Elżbieta Cherezińska, zwłaszcza za sprawą trzech ostatnich powieści, wyrobiła swojemu nazwisku niesamowitą renomę. Od jakiegoś czasu każda zapowiedziana książka autorki to wielkie wydarzenie. Na nową porcję historycznych niesamowitości fani czekają zawsze z zapartym tchem. Nie dzieje się tak oczywiście bez przyczyny. Każde kolejne dzieło Cherezińskiej fascynuje, zaskakuje dbałością o detale i uzupełnia historyczne luki wiarygodną fikcją. To prawdziwe literackie uczty. Teraz, przy okazji premiery nowej powieści, "Turnieju Cieni", fani mają wszelkie prawo oczekiwać, że i tym razem zostaną zabrani w porywający świat historii, w którym zatracą się bez reszty. Czy tak jest w istocie?
"Turniej Cieni" przenosi nas do XIX wieku. Upadło powstanie listopadowe, a uczestniczący w nim żołnierze polscy zostają siłą wcielani do carskiej armii. Ci, którym udało się uniknąć tego losu, lądują na emigracji, najczęściej francuskiej. To spotkało Rufina Piotrowskiego, niedoszłego zakonnika. Mężczyzna tęskni za Polską, wypatruje każdej okazji, by wrócić na ojczystą ziemię, a dzięki kontaktowi z pewnym angielskim dziennikarzem, sprawa nieoczekiwanie nabiera realności. W dalekiej Azji, na rzecz carskiej Rosji, pracuje z kolei Jan Prosper Witkiewicz, niegdyś skazany na śmierć, z łaski cara ułaskawiony. Mężczyzna uczestniczy w rozgrywce między Rosją a Wielką Brytanią, w której stawką jest Afganistan. Kolejny z Polaków, Adam Gurowski, po klęsce powstania, odkrywa w sobie miłość do Rosji, tworząc na jej cześć pochwalną literaturę. Tym samym traci w oczach większości rodaków jakikolwiek szacunek. Czy jednak jest to postawa, którą można potępić w całej rozciągłości? Ile w niej wyrachowania, a ile prawdziwych emocji?
Znak charakterystyczny prozy Elżbiety Cherezińskiej to duża dbałość o dobrze wykreowane tło historyczne. Dzięki poważnemu potraktowaniu tego elementu także w przypadku "Turnieju Cieni", czytelnik już od pierwszych kart trafia w świetnie opisany świat XIX wieku. Tym razem element ten wymagał jeszcze większego wysiłku, jako że akcja dzieje się nie tylko w Polsce, ale i w Wielkiej Brytanii czy różnych krajach azjatyckich. Autorka na szczęście wywiązała się z zadania popisowo, gdziekolwiek by nas nie porwała akcja, to zawsze jest to miejsce świetnie i wiarygodnie opisane.
Na korzyść działa tu także świetna kreacja bohaterów. Znając wcześniejsze powieści autorki, można się było spodziewać, że protagoniści staną przed oczami czytelnika jak żywi. I tak jest w istocie. Tych głównych mamy tu trzech. Najszerzej autorka pisze o Rufinie Piotrowskim i Janie Witkiewiczu. Ten pierwszy z początku jest bohaterem, który może nieco drażnić swoją prostodusznością i naiwnością. Wraz z postępem akcji czytelnik nabiera jednak do niego nie tylko sympatii, ale przede wszystkim szacunku. To człowiek wierny swoim zasadom, nieugięty i honorowy. Nie zważając na okoliczności, trzyma się tego, w co wierzy, i ani razu nie stawia kroków, mogących wywieść w pole jego moralność. Jan Prosper Witkiewicz to z kolei człowiek, który przeszedł wiele. Skazany na śmierć, ułaskawiony, zmuszony do służby carowi. Szpieg i mistrz kamuflażu. XIX-wieczny Ethan Hunt. Nie jest łatwo go ocenić, to postać dosyć enigmatyczna, nie do końca pokazująca, jakimi wartościami się w życiu kieruje, i tą skrytością będąca przeciwieństwem Rufina Piotrowskiego. Ostatnim bohaterem, o którym można powiedzieć „główny”, jest Adam Gurowski. To uczestnik powstania listopadowego, który później obrał jednak zupełnie inną drogę niż reszta rodaków. Głosząc chwałę Rosji jako „kraju przyszłości”, hrabia podpadł wielu rodakom. Autorka pokazuje Gurowskiego jako postać bezkompromisową, starającą się znaleźć własne miejsce na świecie, o co jednak nie jest mu łatwo. Jako narodowy apostata ma pod górkę w ojczyźnie, jako zdrajca nie wiedzie mu się za dobrze także w Rosji. Rozdzierany Gurowski jest postacią niezwykle ciekawą, choć i niejednoznaczną. Wszyscy trzej bohaterowie to ponadto postacie autentyczne, Cherezińska do znanych faktów z ich życia dodała nieco spekulacji, co przyniosło wyborny wręcz efekt. Historia każdego z nich jest porywająca, wciągająca i chwytająca za serce. Autorce należą się ukłony za popularyzację tych ważnych dla Polski postaci.
"Turniej Cieni" pokazuje, że nawet w czasach, gdy Polski oficjalnie na mapie świata nie było, to Polacy wciąż odgrywali istotną rolę w światowej polityce, oddziaływali też na wyobraźnię innych ludzi. Fragmenty powieści traktujące o perypetiach Jana Witkiewicza to prawdziwa powieść szpiegowska. Spiski w spiskach, walka o wpływy, zakulisowe działania, a w ich centrum Polak, kreujący światową politykę, od którego działań zależy bardzo wiele. Perypetie Rufina Piotrowskiego i jego ucieczka z syberyjskiej katorgi to z kolei nie tylko materiał na osobną powieść, ale i na filmową superprodukcję. Pokonywanie przeciwności losów i dążenie ku wolności, nawet za cenę życia – to prawdziwie piękne motywy, bardzo romantyczne i charakterystyczne dla Polaków.
Czy "Turniej Cieni" jest powieścią, która ma w czytelnikach na nowo rozpalić dumę narodową? Wydaje mi się, że po części tak. Ta, jak i poprzednie powieści autorki, to nie tylko wyborna rozrywka ze świetnie poprowadzoną akcją i wyrazistymi bohaterami, ale także treść, która podnosi na duchu, przypominając postaci, które odcisnęły na historii kraju niezatarte piętno. To ważne, zwłaszcza w czasach, gdy tożsamość narodowa nie jest cechą ogólnie pożądaną, a raczej piętnowaną. Pisarze tacy jak Elżbieta Cherezińska, są nam zwyczajnie potrzebni.
Autor: Elżbieta Cherezińska
Tytuł: Turniej Cieni
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: wrzesień 2015
Liczba stron: 816
ISBN: 978-83-7785-669-7
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/ i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz