czwartek, 21 sierpnia 2014

Krótko o... "Dziedzic Imperium" - Timothy Zahn



"Trylogia Thrawna" należy do najbardziej znanych literackich odprysków ze świata Gwiezdnych Wojen. Czytelnikom wchodzącym dopiero w ten świat zazwyczaj poleca się właśnie tę pozycję jako jedną z najlepszych opcji startowych. Mimo, że mam już za sobą kilka(naście?) lektur gwiezdnowojennych, to z trylogią Zahna nie miałem do tej pory okazji się zetknąć. Co się jednak odwlecze...

Akcja dzieje się pięć lat po bitwie o Endor. Nowa Republika umacnia powoli swoją władzę, lecz zmaga się także z wewnętrznymi konfliktami. Walka o władzę pomiędzy niedawnymi rebeliantami staje się coraz ostrzejsza. Na domiar złego na scenie pojawiają się resztki, wydawałoby się, że rozbitego Imperium, kierowane przez wielkiego admirała Thrawna, dowódcę wyjątkowo sprytnego i posiadającego wybitny zmysł taktyczny. Jakby sytuacja nie była wystarczająco skomplikowana, życie Luke’a i Lei staje w niebezpieczeństwie, oboje stają się obiektem ataków nieznanych obcych, pracujących prawdopodobnie dla Imperium.

Trzeba uczciwie przyznać, że powieść czyta się błyskawicznie, Zahn niczego czytelnikowi nie utrudnia, pisze prostym i zrozumiałym językiem, rozdziały i kolejne sceny są dynamiczne i dosyć krótkie. Także dialogi czyta się bezboleśnie, autorowi udało się nawet momentami zachować charakterystyczny dla Starej Trylogii humor, zwłaszcza w relacjach między poszczególnymi bohaterami. I za to spory plus, bo szczypta luzu jest w tej serii mile widziana.

Akcja „Dziedzica Imperium” posuwa się do przodu w równym, szybkim tempie. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że przydałoby się ją nawet nieco spowolnić, gdyż na nieustannym parciu do przodu cierpi nieco głębia powieści. Nie ma czasu na chociażby lekkie wejście w psychikę bohaterów. Podobne próby prowadzone są tu zdecydowanie zbyt rzadko. Jedni powiedzą, że nie jest to potrzebne przy powieści o takiej a nie innej charakterystyce, jednak ja mam odmienne zdanie. Zawsze dobrze chociaż nieco pogłębić rys psychologiczny postaci, by jeszcze bardziej powiązać z nią czytelnika.

Jak na gwiezdnowojenne standardy, "Dziedzic Imperium" jest powieścią dobrą, jednak po jej renomie w środowisku fanowskim, spodziewałem się jednak otrzymać nieco więcej. Tymczasem w Expanded Universe można spokojnie znaleźć tytuły, które wydają się być lepsze, mimo, że nie mają takiej legendy jak dzieło Zahna. Nie zmienia to jednak faktu, że warto się z nim zapoznać, gdyż jeśli pragniemy czystej i nieskomplikowanej rozrywki, to trafiliśmy na właściwy tytuł.

7/10

Autor: Timothy Zahn
Tytuł: Dziedzic Imperium
Tytuł oryginału: Heir to the Empire
Wydawca: Amber
Liczba stron: 400

14 komentarzy:

  1. Bardzo lubię książki, których akcja rozgrywa się w świecie Gwiezdnych Wojen. Nie pamiętam już czy tą książkę czytałam :/ Najbardziej S=spodobały mi się książki z serii X-Wingi, uczeń Jedi oraz jednej serii której nazwy już nie pamiętam, ale opisana w nich była walka z Yuuzhan Vongami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z X-wingami nie miałem do tej pory do czynienia, ale słyszałem już kilka ciepłych słów o tej serii, może więc za jakiś czas się wezmę. Tylko trzeba jeszcze przełamać niechęć do postaci Wedge'a...
      Co do Vongów, ten cykl to "Nowa Era Jedi", póki co czytałem tylko otwierającą serię powieść, czyli "Wektor Pierwszy" i to właśnie jest jedna ze wspomnianych w recenzji pozycji lepszych niż "Dziedzic". Trochę mnie co prawda przeraża rozmiar tego cyklu (bodajże 19 tomów), ale mimo wszystko, w tym przypadku jestem wręcz pewien, że czytać dalej będę. :)
      Jeśli lubisz księżki SW, osobiście bardzo bym Ci za to polecał trylogię o Darthie Bane (Karpyshyn) i Ja Jedi (Stackpole).

      Usuń
  2. Za rozpoczęciem znajomości z powieściami SW od trylogii Zahna przemawia, w moim przekonaniu, także to, że jej akcja dzieje się niezbyt długo po zakończeniu akcji "Powrotu Jedi". Łatwiej jest więc wejść widzowi w ten świat niż w dalsze sequele.

    Ale też czułem lekkie rozczarowanie, gdy wreszcie przeczytałem trylogię. Tyle o niej słyszałem, że spodziewałem się czegoś naprawdę niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, fakt umiejscowienia akcji krótko po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci jest zdecydowanie korzystny, jeśli idzie o wchodzenie w uniwersum. I bohaterowie ci sami, także kontekst w miarę znany.

      Obecnie zresztą czytam drugi tom trylogii i jest podobnie - dobrze, acz nie rewelacyjnie. Podejrzewam, że podobnie będzie również z trzecim...

      Usuń
  3. No nie, znowu fajna lektura na Twoim blogu, nie nadążę z czytaniem :):)
    Jako fanka GW na pewno przeczytam, chociaż zazwyczaj serie GW czytam jak popadnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dziedzica" akurat czyta się szybciutko, także jeśli lubisz to uniwersum, nie ma co się wiele zastanawiać. ;)
      Skorzystam też od raz i zasięgnę opinii. Się powoli szykuję na jakąś pozycję z Wojen Klonów. Poleciłabyś coś godnego uwagi z tego okresu?

      Usuń
    2. Hmm z Wojen Klonów nic jeszcze nie czytałam, więc niestety nie doradzę. Ale lubię przygody Hana Solo :)

      Usuń
    3. W sensie "Han Solo i..."? Tych z kolei ja jeszcze nie czytałem. ;)

      Jeszcze co do "Wojen Klonów", ponoć powieść Stovera z tej serii jest warta uwagi. I choć nie lubię za bardzo mistrza Windu, chyba to właśnie "Punktowi Przełomu" dam w niedalekiej przyszłości szansę...

      Usuń
    4. Cała seria jego przygód :) Ale to czytałam już dość dawno tylko sentyment mi pozostał :)
      Może jednak powinnam to wszystko czytać w jakiejś kolejności? Trudno jednak zdobyć wszystkie części i chyba w tym tkwi problem.
      Ale co do GW filmowych to najbardziej przemawiają do mnie z lat 70-80. Boję się najnowszej części...

      Usuń
    5. Kolejność, jeśli już ma znaczenie, to raczej tylko w podseriach. Poza tym wydaje mi się, że nie ma co patrzeć na chronologię wydarzeń względem bitwy o Yavin. :)
      Co do filmów - no raczej, że Stara Trylogia! Jest nie o klasę, ale o dwie lub więcej lepsza od dokrętek. Humor, luz, akcja, onelinery. No kult. I w tym przypadku to słowo w żadnym razie nie jest nadużyciem... :)
      Nową też da się oglądać, nie mówię, że nie, też ją lubię, ale jednak porównania nie ma. To jednak było kręcone dla innego targetu niż ja, czy, jak mniemam, Ty. ;)
      Nowej też się trochę boję, ale... nie mogę się jej doczekać! :) Tak jak ostatnio mało chodzę do kina, tak ten film będzie obowiązkowy! :)

      Usuń
    6. Jest szansa, że młode pokolenie także pokocha GW, doceniając jej korzenie. Nie dziwie się, że nie chodzisz do kina- nic ostatnio fajnego nie było.... może tylko Hobbit :)

      Usuń
    7. Oby, oby, te filmy, bohaterowie i w ogóle to uniwersum są tego bezsprzecznie warte. :)
      "Hobbit" ok, choć do filmowego "Władcy" się jednak nie umywa. ;) I a propos innej dyskusji - to właśnie "Hobbit" jest świetną literaturą młodzieżową (i nie tylko taką) ;)

      Usuń
    8. Jak czytałam Hobbita w dzieciństwie to najbardziej zapadł mi w pamięć Gollum. Z tego co wiem to nawet jest to lekturą, oby zachęcającą do czytania :)
      Kroniki Wardstone są też świetne, a wszystko dzięki najmłodszym czytelnikom, którzy podsuwają wiele fajnych lektur, dzieląc się swoimi wrażeniami :)

      Usuń
  4. Chyba faktycznie "Hobbit" jest obecnie lekturą. Mam nadzieję, że nie wyjdzie mu to na złe, czasami właśnie jeśli coś jest obowiązkowe, to staje się tym bardziej przez uczniów omijane... :)
    O tym drugim tytule nie słyszałem. Mówisz, że dobre? Jak znajdę kiedyś w dobrej cenie, postaram się sprawdzić czy podchodzi także mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń