czwartek, 9 kwietnia 2015

Joe Abercrombie "Pół Króla" - Recenzja

Znakiem rozpoznawczym Joego Abercrombiego są powieści, których akcja rozgrywa się w realiach trylogii Pierwsze Prawo. Autor eksploruje ten świat dosyć intensywnie, ze sporą regularnością dostarczając czytelnikowi kolejne powieści. Jednak nawet najciekawsze serie dotyka czasami zmęczenie materiału. Pół Króla wydaje się być sposobem na ominięcie tego problemu. To zupełnie nowa historia, dająca oddech zarówno autorowi, jak i czytelnikom. Jednak Abercrombie nie odchodzi daleko od stylu, dzięki któremu zyskał popularność. To wciąż fantasy, i mimo że już nie tak brutalna, jak poprzednie powieści (łatka young adults zobowiązuje), to styl wciąż jest rozpoznawalny.

Yarvi jest jeszcze nieopierzonym młokosem, gdy dowiaduje się, że musi zostać królem. Jego ojciec i starszy brat zostali zamordowani w zastawionej przez wrogów zasadzce. Prawa sukcesji są jasno określone, nawet jeśli władcą ma zostać kaleka z niesprawną ręką. Jednak nie wszystkim taki obrót spraw pasuje. W wyniku intrygi, tym razem Yarvi omal nie żegna się z życiem. Dzięki dużej dozie szczęścia przeżywa i trafia na statek, gdzie zmuszony jest żyć jako niewolnik. Nie zamierza jednak rezygnować z dziedzictwa tak łatwo. Szybko nadarza się sposobność do ucieczki i walki o utracony tron.

Joe Abercrombie już w swoich poprzednich powieściach pokazał, że potrafi bardzo dobrze operować w ramach utartych schematów, korzystać z ich licznych zalet, ale jednocześnie w umiejętny sposób unikać wad. Nie inaczej jest tym razem. Bo z czym tu mamy do czynienia? Motyw dojrzewania młodego człowieka do odpowiedzialności, walka o utracone dziedzictwo, niekorzystne okoliczności hartujące charakter. Czyż nie pachnie to sztampą na kilometr? Tak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, jednak autor wyszedł z tej sytuacji obronną ręką, świetnie rozgrywając posiadane karty. 

Przede wszystkim Abercrombie nie wpadł w pułapkę stylu young adults i nie potraktował czytelnika jak debila, któremu wszystko trzeba wykładać jak na tacy. Coś dla siebie znajdą tu zarówno ci, którzy twórczość autora już znają i cenią, jak i ludzie, do których Pół Króla jest adresowane przede wszystkim. To typowe dla autora fantasy, które zamiast na magii, skupia się na akcji i bohaterach. Tym razem nie ma tu także seksu (tak, tak, powieść młodzieżowa…), dzięki czemu jeszcze bardziej można się skupić na samej fabule. Można ją chyba zakwalifikować jako fantastykę przygodową, z wyraźnie zaznaczonym motywem questu.  Dzięki wartkiej akcji powieść od pierwszych stron wciąga i potrafi zaskoczyć, co jest w tego typu literaturze bardzo pożądaną cechą. 

Nie zawodzi kreacja bohaterów. Najwięcej uwagi skupia na sobie oczywiście Yarvi. Abercrombie przedstawia nam go jako dziedzica tronu, który niespecjalnie wierzy w swoje własne możliwości. Wszystko bierze się z faktu jego kalectwa. Jest to czynnik dyskwalifikujący nie tylko dla otoczenia bohatera, ale też dla niego samego. To obniżenie wartości kładzie się cieniem na psychice Yarviego i potrzeba długiej drogi, by pozbyć się tej skazy psychicznej. Warto dodać, że zmiana odbywa się na kartach powieści bardzo płynnie, nie uświadczymy tu nadmiernej łopatologii, za co autorowi chwała. Warto też zaznaczyć, że także reszta bohaterów aktywnie uczestniczy w akcji, to postaci ważne dla fabuły, nieraz potrafiące zaskoczyć i skupić na sobie uwagę odbiorcy. Fakt, że autor o nich nie zapomniał, jest budujący.

Pół Króla nie należy do tych powieści, przez które trzeba się przedzierać. Akcja wciąga właściwie od samego początku, a kolejne kartki przewraca się ze sporą dozą automatyzmu. Na pewno swoje zrobiła tu konstrukcja książki – Abercrombie postawił na krótkie rozdziały, co stało się poniekąd cechą charakterystyczną tego odgałęzienia fantastyki, pisanego z myślą o młodzieży. Czy wynika to z faktu, że młodzi ludzie nie potrafią na dłużej skupić uwagi na tekście i potrzebują częstych przerywników? Coś w tym prawdopodobnie jest, tym niemniej nie da się ukryć, że taki zabieg w znacznej mierze upłynnia czytanie.  

Pół Króla to powieść, którą Joe Abercrombie potwierdza, że obecnie jest jednym z najbardziej interesujących pisarzy tworzących w nurcie fantasy. I nie ma tu znaczenia, czy jest to książka adresowana do czytelnika dorosłego, czy do młodszego – efekt końcowy zawsze jest warty uwagi. Pół Króla jest interesująca, zaskakująca i przynosi czytelnikowi sporo dobrej zabawy. Jako że to pierwsza część trylogii, pozostaje mieć nadzieję, że pozostałe tomy utrzymają wysoki poziom pierwszej części. 

Autor: Joe Abercrombie
Tytuł: Pół Króla
Tytuł oryginału: Half a King
Tłumaczenie: Agnieszka Jacewicz
Wydawca: Rebis
Data wydania: 07. 04. 2015
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-7818-671-7

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/ i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

4 komentarze:

  1. "Przede wszystkim Abercrombie nie wpadł w pułapkę stylu young adults i nie potraktował czytelnika jak debila, któremu wszystko trzeba wykładać jak na tacy" - Idealnie to ująłeś. Niestety niektórzy o tym zapominają. Cieszy mnie dodatkowo fakt, że autor posługując się schematami nie powiela, a jednak tworzy coś nowego. Schematy nie są złe, gdy są dobrze używane :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. A Abercrombie, moim przynajmniej zdaniem, w ramach znanych już schematów, porusza się z naprawdę dużą gracją.
      Oby ta umiejętność nie zanikła...

      Usuń
  2. Z Abercrombie mam taki problem, że uwielbiam jego styl, ale historie, które tworzy strasznie mnie nudzą. Przez to, jak do tej pory, nie udało mi się dokończyć żadnej jego powieści. Jest to tak strasznie smutne, że nie umiem tego nawet wyrazić słowami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, muszą jednak zagrać obie rzeczy. "Do tanga trzeba dwojga", i styl i historia. ;)
      A czy to smutne? Nie powiedziałbym, każdemu co innego leży i nieważne jak bardzo dany autor jest wychwalany. Ja np. nie przepadam za Gaimanem. No nie za bardzo do mnie trafia. ;)

      Usuń