środa, 10 września 2014

Orson Scott Card "Cień Hegemona" - Recenzja



Pierwsze części cyklów „Endera” i „Cienia” bez problemów można było ze sobą zestawić. Były to na dobrą sprawę powieści równoległe. Przedstawiały te same wydarzenia, widziane z różnych perspektyw. Oczywiście, różnice między nimi były dostrzegalne, w innym wypadku powstanie opowieści o Groszku mijałoby się z celem, jednak w ostatecznym rozrachunku, więcej te książki łączy niż dzieli. W przypadku „Cienia Hegemona” sprawa już taka prosta nie jest. Nastąpiło wyraźne rozdzielenie obu serii. Krok z jednej strony dosyć ryzykowny, z drugiej jednak dający możliwość opowiedzenia historii nowej, nie powiązanej już tak bardzo z Enderem. 

Po wojnie z Robalami, uzdolnione dzieci, dzięki którym Międzygwiezdna Flota odniosła zwycięstwo, powracają na Ziemię. Jednak ostatnim na co mogą liczyć, jest spokój. Po kolei zostają porwane i izolowane. Wśród uprowadzonych znajduje się także Petra Arkanian, jedna z bardziej zauganych towarzyszek Endera podczas decydującej bitwy. Na domiar złego, dziewczyna trafia w ręce Achillesa, psychopatycznego nastolatka, którego ambicje wydają się być nieograniczone. Uratować Petrę może tylko Groszek, po którego stronie staje starszy brat Endera, Peter Wiggin. Jednak zadanie trzeba będzie wykonać w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach. Na południu Azji szykuje się bowiem wywołana przez Achillesa wojna.

„Cień Hegemona” to w znacznej mierze powieść wojenna. Card kreuje przekonujący obraz konfliktu zbrojnego, do jakiego dochodzi na kontynencie azjatyckim. Indie stają w szranki z Birmą, do wojny szykuje się także Tajlandia. Pakt o nieagresji Indii i Pakistanu ma zapewnić temu pierwszemu krajowi wolne pole do podboju południowo-wschodniej części kontynentu, a w szerszej perspektywie, dalszych ziem. I w niczym nie przeszkadza, że armiami dowodzą, a przynajmniej są jej ważnymi elementami, dzieci. Już w poprzednich tomach ten ruch został fabularnie uzasadniony i nie ma powodów, by nie przyjąć go jako naturalny stan rzeczy.

Niejako w tle tego głównego wątku, toczy się historia nie mniej ważna. Z jednej strony mamy Petrę Arkanian, absolwentkę Szkoły Bojowej, która staje się więźniem psychopaty Achillesa, z drugiej koalicję próbującą ją uwolnić. To pole do popisu dla autora chcącego przedstawić galerię różnorakich charakterów. W większej są to na szczęście charaktery interesujące. Wszyscy główni bohaterowie są tutaj ponadprzeciętnie uzdolnieni, co daje możliwość większego skomplikowania kreowanych przez nich planów. Wiedząc, że stają w szranki z przeciwnikami równie inteligentnymi, muszą sami wznosić się na wyżyny, by opracowywać plany zaskakujące i skuteczne. Dzięki temu także czytelnik nie odczuwa zniechęcenia, w każdym momencie może bowiem przeczytać o czymś, co do tej pory wydawało się niemożliwe.

W „Cieniu Hegemona” na scenę wkracza także nowy, potencjalnie potężny bohater. Póki co, nie wychodzi jeszcze na pierwszy plan, ale perspektywy tej postaci są znaczące. Był już obecny chociażby w „Grze Endera”, ale dopiero teraz Card bardziej go przybliża. Peter Wiggin, nastolatek niezwykle ambitny, jednak (prawdopodobnie) nie tak krwiożerczy jak Achilles. Jego pragnieniem jest zdobycie tytułu Hegemona i w tym celu manipuluje opinią publiczną, korzystając z dwóch internetowych aliasów. Można rzec, że to standardowy bohater Carda w serii okołoenderowej, czyli niezwykle uzdolniony młody człowiek, ale jest w nim coś, co przykuwa uwagę. Połączenie przekonania o swojej wielkości z pewną dozą pychy i niedoceniania innych (zwłaszcza rodziców) robi przekonujące wrażenie. Piekielnie inteligentny, ale jednak nastolatek. Autor pisze o małych geniuszach, ale nie zapomina, by mieli oni wady i nie byli ideałami.

Wspomniane we wstępie oddzielenie serii o Enderze i Groszku wydaje się być właściwym posunięciem. Akcja „Sagi Cienia” nie została przeniesiona w kosmos, lecz opisuje losy targanej konfliktami Ziemi. Dzięki temu manewrowi widać wyraźne różnice między oboma cyklami. Daje to także Cardowi nowe możliwości. Wiarygodnie zostały tu opisane możliwe konflikty na naszej planecie, uwzględniając oczywiście realia opisywanego świata, w którym sztaby poszczególnych krajów mają do dyspozycji usługi strategicznych geniuszy, wykształconych w Szkole Bojowej. Fakt, że są to dzieci nieraz znacząco komplikuje sytuację, gdyż inni bohaterowie nie patrzą na nich przez pryzmat umiejętności, ale wieku.

Na marginesie wojennej fabuły, Cardowi udało się także zawrzeć nieco interesujących przemyśleń na tematy uniwersalne. Jak to zazwyczaj u tego autora bywa, poruszone zostają kwestie odpowiedzialności, zemsty, czy też wyobcowania. Materiał ku takim dywagacjom jest bardzo dobry. Relacje Groszka z siostrą Carlottą (wychowawca-wychowanek; wspólne dzielenie losu uciekiniera; odkrywanie skrywanych tajemnic), zadawniona waśń między Achillesem a Groszkiem (zemsta za dawne krzywdy, chęć udowodnienia kto jest lepszy i silniejszy), czy też pokazanie zachowań na linii porywacz-uprowadzona – dają duże pole manewru w ukazywaniu ludzkiej psychiki i konkretnych zachowań. Card wykorzystuje tę szansę, dzięki czemu poza sensacyjną fabułą, czytelnik otrzymuje też garść przemyśleń. Innymi słowy – przyjemne jest tu połączone z pożytecznym.

Klika słów należy się także wydaniu tej powieści. Nie, nie jest to nic imponującego, nie uświadczymy tu twardej oprawy, obwoluty, ani szytego grzbietu, jednak na jedną rzecz warto zwrócić uwagę - ujednolicenie szaty graficznej serii. Wydawałoby się, że jest to zabieg naturalny, jednak w dobie, gdy niektóre wydawnictwa prezentują kolejne przygody danego bohatera oprawione w nową, niepasująca do reszty książek okładkę, nawet taki, wydawałoby się nieistotny szczegół, sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Mam nadzieję, że Prószyński zawsze będzie szedł tą drogą.

„Cień Hegemona” jest powieścią, która godnie kontynuuje losy Groszka, a przy okazji zwraca uwagę na nowe zagrożenia. Skala nie jest tym razem kosmiczna, ale „jedynie” globalna. Dzięki temu zabiegowi „Saga Cienia” oddala się jednak od „Sagi Endera”, co wydaje się być posunięciem dobrym, pozwalającym na uniknięcie oskarżeń o wtórność. I tej faktycznie tu nie ma, chociaż nie wszystkim czytelnikom takie sprowadzenie na Ziemię kosmicznej historii może się spodobać. Ja akurat nie widzę tu żadnych przeciwwskazań i uważam, że „Cień Hegemona” godnie kontynuuje serię. Być może nie czyta się tej powieści tak dobrze jak poprzedniej, jednak myślę, że warto się z nią zapoznać. By to uczynić, trzeba jednak znać wydarzenia z „Cienia Endera”. Te dwie pozycje są ze sobą w końcu nierozerwalnie związane.

7/10

Autor: Orson Scott Card
Tytuł: Cień Hegemona
Tytuł oryginału: Shadow of the Hegemon
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 19. 08. 2014
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-7961-013-6

(Recenzja powstałe dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/ i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK )

9 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że nie lubię gdy pisarz umieszcza w powieści dywagacje, dlatego raczej nie przeczytam tej powieści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kto lubi. ;) Dla mnie interesująca refleksja to obecnie jeden z najważniejszych elementów lektury. Zmieniłem nieco czytelnicze priorytety. Owszem, wciąż na tapecie przede wszystkim fantastyka, jednak już nie tylko czysta rozrywka, jak kiedyś. Oczywiście i taka się zdarza, ale nie jest już najważniejsza. Nie umiałbym np. w tej chwili zachwycać się "Achają", co 10 lat temu byłoby nie do pomyślenia. Wtedy byłem zachwycony, dziś nie mam specjalnie ochoty by te pozycję odświeżać.

      Usuń
    2. Refleksja jak najbardziej tak, dywagacje nie :-)

      Usuń
  2. Cieszę się, że cały cykl o Enderze jest dopiero przede mną. Mam nadzieję, że mi się spodoba :) Pod warstwą fantastyki kryją się ciekawe przemyślenia - wielu moich znajomych pochłonęło ten cykl i dziwiło się, że jeszcze tego nie czytałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ciężko będzie, by się nie spodobało. Dwa pierwsze tomy głównej sagi o Enderze to prawdziwe mistrzostwo, jeśli w dodatku nie oglądałaś ekranizacji (jeśli tego nie zrobiłaś, to boże chroń przed seansem ;) ), powinny podejść jeszcze bardziej.
      No i cykl o Groszku też daje radę. Ja jestem łącznie po czterech powieściach "okołoenderowych" i jeszcze żadna nie zeszła poniżej mocnej oceny dobrej. Także bardzo polecam! :)
      PS. Najlepiej zacząć oczywiście od "Gry".

      Usuń
    2. Nie oglądałam i nawet mi to do głowy nie przyszło :) Jeszcze brakowałoby abym popsuła sobie całą przyjemność lektury :)

      Usuń
  3. czy ktoś wie jaka czesc jest po cieniu hegemona?
    z gory dziekuje za odpowiedz

    OdpowiedzUsuń