niedziela, 7 grudnia 2014

Stephen King "Mroczna Wieża V - Wilki z Calla" - Recenzja

Pierwsze cztery tomy Mrocznej Wieży dosyć jasno pokazywały czego można się po tej serii spodziewać. Często wykorzystywany i cieszący się wciąż sporą popularnością, zarówno wśród autorów, jak i czytelników, motyw misji, był jednym z głównych koni napędowych fabuły. W piątej odsłonie przygód Rolanda i jego ka-tet, po raz kolejny jest to czynnik niezwykle istotny. 

Bohaterowie muszą tym razem nieco zboczyć z głównej ścieżki, tej, prowadzącej ich ku Mrocznej Wieży. Napotykając posłańców z mieściny Calla Bryn Sturgis, pięcioro wędrowców decyduje się pomóc mieszkańcom tego zakątka w walce z tajemniczymi Wilkami. Stwory przybywają do miasteczka, by porwać dzieci i zabrać je w sobie tylko znanym kierunku. Pojawiają się cyklicznie, a mimo że dzieje się tak od dziesięcioleci i nigdy nikt nie stawiał im oporu, tak tym razem miarka się przebrała. Zdesperowani mieszkańcy Calla chcą stawić najeźdźcom opór. W tym mają im pomóc rewolwerowcy. 

Do Wilków z Calla prawdopodobnie nie dotarł żaden czytelnik, który nie miał styczności z poprzednimi osłonami Mrocznej Wieży. Te powieści to całość i nie inaczej jest z tą konkretną. Fabularnie mamy tu bezpośrednią kontynuację wydarzeń przedstawionych poprzednio. Tym razem autor kończy z retrospekcjami, które dominowały w Czarnoksiężniku i Krysztale, powracając do wydarzeń bieżących. Roland i jego towarzysze kontynuują swoją wędrówkę, jednak droga będzie, oczywiście, wyboista. 

Cechą, która najlepiej charakteryzuje tę część serii, jest swoista powolność. Autorowi nigdzie się nie spieszy. King woli dobrze przygotować sobie grunt pod ostateczną rozgrywkę, niż pędzić na oślep ku finałowi. Taki zabieg ma swoje zalety, jednak znajdą się i wady. Jeśli chodzi o te pierwsze, bez wątpienia jeszcze lepiej możemy poznać bohaterów. Mimo, że nie mamy już wycieczek w przeszłość Rolanda, nie znika też nigdzie jego enigmatyczność, to parę scen dobitnie pokazuje jaki to jest człowiek - dobry towarzysz i przyjaciel, który jednak potrafi postąpić twardo i bezlitośnie. Nie jest to typowy pozytywny bohater, i z takiego jego przedstawienia należy się tylko cieszyć. Wystaje poza szablon, co w oczach czytelnika powinno być bezsprzeczną zaletą.

Najważniejsze rzeczy dzieją się jednak w umysłach innych bohaterów powieści. Susannah ponownie doświadcza pewnych poważnych problemów wewnątrz swojej głowy. Ten zabieg niósł ze sobą ryzyko powtórzenia schematu z Powołania Trójki, gdy wewnątrz kobiety o dominację walczyły dwie osobowości, jednak na szczęście nie pojawia się tu wrażenie deja vu. Przede wszystkim dlatego, że natura bytu, z którym zmaga się bohaterka, jest skrajnie inna niż w tomie drugim. Wątek poprowadzony jest z wyczuciem, nie dominując nad niczym, a jedynie towarzysząc fabule i dodając jej szczyptę nieprzewidywalności. Jest to jednak zarazem wątek niezwykle ważny, o czym świadczy brak jego zamknięcia i uczynienia z niego jednym z głównych w kolejnej odsłonie Mrocznej Wieży.

Na wolnym tempie akcji cierpi dynamika przedstawianej historii, to dosyć oczywiste. Mimo ogromnych umiejętności gawędziarskich Kinga, momentami daje się to odczuć. Zwłaszcza w części, gdy bohaterowie przybywają do Calla i starają się pozyskać zaufanie jego mieszkańców. Kłania się tu tom numer cztery, gdy w podobnej sytuacji znalazła się młodsza wersja Rolanda i jego ówczesny ka-tet. Poszczególne rozwiązania są nieco inne, tym niemniej schemat jest dosyć podobny. Przybycie, mozolne zdobywanie zaufania, krótki i mocny finał. 

Wspomniana wcześniej umiejętność prowadzenia historii to oczywiście jedna z najmocniejszych broni Kinga. Mimo odczuwalnej chwilami wtórności i powolności, Wilki z Calla czyta się ze sporą przyjemnością. Zapewne nie wszyscy czytelnicy będą ten pogląd podzielali, tym niemniej jestem zdania, że King jest autorem, który nawet nie mając pomysłu (choć taka sytuacja nie zachodzi na szczęście tym razem), potrafi obrócić ją na swoją korzyść, właśnie dzięki świetnemu warsztatowi. 

Już po lekturze pierwszych czterech tomów cykl Mroczna Wieża jawił mi się jako jedna z najmocniejszych pozycji w bardzo bogatej bibliografii Stephena Kinga. Podskórnie obawiałem się, że prędzej czy później ta tendencja się załamie i nastąpi rozczarowanie. Po lekturze mogę jednak powiedzieć, że nic takiego, na szczęście, nie miało miejsca. Być może Wilki z Calla są nieco słabsze od poprzedzających je tomów, wciąż jednak jest to kawał solidnej literatury i wciągającej opowieści.

7/10

Autor: Stephen King
Tytuł: Mroczna Wieża V - Wilki z Calla
Tytuł oryginału: The Dark Tower V - Wolves of the Calla
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawca: Albatros
Data wydania: 2004
Liczba stron: 624
ISBN: 978-83-7885-062-5

2 komentarze:

  1. Cykl Mrocznej Wieży doczytałam właśnie do tegoż tomu, planowałam, że z końcem roku uporam się z dwoma ostatnimi tomami, ale raczej nie wyrobię się, zgadzam się, jest to kawał dobrej lektury, chociaż jak dla mnie nieco przegadana, jak to u Kinga bywa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze się zgodzić, przegadana momentami jest, ale też, moim zdaniem, King grzeszy przegadaniem w sposób akceptowalny. Mimo przestojów akcji i tak czyta się te fragmenty nieźle. Przynajmniej mnie.

      Usuń