Po nieco ponad półrocznym oczekiwaniu, w końcu dostajemy do rąk drugi tom „Trylogii Magistrów”. Pierwsza odsłona zbierała głównie dobre i bardzo dobre recenzje, dlatego uzasadnionym było spodziewać się po „Skrzydłach Gniewu” wysokiego poziomu. Celia S. Friedman stanęła, na szczęście, na wysokości zadania i stworzyła powieść, którą śmiało można uznać za jedną z ciekawszych wizji fantasy ostatnich lat. Nie ma ona tak miażdżącej przewagi nad konkurencją, jak sugerują entuzjastyczne notki na okładce, mimo to jednak, jest to kawał bardzo solidnej fantasy, która nikogo nie zostawi rozczarowanym.
Akcja powieści rozpoczyna się w
momencie, w którym zakończyła się „Uczta Dusz”. Po pokonaniu
Duszożercy, Kamala ma uzasadnione obawy, że przynajmniej jeden z
Magistrów odgadł kim kobieta jest w istocie. Jako, że wciąż jest
zmuszona ukrywać swoją tożsamość, decyduje się śledzić
jednego ze Strażników, Rhysa, który zostaje wysłany do jednego z
odległych Protektoratów, w celu dowiedzenia się, dlaczego
prowincja przestała przesyłać raporty ze swojej działalności.
Tymczasem po śmierci króla Dantona Aureliusa, tron obejmuje jego
syn, Salvador. Młodzieniec, który ostatnie parę lat spędził
wśród ascetycznych mnichów, wydaje się być smakowitym kąskiem
dla wszelkiej maści intrygantów, którzy podejmą próby sterowania
poczynaniami młodego władcy. Jednak ten problem blaknie, w
porównaniu z nadchodzącą burzą. Magiczna bariera, chroniąca
ludzi przed powrotem Duszożerców, zostaje naruszona. Szykuje się
krwawy konflikt, który może zmienić oblicze świata.
Gdyby komuś przyszło do głowy
zaczynać przygodę ze światem Magistrów od „Skrzydeł Gniewu”,
prawdopodobieństwo, że odbije się od tej książki, byłoby
całkiem duże. Widać bowiem jak na dłoni, że jest to drugi tom
trylogii. Nie da się go czytać w oderwaniu od „Uczty Dusz”.
Poszczególne wątki wymagają wiedzy o przeszłych wydarzeniach,
które można uzyskać tylko i wyłącznie poprzez zapoznanie się z
pierwszym tomem. A jeśli ktoś zastanawia się czy warto się na
taki krok decydować, odpowiedź jest jedna – zdecydowanie tak!
Kolejny raz wypada pochwalić autorkę
za kreację bohaterów. Znowu są oni wiarygodni, a targające nimi
rozterki w pełni uzasadnione psychologicznie. Ten element często
kuleje w powieściach z tego nurtu, zwłaszcza, gdy autor skupi się
na efektownej otoczce. Jednak Friedman wyszła z tego obronna ręką.
Na uwagę zasługuje chociażby doświadczona przez życie, pierwsza
kobieta-magister, Kamala. W „Skrzydłach Gniewu” zaczyna ona
nieśmiało dostrzegać, że na świecie istnieją też cieplejsze
uczucia niż wieczna podejrzliwość w stosunku do mężczyzn. Dobrze
ukazany jest też towarzysz jej podróży, Rhys. Widzimy go jako
człowieka honoru, który w obliczu splotu pewnych okoliczności,
traci wiarę w opiekę Bogów. Jego postawa i totalne
przewartościowanie wartości robią wrażenie dogłębnie
przemyślanych.
To, czego brakowało mi w „Uczcie
Dusz”, to nieco więcej informacji o Duszożercach. Te braki
zostają zrekompensowane tutaj. „Skrzydła Gniewu” w paru
miejscach dosyć mocno skupiają się na tej rasie „zwierząt”.
Poznajemy fakty dotyczące zamknięcia ich za granicą magicznej
bariery, co jednak najistotniejsze, wyjaśnione zostaje kim są
ludzcy sojusznicy tych potworów i jakie okoliczności przyczyniły
się do powstania tego specyficznego sojuszu. Wszystko to daje dosyć
przewrotny efekt, dochodzimy bowiem w pewnym momencie do myśli, że
najazd Ikati i ich popleczników na południowe ziemie, może być w
pewien sposób uzasadniony. Ta próba głębszego spojrzenia na
„czarne charaktery” jest bardzo intrygująca, skłaniając przy
okazji do refleksji nad moralnością tych „dobrych” i ich
motywami.
„Skrzydła Gniewu” wyróżniają
się na tle innych powieści fantasy tym, że nie chodzi tu tylko i
wyłącznie o czystą akcję i magię. W dosyć, bądź co bądź,
efektownej otoczce, dostajemy bowiem sporo materiałów do refleksji
nad tak frapującymi tematami jak cena bezpieczeństwa czy kwestia
tego czy cel uświęca środki. Sprawia to, że drugi tom „Trylogii
Magistrów” to fantastyka wysokiej próby, a powieść w ogólnym
rozrachunku sprawia chyba nawet nieco lepsze wrażenie niż „Uczta
Dusz”. I bardzo zaostrza apetyt na lekturę tomu zamykającego
całość.
8/10
Autor: Celia S. Friedman
Tytuł: Skrzydła Gniewu
Tytuł oryginału: Wings of
Wrath
Tłumaczenie: Grażyna Grygiel i
Piotr Staniewski
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 20. 11. 2012
Liczba stron: 544
ISBN: 978-83-7839-397-9
(Recenzja powstała we współpracy z serwisem http://www.szortal.com/, na nim też była pierwotnie publikowana - http://www.szortal.com/node/2224 )
Ocena nastraja mnie bardzo pozytywnie, szczególnie, że książka już czeka na swoją kolej :) Oby nie czekała długo, muszę tylko ogarnąć koniec semestru i w końcu ją dorwę!
OdpowiedzUsuńJeśli podszedł Ci pierwszy tom, to na dobrą sprawę nie ma siły, by i ten nie przypadł do gustu. ;)
UsuńPoczytuję sobie "Skrzydła" i rzeczywiście: jest dobrze. Jedynie miałam problem z wgryzieniem się w powieść, bo od czasu "Uczty dusz" minęło już trochę czasu (i trochę książek się przeczytało), ale im dalej w ksiązkę, tym było lepiej :)))
Usuń