Łukasz Śmigiel się nie poddaje. Po upadku „Lśnienia” (nazwanym „zawieszeniem”), po raz kolejny podnosi rękawicę, i stara się, by polscy fani horroru i pulpy mieli co czytać. Nowy magazyn, któremu przewodzi, zaczął działalność z całkiem wysokiego pułapu. Pierwszy numer „Coś na Progu” przyniósł nam masę ciekawej publicystyki oraz dwa wysokiej próby opowiadania. Jednak zazwyczaj to kolejne odsłony weryfikują prawdziwą wartość pisma. Łatwo bowiem spiąć się, by wypaść dobrze na inaugurację, trudniej z kolei utrzymać wysoką formę na dłuższej przestrzeni czasowej. Czytajcie dalej, to przekonacie się czy z tym testem poradziło sobie „Coś na Progu”.
Po numerze poświęconym H. P.
Lovecraftowi, tym razem tematem przewodnim jest szeroko pojęte
retro. Nie do końca są to co prawda moje klimaty, ale jako że bez
sensu żywić uprzedzenia jeszcze przed lekturą, schowałem je
głęboko i zabrałem się do sprawdzania co tym razem przyszykowała
nam redakcja.
W dziale prozy i poezji dostajemy tym
razem więcej tekstów. Konkretnie dwa razy więcej. Koniem
pociągowym ma być zapewne Jack Ketchum. Autor nie epatuje tym razem
przemocą i okrucieństwem. „Martwy Dziki Zachód” to przyjemna i
lekka opowiastka o zombie wśród Indian i białych osadników. W
zupełnie inne rejony uderza Algernon Blackwood. W „Nawiedzonej
Wyspie” snuje on intrygującą i sugestywną opowieść o wizycie
młodego studenta w pewnym tajemniczym domu. Przyznać trzeba, że
autorowi udało się wytworzyć rewelacyjny klimat, który będzie
najbardziej widoczny podczas wieczornej lektury tego powiadania.
Polska reprezentacja wśród prozaików
także nie ma się czego wstydzić. Marcin Rusnak w „Niezwykłym
śledztwie Doktora Junga” opowiada czytelnikowi historię
intrygującą i zaskakującą.
Z kolei Paweł Pollak przedstawia
wariację na temat planu zbrodni doskonałej, w którym
nieoczekiwanie pojawiają się komplikacje. Tekst, mimo że dosyć
prosty i liniowy, potrafi chwycić za serce. Wszystkie zawarte w
numerze opowiadania łączy wysoki poziom warsztatowy i nieszablonowe
pomysły.
Wracając do tematu numeru, czyli
retro, dookoła tego zagadnienia krąży znaczna część
publicystyki zawartej w drugim „Cosiu”. Nie będę ukrywał,
wybitnym znawcą tematu nie jestem. Co więcej, zdecydowanie wolę
inne tematy literackiej rozrywki. Mimo wszystko muszę jednak
przyznać, że tematyka dominująca w drugiej odsłonie pisma
przedstawiona została w taki sposób, by nawet laik nie poczuł się
znudzony. Spektrum opisywanych tematów jest imponujące. Artykuł o
steam punkowych horrorach (Szymon Stoczek), bliższe spojrzenia na
fantastykę Młodej Polski (Joanna Kułakowska), czy intrygujące
omówienie mrocznej strony twórczości Jima Hensona (Norbert Nowak).
Wszystko opisane w sposób rzeczowy i, jak się wydaje, wyczerpujący.
Myślałem, że ciężko będzie z moim zainteresowaniem podobnymi
motywami, jednak na szczęście było wręcz przeciwnie.
Już przy pierwszym numerze bardzo
przypadła mi do gustu rubryka „Dział kryminału”. Tym razem
wrażenie zostało dodatkowo pogłębione. Jako, że jestem świeżo
po lekturze drugiego tomu cyklu o Breslau, z dużym zainteresowaniem
przeczytałem tekst Renaty Łukaszewskiej o zadziwiającej
popularności kryminału retro. Tekst podsunął mi przy okazji parę
nazwisk, z którymi na pewno się zapoznam. Z dużym zainteresowaniem
przeczytałem także artykuł o Sherlocku Holmsie ze Skandynawii
(autorstwa Moniki Samsel-Chojnackiej i Rafała Chojnackiego), czyli
bliższe przyjrzenie się zagadnieniu kontynuowania prozy Conana
Doyle'a.
W drugim numerze „Coś na Progu”
można znaleźć jeszcze więcej niż to, co opisane powyżej. Myślę,
że wielu fanów literatury popularnej znajdzie tu coś dla siebie,
niezależnie od konkretnych preferencji. Redakcji udało się
stworzyć magazyn, który potrafi zainteresować czytelnika zarówno
satysfakcjonującym opisaniem głównego tematu, jak i artykułami z
innej beczki. Dzięki temu nie mamy wrażenia monotonii, nawet, gdy
główne zagadnienie mija się z naszymi osobistymi
zainteresowaniami. Warto tez dodać, że smaczku dodają
pieczołowicie wybrane opowiadania, które często można określić
mianem perełek. Taki stan rzeczy sprawia, że z niekłamaną
przyjemnością zapoznam się z kolejnym numerem czasopisma, gdy
tylko będę miał ku temu okazję.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu:
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu:
Zakupiłam sobie dwa pierwsze numery na Polconie i na razie nie czytałam dużo, ale to co już miałam okazję było naprawdę ciekawe. Będę kontynuować, a sama też się pewnie pokuszę o recenzję :)
OdpowiedzUsuńO, to czekam, ciekawy jestem jak Tobie podejdzie. :)
UsuńAno ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy numer zamawiałam ze sporymi obawami. Po "Lśnieniu" został niesmak i nieodżałowana dyszka ;) Jakieś to było nijakie, tematy w większości ograne i nieciekawe, zainwestowano w okładkę, tymczasem w środku bajzel... Plus, kupiłam ze względu na tekst Małeckiego i też się nieźle przejechałam. Rozumiem, że autor nie będzie wysyłał perełek do ledwo co wkraczających na rynek pism, ale nieskładne opowiadanko o Jogobułce?... -.-"
I tym większy szok - w bardzo pozytywnym sensie - kiedy w końcu przyszedł mój "Coś". Fajna tematyka, więcej w tym wszystkim polotu, można czytać od deski do deski. Z drugim numerem tak samo - też nie jestem fanką retro, a artykuły czytało mi się naprawdę dobrze. Oby tak dalej, póki co - ode mnie ogromy plus.
I to jest dowód na to, że każdy się rozwija. Ciekawy jestem jak będzie z trzecim numerem, w którym wedle zapowiedzi, ma być tym razem więcej literatury, a mniej publicystyki.
UsuńWierzę, że redakcja wykaże się takim samym wyczuciem jak dotychczas.
Dokładnie, i chwała im za to :)
UsuńNa trzeci numer dopiero czekam, załapałam się na promocję i w końcu zamówiłam "Cienie". Ale nastawiona jestem jak najbardziej pozytywnie.
Ja "Lśnienia" nie czytałam (i chyba dobrze, patrząc na opinie, jakie na jego temat krążą), ale "Coś na progu" według mnie jak na razie trzyma wysoki poziom. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń