piątek, 12 października 2012
Dan Simmons "Drood" - Recenzja
Czego można oczekiwać po każdej kolejnej powieści Dana Simmonsa? Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że rzeczy niezwykłych, znacznie wyrastających ponad przeciętność. W końcu, gdy autor ma w swoim dorobku tak znakomite dzieła jak „Hyperion” czy „Terror”, poprzeczka automatycznie ustawiona jest bardzo wysoko. Z jednej strony musi to być szalenie motywujące, z drugiej jednak tworzy sporą presję i może pogrzebać wysiłki autora, by z kolejną książką dobić niemal do ideału. „Droodowi” towarzyszyły spore oczekiwania fanów Simmonsa, ale czy autorowi udało się stworzyć kolejne arcydzieło w swojej bogatej bibliografii?
Akcja powieści rozgrywa się w XIX wieku i koncentruje się na pewnych aspektach życia Charlesa Dickensa i jego przyjaciela, a zarazem narratora, Wilkiego Collinsa. Mamy okazję obserwować jak Pan Niezrównany, bo taki przydomek nosi wśród przyjaciół Dickens, cudem unika śmierci w wypadku kolejowym. To zdarzenie będzie miało ogromny wpływ na jego dalsze poczynania. Czy bowiem słynny literat od tego czasu stał się kimś mroczniejszym, niż był wcześniej? Na to wskazują jego częste wycieczki do najpodlejszych dzielnic Londynu, i to tam też, wedle Collinsa, Dickens spotyka się z tajemniczym Droodem, rzekomo seryjnym mordercą, grasującym po Londynie na przestrzeni lat. Wilkie będzie starał się ukrócić te wycieczki, jednakże sam zaczyna powoli gubić się w mrocznych okolicznościach, towarzyszących swojemu słynniejszemu przyjacielowi.
Pierwsze, co rzuca się w oczy przy lekturze „Drooda”, to piękny i płynny styl, jakim Simmons opisuje przygody dwójki dżentelmenów. Już wcześniej autor czarował słowem, a tym razem czyni to po raz kolejny, sprawiając, że te 800 stron z okładem, które nam zaserwował, czyta się wyjątkowo szybko i płynnie. Wspaniale wykreowany Londyn XIX wieku sprzyja takiemu stanu rzeczy. Miasto to, w opowieści snutej przez głównych bohaterów, potrafi być piękne, by za chwilę pokazać swoje mroczniejsze oblicze. Ponure kanały pod miastem, mroczne zaułki, tajemnicze mieszkania, pełne zażywających opium narkomanów – to wszystko składa się na obraz, który, mimo swojej odpychającej siły, paradoksalnie potrafi bardzo zainteresować. Zwłaszcza dzięki wspaniałym kontrastom.
To świetnie wykreowane miasto jest ponadto zaludnione przez porywających bohaterów. Mimo, że tytuł zdaje się sugerować, iż głównymi bohaterami będą tutaj Drood i Dickens, w istocie najwięcej dowiadujemy się o narratorze, Wilkiem Collinsie. Poprzez opisywanie życia i działań Dickensa, Collins odsłania wiele ze swoich własnych przemyśleń, które okazują się być nad wyraz interesujące. Mamy okazję poznać człowieka, który do końca nie chce się przyznać, że żyje w cieniu geniusza. Nieustannie stara się z nim po cichu rywalizować i udowadniać, że to on, a nie Dickens, jest pisarzem popularniejszym. Obraz, jak z tej niewinnej z pozoru rywalizacji rodzi się coś znacznie bardziej destruktywnego, jest wręcz imponujący.
Nie sposób nie wspomnieć o pewnym ciekawym zabiegu autora. Jest nim mianowicie wprowadzenie wątku hipnozy. Różni bohaterowie, chociażby Drood (podobno mistrz mesmeryzmu), starają się szlifować tę umiejętność na innych ludziach, co może przynieść zgoła nieoczekiwane efekty. Bez wchodzenia w zbędne szczegóły, przynosi to interesujące refleksje na temat jak daleko można się posunąć w manipulacji innymi.
W bardzo subtelny, ale przy okazji mistrzowski sposób, Simmons wprowadził do powieści parę wątków czysto fantastycznych, a momentami wręcz ocierających się o horror. Przez to, że trzymają się one na poboczu fabuły i nie są zbyt inwazyjne, świetnie wzbogacają opowiadaną historię, dodając jej szczypty niesamowitości. Połączenie tych wątków z opisem życia prawdziwych postaci to strzał w dziesiątkę.
Cały czas gdzieś na poboczu akcji istnieje też motyw uzależnienia Wilkiego Collinsa od opium. Niby Simmons nie kładzie na niego szczególnego nacisku, ale w połączeniu z ideą mesmeryzmu, może być niezwykle znaczący dla całej historii. To jak zostanie odebrany, zależy już od indywidualnej interpretacji każdego czytelnika. Dla mnie był dosyć ważny przy ocenie całości.
Całościowo nowa powieść Dana Simmonsa prezentuje się bardzo okazale. Dla niektórych czytelników niezbyt szybkie tempo akcji i brak większego efekciarstwa mogą być mankamentami, jednak taka ocena byłaby niezwykle powierzchowna. To, co najlepsze w „Droodzie” kryje się bowiem głębiej. Znakomita kreacja bohaterów, niesamowity klimat „brudnego” Londynu, czy w końcu delikatna otoczka mroku i tajemnicy, łączą się w jedną i spójną całość. Mimo, że w moich oczach „Drood” nie przebił ani „Hyperiona”, ani „Terroru”, to i tak jest powieścią zdecydowanie wartą uwagi.
8/10
Autor: Dan Simmons
Tytuł: Drood
Tytuł oryginału: Drood
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Data wydania: 19. 09. 2012
Liczba stron: 825
ISBN: 978-83-7480-268-0
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/, pierwotnie także na nim publikowana - http://szortal.com/node/2063 )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To cieszę się, że Simmons nie zawodzi, książkę już mam, tylko czekam na sprzyjający moment.
OdpowiedzUsuńI zgadzam się Terror i Hyperion są świetne:).
Myślę, że się nie rozczarujesz. Ten autor poniżej pewnego poziomu, chyba już nie zejdzie. I bardzo dobrze!
UsuńKsiążkę widziałem wczoraj w Empiku. Twarda oprawa, bardzo ładne wydanie (i równie ładnie pachnący papier :D), ale cena poraża.
OdpowiedzUsuńKolejny tytuł, na który czekałam. Z tym że, no właśnie, cholerstwo jest drogie. Choć z drugiej strony, jeśli w parze ze świetnym wydaniem idzie świetna zawartość - może i warto zainwestować.
OdpowiedzUsuńPiotrek, owca, macie rację - najtańsza nie jest. Ale trzeba tez przyznać, że wydanie jest miodne. Mniej więcej w takiej formie jak "Hyperiony" czy nowe wydania "Diuny". Pięknie się to prezentuje na półce. :)
OdpowiedzUsuńW ogóle ceny książek to ostatnio istna masakra. Sam często zaglądam do antykwariatów, tam przynajmniej można znaleźć coś za dobre pieniądze (ostatnio "Egzorcysta", ostatnie wydanie, za 13 zł). Niestety ostatnio kupowanie książek staje się luksusem. Nie idzie to w dobrym kierunku...
Zgadzam się - mnie też często ceny książek przerażają:/ W antykwariatach też często kupuję, ale nie tylko ze względu na niską cenę, ale również moje zamiłowanie do klasyków literatury, których nakład się już wyczerpał, więc można kupić tylko takową powieść używaną.
UsuńWracając do cen, to odnoszę wrażenie, że w naszym kraju z jednej strony wszyscy narzekają, że nikt nie czyta, a z drugiej ciągle windują ceny książek, dobijając tę garstkę osób czytających. Aż nerwica bierze:/
Tia, za podniesienie VATu na książki serdecznie dziękujemy -.-" Ech, nie ma co, pozostają przedsprzedaże i internetowe antykwariaty - bo w tych z lokalem coraz więcej tytułów popularnych, a coraz mniej dobrych. Tam, gdzie parę lat temu stał Herbert czy King widać zmierzchy i wampirzą hałastrę. A ceny też nie są zachęcające, egzemplarz w wątpliwym stanie potrafi być niewiele tańszy od nowego, bo z klientami różnie bywa, a lokal trzeba utrzymać. I dupa.
UsuńA co do "Drooda" wątpliwości jednak mam, bo jakiś czas temu wyrzuciłam kasę na czwartą część o Hunterze od Becketta. Niby pewniak, a okazuje się, że do tej pory najgorsza część cyklu. I szczerze mówiąc - niewarta ceny. Pomijając fakt, że wydania w miękkiej oprawie są teraz droższe od tych w twardej, które kupowałam trzy lata temu o.0
Wnioskuję, że coś czytałaś już Simmonsa wcześniej. Zawiódł Cię? ;) Bo jeśli nie, to nie ma co się zastanawiać. Być może "Drood" jest dosyć specyficzny, ale na pewno jest warty uwagi.
UsuńCo do zawartości niektórych antykwariatów, masz niestety rację. Ja na szczęście wyczaiłem parę takich, gdzie zazwyczaj znajdzie się jednak coś, co utrafi w moje gusta, przy okazji nie obciążając za bardzo budżetu. Mimo wszystko wolę kupować książki osobiście, niż przez allegro (co jednak też mi się zdarza). Dotknąć, ocenić stan przed zakupem - bezcenna rzecz. Kotom w worku mówimy nie!
Czytałam "Terror" i "Ostrze Darwina", pierwszy tytuł rozłożył mnie na łopatki, drugi już niekoniecznie, choć czytał się nieźle. Może po prostu poczekam, aż skuszą się znajomi i bezczelnie wysępię ^^
UsuńNa allegro można śmiało kupować w ciemno o ile znajdzie się odpowiedniego sprzedawcę :) Wtedy masz pewność, że opis oddaje stan faktyczny książki i nikt nie podbija sztucznie ceny wysyłki. No i można upolować anglojęzyczne wersje dosłownie za grosze.
Pożyczanie to też sposób. W końcu jak się książka bardzo spodoba i człowiek stwierdzi, że musi ja mieć na półce, zawsze można samemu kupić.
UsuńJednego takiego sprzedawcę mam, ale w swoim mieście. I wybieram odbiór osobisty, także mogę pielęgnować swoje fobie i sprawdzić przed ostatecznym zakupieniem stan. ;)
Ja jeszcze nic tego autora nie czytałam - wiem, wstyd się przyznać:/ Ale strasznie intryguje mnie ta powieść. Kilka dni temu przypadkiem natknęłam się na tę pozycję, podczas skakania po różnych stronkach, przeczytałam opis i pomyślałam: to chyba coś dla mnie. No właśnie "chyba", bo jeszcze nie jestem do końca przekonana, ale chyba raczej zaryzykuję:)
OdpowiedzUsuńWarto, warto. Z tym, że nie nastawiaj się na typową grozę, bo to nie taki styl.
UsuńA btw, jak masz gdzieś w okolicy jakąś "tanią książkę", to radziłbym poszukać "Terroru". Ja już widywałem go za ok. 15 zł, a jest lepsza od "Drooda".
Simmons stoi na półce, tylko nie ma kiedy sięgnąć... Ale i na "Drooda" przyjdzie pora, nie odpuszczę mu :)
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest z tym czasem, sam mam parę zaległych lektur, które stoją już i stoją... A "Drood" w końcu cegłą jest, także chwilkę pewnie na niego będziesz musiała poświęcić... ;)
UsuńNa "Drooda" ostrzę sobie zęby od chwili, gdy zobaczyłam go w zapowiedziach, ale cały czas coś innego wpada mi w ręce. W ramach postanowień noworocznych z pewnością jednak w końcu go sobie sprawię :)
OdpowiedzUsuńOj, wiem jak to jest, kolejka rośnie, a co druga pozycja podobno znakomita. ;) A co do "Drooda", powiem tylko tyle, że... warto. ;)
UsuńPrzeczytałem książkę, ale nurtuje mnie cytat... czytałem całkiem dawno stąd nie wiem gdzie dokładnie się znajduje. a był genialny, mianowicie coś "Drogi Czytelniku z przyszłości, nie ma nic gorszego od biadolenia kobiety[...]" chciałbym oryginał jeżeli to nie problem, książkę oceniam na 10/10 w skali niesamowitości, z kolei wyjątkowo ciężko ją się czyta i może się wydawać nużąca w pewnych chwilach, aby w kolejnym zaskoczyła na nowo.
OdpowiedzUsuń