niedziela, 8 lipca 2012

Jacek Piekara "Młot na Czarownice" - Recenzja



Cykl inkwizytorski Jacka Piekary to bez wątpienia jeden z najjaśniejszy punktów polskiej fantastyki. Mimo że posiada oczywiście swoje wady, to jednak połączenie nad wyraz sprawnego warsztatu autora z wciągającymi fabułami poszczególnych opowiadań, dało wymierne efekty. Taki stan rzeczy dostrzegają zwłaszcza czytelnicy, co widać przy premierze poszczególnych tomów, gdy książki zostają szybko znikają z półek. Także fakt, że Fabryka Słów wznawiała cykl bodajże pięciokrotnie, jest niewątpliwie znaczący i świadczy o ogromnej popularności tej serii. „Młot na Czarownice” to chronologicznie drugie spotkanie z niezłomnym inkwizytorem Mordimerem Madderdinem. Spotkanie, które powinno przynieść czytelnikowi sporo satysfakcji.

W tej odsłonie przygód inkwizytora uraczeni zostajemy zestawem pięciu opowiadań. Mordimerowi znowu przyjdzie stawić czoła odrażającej herezji, a na jego drodze staną tacy wrogowie jak młoda czarownica, mszcząca się za zabicie niewinnego człowieka, czy inkwizytorzy, którzy zboczyli ze ścieżki wiary i dali się przekabacić bluźnierczym tezom, głoszącym, że Jezus wcale nie zstąpił z krzyża, ale na nim zmarł. Madderdin będzie się także mógł na własne oczy przekonać, że wampiry naprawdę istnieją, a żar jego serca pozwoli uratować niewinne miasto przed zakusami krwiożerczego kanonika.

Tak jak w przypadku „Sługi Bożego”, tak i tutaj mamy do czynienia z tekstami niezwykle wciągającymi. Mimo pewnego schematu w zawiązywaniu akcji (co i rusz albo ktoś do Mordimera przychodzi i zleca mu jakąś pracę, albo nasz bohater dostaje rozkaz od biskupa Gersarda, albo w końcu trafia na ślad herezji przypadkowo, przejeżdżając przez daną miejscowość) opowiadania zawarte w omawianym zbiorze przynoszą czytającemu dużo radości. Dzieje się tak chociażby ze względu na nad wyraz interesującego protagonistę. Mordimer bowiem, prawie jak premier Tusk, to człowiek z zasadami, potrafiący jednak nieco nagiąć prawo, by najlepiej jak tylko potrafi rozwiązać dany problem. (Chociaż ta ostatnia cecha tyczy się już tylko naszego literackiego bohatera...) Przy tym wszystkim jednak, posiada on głęboką wiarę, i nigdy nie urąga jej dogmatom.

W tym miejscu wypada uczciwie przyznać, że koncentracja na jednym bohaterze spycha jednocześnie w cień pozostałych, którzy zazwyczaj są tylko tłem dla poczynań niezłomnego Madderdina. Taki stan rzeczy zostaje jednak nam zrekompensowany także fabułami poszczególnych opowiadań. Mimo wspomnianej schematyczności, praktycznie każdy tekst wciąga od początku do końca i sprawia, że czytelnik z zainteresowaniem oczekuje na rozwiązanie danej intrygi. Nie wszyscy pisarze posiedli taki dar czarowania słowem, jednak na szczęście Piekara go posiada, dzięki czemu mamy okazję na parę chwil nieskrępowanej niczym rozrywki.

To, co może irytować w opowiadaniach Piekary to fakt, że w praktycznie każdym tekście znajdziemy informacje, które już znamy. Autor prawie za każdym razem przypomina nam o bliźnie Kostucha i jego odrażającym wyglądzie, niezwykłych zdolnościach towarzyszących inkwizytorowi bliźniaków czy w końcu o przymiotach samego Madderdina. Raz za razem mamy okazję czytać, że jest on człowiekiem nie tylko skromnym i uczciwym, ale także cechuje go niezłomna wiara i umiejętność przyjęcia z pokorą wyroków losu. Z reguły wszystko to opisywane jest naprawdę zajmująco, ale za którymś razem te powtarzające się opisy mogą już czytelnika lekko zirytować. Taka jest jednak specyfika opowiadań „inkwizytorskich” i albo przyjmiemy to jako rzecz naturalną i będziemy cieszyć się fabułą, albo jest to jasny znak, że nie mamy czego szukać w kolejnych tomach.

Młot na Czarownice” mimo wspomnianych powyżej mankamentów, trzyma naprawdę wysoki poziom. Jest godną kontynuacją „Sługi Bożego” i walnie przyczynił się do spopularyzowania jednego z najciekawszych bohaterów polskiej fantastyki. Bo na pewno możemy tak powiedzieć o inkwizytorze Madderdinie, którego przygody nawet jeśli nie pochłoną Was bez reszty, to raczej na pewno nie pozostawią obojętnymi.

8/10

Autor: Jacek Piekara
Tytuł: Młot na Czarownice
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 366
ISBN: 978-83-7574-705-8

(Recenzja dostępna jest także w serwisie http://poprzecinku.pl/, konkretnie pod tym adresem - http://poprzecinku.pl/art/jacek-piekara-mlot-na-czarownice/15 )

19 komentarzy:

  1. Kurczę, jak ja chciałabym w końcu przeczytać tę książkę! Będę musiała porządnie rozejrzeć się za jakimś egzemplarzem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam! Bo cokolwiek by o niej nie mówić, czy komuś podejdzie, czy nie, to myślę, że nawet na tę chwilę, jest to już klasyka polskiej fantastyki.

      Usuń
  2. I mnie chwilami irytowały ciągle te same wstawki w kolejnych opowiadaniach, jednak dało się je jakoś przełknąć. No i głównego bohatera nie sposób nie lubić: twardy typ, pełen różnych odcieni szarości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jakże uroczo cyniczny. :) Zwłaszcza przemyślenia na temat ludzi i motłochu są nad wyraz celne.

      Usuń
  3. Odnośnie Mordimera zgadzamy się w pełni, więc tylko tak dla formalności powiem, że zwróciłeś uwagę na to samo co ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że właściwie to samo można napisać o tomie numer trzy. Nie mam zielonego pojęcia, co umieścić w recenzji, żeby się za bardzo nie powtarzać...

      Usuń
  4. Tej serii jeszcze nawet nie ruszyłam. W ogóle z polską fantastyką u mnie cienko, będę musiała w końcu nadrobić braki :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kryje w sobie ta polska fantastyka parę perełek, oj kryje... ;) Np. jeśli nie miałaś styczności, to polecałbym zwłaszcza coś Feliksa W. Kresa.

      Usuń
    2. Z Kresem miałam styczność przy okazji Kącika złamanych piór. Mam coś na półce, w końcu muszę przeczytać. Ale zacznę raczej od Grzędowicza, póki co "Popiół i kurz" rozłożył mnie na łopatki, zobaczymy, jak będzie z "Panem..." ;)

      Usuń
    3. Myślę, że się nie zawiedziesz. Jak dla mnie "Pan" jest znakomity.

      Ale o Kresie pamiętaj na przyszłość, co? Naprawdę warto. ;)

      Usuń
    4. Mam nadzieję. A o Kresie pamiętam, został już odnotowany w kajeciku ;)

      Usuń
  5. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze nic z tej serii. Chociaż ochotę mam ogromną, tylko czasu brak... Ale na pewno kiedyś sięgnę, bo bardzo mnie ciekawi postać Madderdina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale wiem jak to jest z tym czasem... Sam mam na półce parę książek, które bym chętnie przeczytał, ale zawsze coś staje na przeszkodzie... Albo wspomniany czas, albo nieodparta chęć na lekturę "powtórkową", albo w końcu inne diabelstwo.
      W każdym razie myślę, że nie powinnaś się zawieźć czytając o przygodach inkwizytora. Oczywiście jeśli nastawisz się, że nie będzie to lektura nadmiernie skłaniająca do przemyśleń, a jedynie czysta rozrywka. ;)

      Usuń
  6. O! Tej książki mi brakuje w domu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadania o inkwizytorze są rzeczywiście bardzo dobre i szkoda, że autor na nich nie poprzestał. Dalej wałkując tę historię tylko rozmienia się na drobne i marnuje, a szkoda, bo talent i umiejętności, żeby napisać coś innego niewątpliwie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, mógł nie ciągnąć tematu w serii prequeli (chociaż, żeby oddać sprawiedliwość dwa na cztery są całkiem udane), ale też trudno się autorowi dziwić - skoro dobrze się sprzedaje, to nie ma sensu zarzynać tej kury...

      Usuń