Cykl inkwizytorski Jacka Piekary to
bez wątpienia jeden z najjaśniejszy punktów polskiej fantastyki.
Mimo że posiada oczywiście swoje wady, to jednak połączenie nad
wyraz sprawnego warsztatu autora z wciągającymi fabułami
poszczególnych opowiadań, dało wymierne efekty. Taki stan rzeczy
dostrzegają zwłaszcza czytelnicy, co widać przy premierze
poszczególnych tomów, gdy książki zostają szybko znikają z
półek. Także fakt, że Fabryka Słów wznawiała cykl bodajże
pięciokrotnie, jest niewątpliwie znaczący i świadczy o ogromnej
popularności tej serii. „Młot na Czarownice” to chronologicznie
drugie spotkanie z niezłomnym inkwizytorem Mordimerem Madderdinem.
Spotkanie, które powinno przynieść czytelnikowi sporo satysfakcji.
W tej odsłonie
przygód inkwizytora uraczeni zostajemy zestawem pięciu opowiadań.
Mordimerowi znowu przyjdzie stawić czoła odrażającej herezji, a
na jego drodze staną tacy wrogowie jak młoda czarownica, mszcząca
się za zabicie niewinnego człowieka, czy inkwizytorzy, którzy
zboczyli ze ścieżki wiary i dali się przekabacić bluźnierczym
tezom, głoszącym, że Jezus wcale nie zstąpił z krzyża, ale na
nim zmarł. Madderdin będzie się także mógł na własne oczy
przekonać, że wampiry naprawdę istnieją, a żar jego serca
pozwoli uratować niewinne miasto przed zakusami krwiożerczego
kanonika.
Tak
jak w przypadku „Sługi Bożego”, tak i tutaj mamy do czynienia z
tekstami niezwykle wciągającymi. Mimo pewnego schematu w
zawiązywaniu akcji (co i rusz albo ktoś do Mordimera przychodzi i
zleca mu jakąś pracę, albo nasz bohater dostaje rozkaz od biskupa
Gersarda, albo w końcu trafia na ślad herezji przypadkowo,
przejeżdżając przez daną miejscowość) opowiadania zawarte w
omawianym zbiorze przynoszą czytającemu dużo radości. Dzieje się
tak chociażby ze względu na nad wyraz interesującego protagonistę.
Mordimer bowiem, prawie jak premier Tusk, to człowiek z zasadami,
potrafiący jednak nieco nagiąć prawo, by najlepiej jak tylko
potrafi rozwiązać dany problem. (Chociaż ta ostatnia cecha tyczy
się już tylko naszego literackiego bohatera...) Przy tym wszystkim
jednak, posiada on głęboką wiarę, i nigdy nie urąga jej
dogmatom.
W tym miejscu
wypada uczciwie przyznać, że koncentracja na jednym bohaterze
spycha jednocześnie w cień pozostałych, którzy zazwyczaj są
tylko tłem dla poczynań niezłomnego Madderdina. Taki stan rzeczy
zostaje jednak nam zrekompensowany także fabułami poszczególnych
opowiadań. Mimo wspomnianej schematyczności, praktycznie każdy
tekst wciąga od początku do końca i sprawia, że czytelnik z
zainteresowaniem oczekuje na rozwiązanie danej intrygi. Nie wszyscy
pisarze posiedli taki dar czarowania słowem, jednak na szczęście
Piekara go posiada, dzięki czemu mamy okazję na parę chwil
nieskrępowanej niczym rozrywki.
To,
co może irytować w opowiadaniach Piekary to fakt, że w praktycznie
każdym tekście znajdziemy informacje, które już znamy. Autor
prawie za każdym razem przypomina nam o bliźnie Kostucha i jego
odrażającym wyglądzie, niezwykłych zdolnościach towarzyszących
inkwizytorowi bliźniaków czy w końcu o przymiotach
samego Madderdina. Raz za razem mamy okazję czytać, że jest on
człowiekiem nie tylko skromnym i uczciwym, ale także cechuje go
niezłomna wiara i umiejętność przyjęcia z pokorą wyroków losu.
Z reguły wszystko to opisywane jest naprawdę zajmująco, ale za
którymś razem te powtarzające się opisy mogą już czytelnika
lekko zirytować. Taka jest jednak specyfika opowiadań
„inkwizytorskich” i albo przyjmiemy to jako rzecz naturalną i
będziemy cieszyć się fabułą, albo jest to jasny znak, że nie
mamy czego szukać w kolejnych tomach.
„Młot
na Czarownice” mimo wspomnianych powyżej mankamentów, trzyma
naprawdę wysoki poziom. Jest godną kontynuacją „Sługi Bożego”
i walnie przyczynił się do spopularyzowania jednego z
najciekawszych bohaterów polskiej fantastyki. Bo na pewno możemy
tak powiedzieć o inkwizytorze Madderdinie, którego przygody nawet
jeśli nie pochłoną Was bez reszty, to raczej na pewno nie
pozostawią obojętnymi.
8/10
Autor:
Jacek Piekara
Tytuł: Młot
na Czarownice
Wydawca: Fabryka
Słów
Data wydania:
kwiecień 2012
Liczba stron: 366
ISBN:
978-83-7574-705-8
(Recenzja dostępna jest także w serwisie http://poprzecinku.pl/, konkretnie pod tym adresem - http://poprzecinku.pl/art/jacek-piekara-mlot-na-czarownice/15 )
(Recenzja dostępna jest także w serwisie http://poprzecinku.pl/, konkretnie pod tym adresem - http://poprzecinku.pl/art/jacek-piekara-mlot-na-czarownice/15 )
Kurczę, jak ja chciałabym w końcu przeczytać tę książkę! Będę musiała porządnie rozejrzeć się za jakimś egzemplarzem:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam! Bo cokolwiek by o niej nie mówić, czy komuś podejdzie, czy nie, to myślę, że nawet na tę chwilę, jest to już klasyka polskiej fantastyki.
UsuńI mnie chwilami irytowały ciągle te same wstawki w kolejnych opowiadaniach, jednak dało się je jakoś przełknąć. No i głównego bohatera nie sposób nie lubić: twardy typ, pełen różnych odcieni szarości :)
OdpowiedzUsuńI jakże uroczo cyniczny. :) Zwłaszcza przemyślenia na temat ludzi i motłochu są nad wyraz celne.
UsuńŚwiat bez cyników byłby nudny :)
UsuńBez dwóch zdań. ;)
UsuńOdnośnie Mordimera zgadzamy się w pełni, więc tylko tak dla formalności powiem, że zwróciłeś uwagę na to samo co ja.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że właściwie to samo można napisać o tomie numer trzy. Nie mam zielonego pojęcia, co umieścić w recenzji, żeby się za bardzo nie powtarzać...
UsuńTej serii jeszcze nawet nie ruszyłam. W ogóle z polską fantastyką u mnie cienko, będę musiała w końcu nadrobić braki :x
OdpowiedzUsuńA kryje w sobie ta polska fantastyka parę perełek, oj kryje... ;) Np. jeśli nie miałaś styczności, to polecałbym zwłaszcza coś Feliksa W. Kresa.
UsuńZ Kresem miałam styczność przy okazji Kącika złamanych piór. Mam coś na półce, w końcu muszę przeczytać. Ale zacznę raczej od Grzędowicza, póki co "Popiół i kurz" rozłożył mnie na łopatki, zobaczymy, jak będzie z "Panem..." ;)
UsuńMyślę, że się nie zawiedziesz. Jak dla mnie "Pan" jest znakomity.
UsuńAle o Kresie pamiętaj na przyszłość, co? Naprawdę warto. ;)
Mam nadzieję. A o Kresie pamiętam, został już odnotowany w kajeciku ;)
UsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze nic z tej serii. Chociaż ochotę mam ogromną, tylko czasu brak... Ale na pewno kiedyś sięgnę, bo bardzo mnie ciekawi postać Madderdina :)
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem jak to jest z tym czasem... Sam mam na półce parę książek, które bym chętnie przeczytał, ale zawsze coś staje na przeszkodzie... Albo wspomniany czas, albo nieodparta chęć na lekturę "powtórkową", albo w końcu inne diabelstwo.
UsuńW każdym razie myślę, że nie powinnaś się zawieźć czytając o przygodach inkwizytora. Oczywiście jeśli nastawisz się, że nie będzie to lektura nadmiernie skłaniająca do przemyśleń, a jedynie czysta rozrywka. ;)
O! Tej książki mi brakuje w domu! ;)
OdpowiedzUsuńŁadnych parę wydań masz do wyboru. ;p
UsuńOpowiadania o inkwizytorze są rzeczywiście bardzo dobre i szkoda, że autor na nich nie poprzestał. Dalej wałkując tę historię tylko rozmienia się na drobne i marnuje, a szkoda, bo talent i umiejętności, żeby napisać coś innego niewątpliwie ma.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, mógł nie ciągnąć tematu w serii prequeli (chociaż, żeby oddać sprawiedliwość dwa na cztery są całkiem udane), ale też trudno się autorowi dziwić - skoro dobrze się sprzedaje, to nie ma sensu zarzynać tej kury...
Usuń