wtorek, 16 lipca 2013
Ksiądz Lemański a sprawa mediów
Sprawa księdza Lemańskiego budzi ostatnimi czasy spore kontrowersje. Proboszcz z Jasienicy, kreowany na buntownika, rzucającego rękawicę skostniałej kościelnej hierarchii, stał się bohaterem części mainstreamowych mediów. Takie przedstawianie sytuacji w żaden sposób dziwić nie może, jednak przy okazji zmusza do refleksji nad swoistą hipokryzją niektórych opiniotwórczych ośrodków.
Nie trzeba się długo rozglądać, by dojść do wniosku, że jednym z czołowych przedstawicieli nurtu krytykanctwa wobec Kościoła katolickiego jest „Newsweek Polska”. Jedną z głównych linii tego tygodnika jest mniej lub bardziej zakamuflowany antyklerykalizm. Co jakiś czas na łamach magazynu pojawia się artykuł, traktujący o sytuacji polskiego Kościoła. Przeciętny czytelnik może dojść do wniosku, że wszystko za sprawą troski o tę instytucję, jednak czy tak jest w istocie?
Zwyczajowy ton prezentowanych na łamach gazety tekstów jest wyjątkowo krytyczny w stosunku do duchowieństwa. Niby nic w tym złego, każdy ma prawo do własnych opinii. Jednak swoista tendencyjność zazwyczaj bije aż po oczach. Dlaczego?
Ulubionym manewrem dziennikarzy jest sięganie po wypowiedzi ludzi, którzy są byłymi księżmi/zakonnikami etc. Zazwyczaj są oni rozgoryczeni i łatwiej im atakować byłego „pracodawcę”, jednak nigdy nie szukają winy po swojej stronie. Byli duchownymi, już nimi nie są, lecz zawsze winna jest tzw. „góra”. Jednak trzeba być uczciwym, nie każdy człowiek ma odpowiednie predyspozycje do pełnienia określonych funkcji. Na ten temat nikt się zazwyczaj nawet nie zająknie.
Kolejną sprawą jest fakt, że nauczanie Kościoła nie idzie w parze z wyznawanymi dzisiaj nowoczesnymi „wartościami”. Gra to na nerwach co bardziej postępowym dziennikarzom, stąd coraz wścieklejsze ataki. Ciężko się jednak spodziewać, by wyznawane od wieków wartości zostały zastąpione innymi pod wpływem chwilowej, przelotnej, światopoglądowej mody. Czy ktoś o zdrowych zmysłach wyobraża sobie dopuszczenie przez Kościół np. aborcji lub eutanazji? Zresztą, gdzie byłby teraz Kościół, gdyby zmieniał swoje nauki niczym rękawiczki?
Powyższe elementy są doskonale widoczne w zamieszaniu wokół sporu ks. Lemańskiego z arcybiskupem Hoserem. Jest buntownik? Świetnie! Zrobimy z niego celebrytę. Tym lepiej, że zaprzecza oficjalnej nauce Kościoła w sprawie in vitro. Parasol ochronny już rozłożony. Wywiady w Newsweeku, Tok Fm, kreowanie na męczennika. Mamy bohatera. Jeszcze nieco pikanterii dzięki sugerowaniu skandalu seksualnego i już jest temat na wiele tygodni, świetnie się przy okazji pokrywający z ogólną ideologią magazynu. Szkoda tylko ks. Lemańskiego. Dosyć prawdopodobnym jest, że zbyt daleko na tym wizerunku nie zajedzie. Dużo czasu pewnie nie minie zanim media znudzą się swoją nową maskotką i porzucą ją na pastwę losu. No, chyba, że stanie się kolejnym eks-duchownym, czyli zarazem bardzo wiarygodnym „ekspertem” od spraw Kościoła.
Na to się jednak póki co nie zanosi, według ostatnich doniesień, proboszcz z Jasienicy podporządkował się woli arcybiskupa i zdecydował się opuścić parafię. Czy porozumienie będzie trwałe, pokaże czas. Sprawa wciąż jest aktualna.
(Artykuł został napisany dla serwisu Po Przecinku i na nim był pierwotnie publikowany - KLIK )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zgadzam się w całej rozciągłości. Kolejna szopka mediów na miarę Katarzyny W. (tzn. pod kątem częstotliwości doniesień na ten temat) tylko po to, żeby nie mówić o naprawdę ważnych rzeczach dla społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńSzczera prawda. Cóż, taki mechanizm, zresztą diablo skuteczny, sam się na niego łapię. ;)
Usuń