wtorek, 5 lutego 2013

Michael Swanwick "Córka Żelaznego Smoka. Smoki Babel" - Recenzja




Czy w temacie, wydawałoby się klasycznym i ogranym aż do bólu, można powiedzieć coś ponad to, co zostało już do tej pory przedstawione? Wyjść poza ramy gatunku i dać czytelnikowi coś więcej, dzięki czemu powieść, którą bierze do ręki, zostanie mu w głowie na długo? Zapewne tak, częściowo nawet dzieje się tak w omawianych niżej powieściach. W pewnych elementach Swanwick zaskakuje świeżością i pokazuje znane już motywy w innej postaci. Jednak tak kolorowo nie jest niestety cały czas.

W wydanym przez MAGA tomie znalazło się miejsce aż dla dwóch powieści. Obie łączy świat, w którym rozgrywa się akcja, obie mają także pewne wspólne fabularne rysy. „Córka Żelaznego Smoka” opowiada historię Jane, młodego podrzutka, która dorasta w zindustrializowanym świecie. Jej domem jest fabryka mechanicznych smoków, gdzie powstają elementy wielkich, półmechanicznych bestii. Dziewczyna przypadkiem trafia na prawie-że-wrak jednego z nich, jednak smok okazuje się być całkiem sprawny. Pojawia się szansa, by wyrwać się na zewnątrz. Ku wolności. Z kolei w „Smokach Babilonu” poznajemy Willa. Na jego wioskę spada uszkodzony w wyniku działań wojennych smok. Jego jeździec umiera, a bestia obwołuje się władcą wieśniaków. Jej rzecznikiem zostaje główny bohater. Wraz ze smokiem doprowadzają do tego, że prawie wszyscy nienawidzą i boją się chłopca. Konflikt narasta, aż w końcu Will musi opuścić swoje rodzinne strony i wyruszyć na wędrówkę w nieznane.

Pierwsze co zwraca uwagę podczas lektury, to duże bogactwo świata przedstawionego. I to w obu powieściach. Z jednej strony mamy tu klasyczne motywy literatury fantasy, przejawiające się głównie w postaci poszczególnych ras (elfy, smoki, krasnoludy) oraz istnieniu magii, z drugiej jednak, scenerii w której egzystują, blisko momentami do steampunku. Technologia spowija bohaterów dosyć szczelnym płaszczem i jest znaczącym elementem ich życia. Ten aspekt zapisać można Swanwickowi zdecydowanie na plus.

Gorzej za to jest z uporządkowaniem pozostałych składowych. Zwłaszcza w przypadku „Córki Żelaznego Smoka”. Podczas lektury trudno oprzeć się wrażeniu lekkiego przedobrzenia. Są momenty, gdy dosyć widoczne staje się, że autor chciał wrzucić do tego kotła zbyt dużo składników. Połączenie wizji zindustrializowanego świata ze szczyptą współczesności nie do końca bowiem przekonuje. Owszem, pewne elementy są pomysłowe i zabawne (chociażby krasnoludy-grafficiarze), jednak inne już tak nie przekonują. Nie pasuje mi tu zwłaszcza dosyć rozwiązła erotyka. Nic nie mam do niej samej, jako takiej, jednak w tej powieści raczej odpychała, zamiast stanowić element wzbogacający świat.
Gdy dodamy do tego irytującą główną bohaterkę, efekt jest w najlepszym wypadku przeciętny. Ta część książki niestety rozczarowuje. W tym świetle jako błogosławieństwo przyjmujemy fakt, że na szczęście „Smoki Babel” to już rzecz o klasę lepsza.

Tutaj mamy do czynienia z bardziej klasycznym fantasy, zwłaszcza pod względem konstrukcji utworu. Bo schemat, gdzie młody człowiek wyrusza z domu, by rozwijać swoje talenty i sprzeciwić się istniejącemu porządkowi, jest w tym podgatunku fantastyki dosyć powszechny. Wydaje się jednak, że tym razem można to poczytać za walor, gdyż Swanwick zachował odpowiednie proporcje między efektownością a twórczym rozwinięciem znanego motywu.

Świat, w którym rozgrywa się akcja „Smoków Babel” jest taki sam, jak w pierwszym utworze zawartym w tomie. Tym razem całość sprawia jednak wrażenia bardziej ułożonej, uporządkowanej i przemyślanej. Sceneria nie jest celem samym w sobie, ale tłem dla fabuły. I tak właśnie powinno to wyglądać. Przygody Willa śledzimy dzięki temu z zapartym tchem i autentycznie kibicujemy mu w jego zmaganiach z rzeczywistością i przeznaczeniem. Swoją drogą, tutaj uwagę zwraca nie tylko on. Ciekawszych postaci jest więcej, a odkrywanie wiążących je więzów, będzie dla czytelnika dodatkową i zapewne całkiem satysfakcjonującą zabawą.

Raz na jakiś czas, do głównej linii fabularnej obu powieści, autor dodaje interesujące, krótkie historyjki poboczne. Jest to zdecydowanie udany manewr, bo te wtrącenia są po prostu bardzo wciągające. Ponadto dają czytelnikowi do myślenia, podejmując zajmujące tematy, choćby takie jak cena miłości, czy też rola przypadku w życiu. Inna sprawa jest taka, że dzięki nim całościowo przeciętna „Córka Żelaznego Smoka” nieco zyskuje, a solidne „Smoki Babel” można ocenić jeszcze wyżej.

Ciężko jednoznacznie powiedzieć, czy obie powieści dają w sumie dobrą całość. Jedna składowa  tomu jawi się co najwyżej średnio, druga za to pretenduje do miana bardzo dobrej. Rozrzut jest widoczny i nie do końca uczciwym byłoby ocenianie książki całościowo, wystawiając jedną, wiążącą ocenę. Sprawiedliwie będzie chyba rozdzielić te dwie opowieści ze smokami w rolach... pobocznych.

Córka Żelaznego Smoka – 5/10
Smoki Babel 8/10

Autor: Michael Swanwick
Tytuł: Córka Żelaznego Smoka. Smoki Babel
Tytuł oryginału: The Iron Dragon's Daughter. The Dragons of Babel
Tłumaczenie: Wojciech M. Próchniewicz
Wydawca: MAG
Data wydania: 26 października 2012
Liczba stron: 680
ISBN: 978-83-7480-270-3

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/, na nim też była pierwotnie publikowana - KLIK )

5 komentarzy:

  1. Podobnie jak Tobie, mi także znacznie bardziej spodobały się "Smoki Babel". Generalnie było to moje pierwsze spotkanie ze steampunkiem i to bardzo udane :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę posiadam, lecz jeszcze nie czytałam. Z twojego opisu pierwszej części przypuszczam, że też może mi za bardzo nie przypaść do gustu (szczególnie, że nie przepadam za nadmiarem erotyki w książkach). Ale skoro druga to rekompensuje to dobrze :) Chyba wkradł Ci się do tekstu mały błąd, bo w tytule drugiej części masz "Smoki Babilonu" zamiast "Smoki Babel" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie akurat się bardziej spodoba ta pierwsza część, gusta są tak różne. Dużo ludzi chwali sobie właśnie "Córkę".

      Faktycznie, wdarł się chochlik. Dzięki za czujność.

      Usuń
    2. Smoki Babilonu brzmiały bardziej złowieszczo, trzeba było zostawić ;)

      Usuń
    3. Heh, być może, jednak lepiej zostanę przy oryginalnym tłumaczeniu. ;)

      Usuń