środa, 9 stycznia 2013

Sebastian Uznański "Senne Pałace" - Recenzja




Od czasu debiutu, który miał miejsce na łamach magazynu Science Fiction, Sebastian Uznański publikował swoje teksty w praktycznie wszystkich znaczących czasopismach fantastycznych. Czy to SFFH, czy Nowa Fantastyka, czy też w końcu Magazyn Fantastyczny, autor wszędzie zaznaczył swoją obecność. Zawsze też jego opowiadania wybijały się ponad przeciętność, nie dało się przejść obok nich obojętnie. Na forach poszczególnych periodyków, często wywiązywała się dyskusja dotycząca najnowszego w danej chwili utworu. Raz chwalono wyobraźnię pisarza, innym razem obiektem krytyki stawały się częste (zdaniem niektórych, zbyt częste) motywy seksualne. Chęć dyskusji jest zaś w jakiejś mierze znacznikiem popularności. A Sebastian Uznański bez dwóch zdań zasługuje na zainteresowanie.

Przez dłuższy czas autor znany był przede wszystkim z opowiadań. By zobaczyć jak radzi sobie w dłuższej formie, musieliśmy czekać aż do 2006 roku, gdy premierę miała powieść "Żałując za jutro". Reakcje czytelników były różne, jednak nie da się zaprzeczyć, że już wtedy wrażenie robiła masa pomysłów, jakie znalazły się w książce. Może nawet było ich za dużo. Wyobraźnia to wszak dzikie zwierzę, gdy się jej nie kontroluje, może wymknąć się spod kontroli. Później przyszły pewne zawirowania. Kolejne powieści pojawiły się co prawda na rynku, ale wydawnictwa, które je opublikowały, do potentatów zdecydowanie nie należały. Z tego pewnie względu brak było przy ich premierach np. porządnej promocji. Bądźmy bowiem szczerzy, co może zaoferować chociażby taki Radwan? Jaką ma siłę przebicia? Zresztą od początku wydaną przez nich powieść, "Czas Jest Zabawką Boga", można było kupić jedynie za pośrednictwem strony internetowej wydawnictwa. Niby taka forma sprzedaży była z góry założona, jednak fakt, że znalezienie jej w księgarniach nie było i nie jest możliwe, skutecznie zabrało autorowi wielu potencjalnych czytelników.

Zostawmy jednak przeszłość kosztem teraźniejszości. "Senne Pałace" wydane zostały przez wydawnictwo Dom Snów, i oby była to dobra wróżba dla autora, a zarazem pierwszy akt długiej i owocnej współpracy. Powieść traktuje o perypetiach Tomasza Starskiego. Bohater budzi się w nie do końca znanym sobie miejscu i uświadamia sobie, że przebywająca z nim do tej pory żona, została uprowadzona. Co więcej, świat dookoła jest inny niż powinien być. Próbując odnaleźć się w nowych realiach i chcąc odzyskać wybrankę serca, Tomasz wyrusza na długą, pełną niebezpieczeństw wędrówkę, po drodze dostając się pod wpływ potężnych sił, rządzących tym światem. Miasta Umarłych, szalone państwo-korporacja, hotel serwujący gościom tasiemce i robaki. Brzmi intrygująco, prawda?

"Senne Pałace" miały początkowo ukazać się w Wydawnictwie Ifryt, które jednak zakończyło swój żywot. Ta przeciwność losu została na szczęście pokonana, w ostatecznym rozrachunku powieść w końcu ujrzała światło dzienne, nakładem Domu Snów. Przy okazji, nazwa wydawnictwa doskonale łączy się z tytułem książki. Zabieg zapewne nie był zamierzony, ale stanowi zgrabną i sympatyczną ciekawostkę.

Śmiało można zaryzykować tezę, że to, co zawiera się na kartach powieści, to typowy Uznański. Ci, którym dotychczasowa twórczość autora przypadła do gustu, powinni być więcej niż zadowoleni. W historii o Tomaszu Starskim dostajemy bowiem wszystko, co krakowski autor ma najlepszego do zaoferowania. Bo są i niesamowite, barwne światy, przez które wędruje główny bohater, jest też masa odważnych motywów, nawiązujących do seksualności człowieka. Wystarczy wspomnieć chociażby spadający z nieba deszcz odciętych penisów, czy postać ogromnej, rozumnej cipki. Fakt faktem, może to się wydać dosyć specyficzne, jednak jeśli potraktujemy rzecz z przymrużeniem oka, to na pewno parę razy szczerze się uśmiechniemy, w uznaniu dla inwencji autora. Chociaż trzeba też uczciwie przyznać, bywają miejsca, w których bardzo blisko Uznańskiemu do przeszarżowania. Takie balansowanie na granicy dobrego smaku jest dosyć ryzykowne, jednak wydaje się, że autor wyszedł w tego obronną ręką.

Wykreowany świat jest ponadto bardzo bogaty w różne szczegółowe elementy. Czy jest to dobra rzecz? Cóż... Nawał pomysłów może niekiedy być przekleństwem. Pokusa, by opisać wszystko, co przyjdzie do głowy, jest zapewne dosyć silna, ale warto mieć ją pod kontrolą i posiadać umiejętność jej okiełznania. Wtedy można rozwinąć te najbardziej obiecujące pomysły, kosztem tych nieco gorszych. "Senne Pałace" zdają się borykać z tym problemem i pewnie dla niektórych czytelników mogą się wydać przedobrzone. Oczywiście zależy to wszystko od konkretnego odbiorcy, bo to, co dla jednego będzie przesadą, drugi widziałby w formie jeszcze bardziej rozwiniętej. Z drugiej strony dobrze też wziąć niektóre rzeczy w cudzysłów i cieszyć się po prostu wartką i wciągającą fabułą.

Na przyjemność czerpaną z lektury "Sennych Pałaców" ma też wpływ cała galeria interesujących bohaterów. Siłą rzeczy, najwięcej uwagi przykuwa ten główny, czyli Tomasz Starski. Sposób, w jaki adaptuje się do otaczających go warunków, ale przede wszystkim siła jego motywacji, wydają się być wiarygodne i doskonale uzasadniają jego chęć parcia naprzód, w poszukiwaniu utraconej żony.

W swojej podróży, Starski napotyka także inne postacie, a okazują się one być równie interesujące, choć ich miejsce na kartach powieści jest, co można zrozumieć, nieco ograniczone. Jedną z nich jest Eleassea - umarła, która w życiu po śmierci podświadomie chce odkupić swoje winy, popełnione w czasie, gdy jeszcze żyła. Jej postać jest nie tylko niezwykle plastyczna, ale także potrafi chwycić za serce, gdy dowiadujemy się więcej o jej motywacji. Zresztą kreacja bohaterów zawsze była, obok ukazywania niesamowitych światów, jednym z większych atutów warsztatu pisarskiego autora. Cieszy, że i tym razem Uznański nie wypada z formy i podtrzymuje tę świetną tradycję.

Jest jednak jedna rzecz, która nieco psuje przyjemność płynącą z lektury. Chodzi mianowicie o bardzo niedbałą korektę powieści. Na kolejnych kartach aż roi się od wszelakiej maści błędów. Czy to literówki, czy błędy edytorskie, na tych niecałych 500 stronach znajdziemy ich, niestety, masę. Można to jeszcze zwalić na karb tego, że powieść jest pierwszą pozycją, wydaną przez Dom Snów, jednak taki stan rzeczy pozostawia po sobie mały niesmak. Pozostaje liczyć, że przy kolejnych książkach wydawnictwa, a także przy kolejnych wydaniach "Sennych Pałaców", zostanie na ten problem zwrócone więcej uwagi, by zaistniała sytuacja się więcej nie powtórzyła.

Czy warto zatem sięgnąć po "Senne Pałace"? Odpowiedź na tak postawione pytanie musi być jednoznacznie twierdząca. Bogactwo wykreowanego świata i wciągająca fabuła, skutecznie przesłaniają specyficzne seksualne motywy, które możemy znaleźć na kartach powieści, ograniczając je do roli ozdobników. Inna sprawa, że nie wszystkim będą owe kontrowersje przeszkadzały, a gdy w dodatku przypadną one do gustu, wtedy lektura będzie jeszcze bardziej satysfakcjonująca. Tak czy siak, warto dać Uznańskiemu szansę, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdy porwą Was Senne Pałace, będziecie chcieli więcej. A tekstów „archiwalnych" jest do wyboru wiele i co najważniejsze, także przedniej jakości.

8/10

Autor: Sebastian Uznański
Tytuł: Senne Pałace
Wydawca: Dom Snów
Data wydania: 5 listopada 2012
Liczba stron: 448
ISBN: 978-83-63777-00-5

(Recenzja powstałe we współpracy z serwisem Paradoks i na nim była pierwotnie publikowana - http://paradoks.net.pl/read/20078 )

1 komentarz:

  1. A propos ograniczenia sprzedaży do strony wydawnictwa - racja. Żeby bawić się w zamawianie przez Internet (nie wspominając już o sprawdzaniu wiarygodności wydawcy/sklepu...) muszę być naprawdę zaintrygowana pomysłem, albo nakręcona na ten czy inny tytuł. W przeciwnym razie książka spada na sam dół listy i kompletnie o niej zapominam.

    Jakkolwiek deszcz odciętych penisów brzmi intrygująco - na swój własny pokręcony sposób ^^ - na ten moment raczej sobie daruję. Może kiedyś wpadnie mi w ręce poprawione wydanie, bez baboli ;)

    OdpowiedzUsuń