkową serię od tomu nr 3. Jak to śpiewał pan Niemen – „Dziwny jest ten świat...”. Wracając jednak do meritum – Palahniuk najczęściej kończy kolejne zeszyty zawieszeniem akcji, co z jednej strony jest irytujące, z drugiej jednak zachęca do sięgania po kolejne numery. Problem zaczyna się wtedy, gdy na premierę kolejnego musimy poczekać, a dowiedzieć się, co będzie dalej, chcemy już teraz. Cóż, to wszystko jest jednak naturalną częścią takiego rodzaju wydania, należy to przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza.   

W dwóch kolejnych zeszytach serii uświadczymy zdecydowanie mniej Durdena. Manewr ten zostawia więcej pola do popisu Sebastianowi i Marli. Lepsze wrażenie sprawia, w mojej opinii, ta druga postać. Marla zawsze była cyniczna i złośliwa, a w Fight Club 2 zdecydowanie bije na głowę swojego męża. Jest ciekawsza, zwłaszcza pod względem charakteru, a jej nie do końca jasna motywacja dodaje całości pikanterii. Pozostaje żałować, że w ostatecznym rozrachunku więcej miejsca Palahniuk poświęca jednak Narratorowi. Warto także odnotować, że scenarzysta próbuje wpleść w fabułę także samego siebie. Manewr jest od czasu do czasu wykorzystywany przez kolejnych twórców, a Palahniuk wykonał go ze sporym wyczuciem. Na szczęście nie mamy wrażenia przekombinowania, dominuje za to uczucie zaciekawienia, co za tym wszystkim stoi i w jaki sposób ten aspekt zostanie rozwiązany w dalszej części historii. 

Dobre wrażenie wciąż sprawia warstwa graficzna tytułu. Cameron Stewart wykonuje kawał porządnej, fachowej roboty. Przy okazji recenzji poprzednich zeszytów mówiłem o stylu w znacznej mierze oszczędnym i tę opinię podtrzymuję po kolejnych dwóch odsłonach Fight Club 2. Nie ma tu nie wiadomo jakich fajerwerków, po prostu solidne rzemiosło, które dobrze pasuje do opowiadanej przez scenarzystę historii. 

Czwarty i piąty zeszyt serii trzymają poziom poprzednich odsłon. To całkiem interesująca fabuła, choć wciąż nieco kłopotów może spowodować próba określenia, czy jest to coś, co zapadnie nam w pamięć na dłużej. Choć patrząc z drugiej strony, czy jest sens oczekiwać w tym przypadku dzieła niezapomnianego? Chyba większy sens ma po prostu cieszenie się z tego, że, na półmetku serii, historia jest wciągająca i intrygująca, a jej kolejne odsłony śledzi się ze sporym zainteresowaniem. Na tę chwilę wydaje się, że Palahniuk i Stewart stworzyli dzieło zwyczajnie warte uwagi. 

Tytuł: Fight Club 2 #4-5
Autorzy: Chuck Palahniuk (scenariusz), Cameron Stewart (rysunki)
Tłumaczenie: Bruno Jasieński
Wydawca: Niebieska Studnia
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 28 / zeszyt
ISBN: 978-83-60979-40-2; 978-83-60979-41-9

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/ i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz