Książka, na której kanwie powstał kultowy film Alfreda Hitchcocka, musi budzić zainteresowanie czytelnika. Chociażby ze względu na to, że na pewno jest w niej coś, co zainspirowało słynnego reżysera do podjęcia się jej ekranizacji. Między innymi z tego właśnie powodu po nią sięgnąłem. Chciałem na własne oczy sprawdzić, czy faktycznie jest godna uwagi i czy przez te wszystkie lata, które minęły od jej pierwszego wydania, nie straciła czegoś na aktualności, czy wciąż zasługuje na miano niekwestionowanej klasyki.
Fabuła opowiada o losach Mary Crane,
która zmuszona okolicznościami kradnie pieniądze swojemu
pracodawcy. Krok ten motywowany jest nadzieją na lepsze życie u
boku swojego, pogrążonego obecnie w długach, narzeczonego. Mary
wyrusza w daleką podróż samochodem, by dotrzeć do wybranka i
pomóc mu spłacić finansowe zaległości. Kobieta, po całym dniu
męczącej jazdy, zatrzymuje się w motelu, prowadzonym przez Normana
Batesa. Postój ten, okaże się brzemienny w skutkach i sprawi, że
Sam Loomis już nigdy nie zobaczy swojej narzeczonej.
Fabuła „Psychozy” jest stosunkowo
prosta. Najpierw czytamy o podróży Mary i jej perypetiach w motelu
Batesa, a następnie o próbach jej odnalezienia, prowadzonych przez
narzeczonego bohaterki oraz jej siostrę. Jednak mimo braku większego
skomplikowania intrygi, historia niewątpliwie potrafi z miejsca
zainteresować czytelnika. Dzieje się tak w znacznej mierze dzięki
skupieniu się autora na postaci właściciela motelu. Norman Bates
jawi się jako bohater niezwykle interesujący. Żyjący pod piętnem
zaborczej matki, jest człowiekiem skrytym i chorobliwie wręcz
nieśmiałym. Jednak w jego wnętrzu kryje się coś mrocznego, co
czasem ma okazję wypłynąć na wierzch i zdominować spokojnego
zazwyczaj mężczyznę. Podróż przez meandry psychiki Normana jest
niezwykła zajmująca. Czytelnicy, nie znający jego historii z filmu
(chociaż, czy w ogóle są tacy?) powinni poczuć się zaskoczeni,
gdy autor zbliża się do rozwiązania tajemnic tego bohatera.
Inną sprawą jest fakt, że nie tylko
postać Batesa jest tutaj interesująca. Kreacja bohaterów wyszła
bowiem autorowi nad wyraz udanie. Wszyscy żyją swoim życiem, i
nawet ci bardziej drugoplanowi zostali opisani w sposób
satysfakcjonujący. Każdy ma swoje własne pobudki i jest opisany
bardzo wiarygodnie. Zdecydowanie sprzyja to lekturze, nadając jej
sporo wiarygodności.
Bez wątpienia dużym atutem „Psychozy”
jest bardzo dobre stopniowanie przez Blocha napięcia. Mimo
stosunkowo małej objętości, powieść potrafi być całkiem
zaskakująca. Poza tym nieustannie trzyma w napięciu. Czy to w
momentach, gdy opowiada o perypetiach Mary Crane, czy to gdy
koncentruje się na motywie jej poszukiwania, czytelnik cały czas
bacznie śledzi rozwój akcji i nie ma najmniejszej ochoty przerywać
czytania. Niewątpliwie dużo dobrego przyniosło w tej materii
wspomniane wcześniej skupienie się na psychice Batesa. Jego wątek
to bowiem największy walor „Psychozy”.
Na tę chwilę, gdybym musiał określić
czy bardziej do gustu przypadła mi powieść Roberta Blocha, czy
może jej ekranizacja, bardzo ciężko byłoby mi udzielić
jednoznacznej odpowiedzi. Film jest dosyć wierną adaptacją
książki, jednak w literackim pierwowzorze możemy znaleźć parę
scen, których zwyczajnie nie dało się przenieść na duży ekran.
Z mojej sympatii dla słowa pisanego i przez to, że to powieść
była inspiracją dla filmu, chyba mimo wszystko wskazałbym jednak
na dzieło Roberta Blocha.
9/10
Autor: Robert Bloch
Tytuł: Psychoza
Tytuł oryginału: Psycho
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Wydawca: Książnica
Data wydania: 2008
Liczba stron: 160
ISBN: 978-83-245-7662-3
(Recenzja dostępna jest także w serwisie http://poprzecinku.pl/, konkretnie pod tym adresem - http://poprzecinku.pl/art/robert-bloch-psychoza/14 )
(Recenzja dostępna jest także w serwisie http://poprzecinku.pl/, konkretnie pod tym adresem - http://poprzecinku.pl/art/robert-bloch-psychoza/14 )
O o, a zastanawiałam się wczoraj nad pobraniem tej książki na fincie, ale zwątpiłam :P Jak mi punktów starczy to sobie ją sprawię, bo bardzo przyjemnie ją opisujesz :)
OdpowiedzUsuńJeśli podobał Ci się film, to i książka nie powinna okazać się rozczarowaniem. ;)
UsuńBtw, sprawdziłem co to ta finta i powiem, że na pierwszy rzut oka całkiem interesująca strona. Nie znałem tego wcześniej, dzięki. ;)
Oo a jednak przeczytałeś:) Książka jest po prostu wspaniała, moim zdaniem. Ale porównując ją do ekranizacji również mam dylemat, co jest lepsze. Ksiażka ma więcej psychologii, natomiast film ma przerażającą scenę pod prysznicem i znakommitą ścieżkę dźwiękową. Żeby jakoś wybrnąć z impasu powiem, ze zarówno film, jak i powieść to mistrzostwo świata, coś w sam raz dla wielbicieli grozy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dzięki za reckę!
Ano przeczytałem, swoje zrobiła też objętość, nie powiem, że nie, na dobrą sprawę "chwilka" i było przeczytane. :)
UsuńPodpisuję się obiema ręcami pod taki postawieniem sprawy co jest lepsze. W sytuacji gdy nie sposób się zdecydować i wybrać, remis jest najbardziej sprawiedliwy. :)