czwartek, 14 czerwca 2012

Edward Lee "Ludzie z Bagien" - Recenzja



Mimo, że Edward Lee ma na swoim koncie naprawdę dużą liczbę horrorów, nie był do tej pory specjalnie znany w Polsce. Rodzimi wydawcy koncentrowali się na innych autorach operujących w tej tematyce. Dopiero powstałe 10 lat temu wydawnictwo Replika, postanowiło bardziej przybliżyć polskiemu odbiorcy twórczość tego pisarza. Powieść „Sukkub” z miejsca zaskarbiła sobie uznanie fanów ekstremalnej grozy, a zamieszczone w antologii „15 Blizn” opowiadanie „Matka”, było jednym z najjaśniejszych punktów w tym dosyć przeciętnym zbiorze. Idąc za ciosem, Replika postanowiła w tym roku wydać kolejne dzieła Edwarda Lee. Pierwszym z nich jest powieść „Ludzie z Bagien”.

Przedstawiona zostaje nam historia Phila Strakera, gliniarza z wielkomiejskiego wydziału narkotykowego, który na skutek niepomyślnego splotu okoliczności zostaje oskarżony o zabicie dziecka podczas akcji. Na niekorzyść bohatera świadczy dodatkowo fakt, że w jego służbowej broni znaleziono nieregulaminowe pociski. W wyniku presji otoczenia, Straker decyduje się na odejście z wydziału, unikając dzięki temu odsiadki. Po opuszczeniu miasta Phil znajduje pracę w policji Crick City, małego miasteczka z którego 10 lat temu uciekł poszukując nowych wyzwań. Po powrocie musi zmierzyć się nie tylko z przestępczością nowego miejsca pracy, ale także z własnymi problemami, w znacznej mierze powiązanymi z prześladującą go przeszłością.

Znając Edwarda Lee z dwóch bardzo solidnych opowiadań byłem niezmiernie ciekawy dłuższej formy w jego wykonaniu. Mając w pamięci nietuzinkowe rozwiązania i bardzo intensywny klimat, z jakim miałem do czynienia chociażby przy okazji opowiadania „Matka”, oczekiwałem sporo. Dlatego też z pewnym zdziwieniem przyjąłem fakt, że „Ludzie z Bagien” rozkręcają się dosyć powoli. Początkowo Lee opisuje jedynie miasteczko i określa relacje panujące między poszczególnymi bohaterami. Początek jest dosyć senny i leniwy, ale muszę też przyznać, że taki zabieg pozwala nie tylko lepiej wczuć się w historię, ale przede wszystkim bardziej polubić głównego bohatera i dojrzeć subtelne więzi, łączące go, czy to z samym miastem, czy z innymi postaciami.

Opis zamieszczony na tylnej okładce książki, a także sama okładka, mogą być nieco mylące. Sugerują one bowiem ostra jazdę bez trzymanki i istny festiwal okropności i makabry. Owszem, znajdziemy w powieści parę naprawdę mocnych scen, podczas czytania których może człowieka przejść dreszcz obrzydzenia, ale nie ma ich znowu tak wiele. Większy nacisk położony jest na intrygę oraz powolne odkrywanie kolejnych tajemnic Crick City i jego mieszkańców. Taki zabieg jak najbardziej mi odpowiada, wolę bowiem, gdy makabra nie jest bezmyślna, a połączona z interesującą i wciągającą fabułą. Dokładnie tak, jak w tym przypadku.

Na korzyść „Ludzi z Bagien” działa także kreacja bohaterów. Lee pokazał nam ludzi po przejściach, mających swoje problemy i starających się walczyć z konsekwencjami swoich dawnych decyzji. Nie zawsze jest to obraz łatwy i przyjemny, ale za to jest to przekonujące przedstawienie czynników, które spowodowały ich upadek. Podoba mi się to, że autor nie stara się pomóc czytelnikowi w ocenie zachowań bohaterów, nie wartościuje ich postępowania. Do odpowiednich wniosków musimy dojść sami.

Fani literackiej grozy nie powinni być zawiedzeni po lekturze „Ludzi z Bagien”. Edward Lee serwuje bowiem czytelnikowi horror w pełni przemyślany, a co najważniejsze, sprawnie balansujący pomiędzy dosłownością a tajemniczością. Jeśli lubicie podobne klimaty, możecie śmiało sięgać po najnowszą na polskim rynku książkę tego autora. Lektura nie powinna zostawić was rozczarowanymi. 

7/10

Autor: Edward Lee
Tytuł: Ludzie z Bagien
Tytuł oryginału: Creekers
Tłumaczenie: Maksymilian Tumidajewicz
Wydawca: Replika
Data wydania: 22. 05. 2012
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-7674-175-8

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/, na nim też pierwotnie publikowana - http://szortal.com/node/1643 )

14 komentarzy:

  1. Wszelkich antologii unikam jak ognia od czasów "Pokoju do wynajęcia" więc pierwszy raz zetknęłam się z Lee w "Cosiu". Co prawda wcześniej samo nazwisko i "Sukkub" obiły mi się o uszy ale nie wzbudziły większego zainteresowania. Dopiero "Makak" przykuł moją uwagę i w końcu rozejrzę się za którąś powieścią, jestem naprawdę ciekawa.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem dobrze takie podejście odnośnie antologii. W "Pokoju" jeszcze znalazłem coś dla siebie, ale już takie "Nawiedziny" na dłuższy czas odstraszyły mnie od opowiadań różnych autorów zebranych w cały tom.
      A co do samego Lee, "Makak" faktycznie był godny uwagi, obok "Matki" zachęcił mnie do sięgnięcia po całą powieść autora. "Ludzie z Bagien" wybitną rzeczą nie są, ale jeśli masz ochotę na po prostu niezły horror, to nie powinna się ta powieść okazać rozczarowaniem. Dla mnie w każdym razie nią nie była. ;)

      Usuń
  2. Ech z tymi horrorami.
    Ciężko o coś dobrego, a jeszcze trudniej dorwać coś, co choć trochę przerazi. Chyba wyrosłam z czegoś takiego, choć o "Sukkubie" czytałam obiecujące recenzje.
    Obecnie znów się zawiodłam na horrorach, mam na koncie "Czerwony Hotel" Mastertona i nic a nic! Zero nawet gęsiej skórki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Mastertona, na dobrą sprawę nie wiem jak to z nim jest. Czytałem jedną rzecz, okazała się przeciętna, i jakoś od tej pory unikam. Twoja opinia O "Czerwonym Hotelu" jedynie utwierdza mnie w przekonaniu, że to dobra decyzja. ;)
      A jeśli idzie o "Ludzi z Bagien", pożądanego dreszczu ta powieść pewnie nie przyniesie. Skoro tak sobie podszedł Ci "Makak", to pewnie i dłuższa forma w wykonaniu Lee nie do końca Cię przekona. Czy warto zaryzykować musisz zadecydować sama, myślę, że mniej więcej wiesz czego się możesz po tej książce spodziewać. ;)

      Usuń
  3. Być może kiedyś. Rzadko sięgam po horror sensu stricto, raczej są to mieszanki fantastyki mające w sobie elementy grozy. A jeśli w pełnym wymiarze to dobrze znam tylko Kinga i Lovecrafta. Po resztę sięgałam, ale mnie nie przekonało. Szczególnie Masterton - może trafiałam na gorsze jego książki - kojarzy mi się z takim bardzo średnim gore.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kto lubi. ;) Ja na dobrą sprawę też dużo horroru nie czytam, też jest to zazwyczaj fantastyka z jego elementami. Lee to jeden z wyjątków ostatnich dni, dobrze jednak znać najgłośniejsze nazwiska i wiedzieć co piszą. Z tych wyjątków się ostatnio jeszcze wziąłem za Ketchuma. Recenzja niebawem. :)

      Usuń
  4. Moim zdaniem książka jest niesamowita, lepsza od "Sukkuba", ale tylko dla wybranych czytelników, obdarzonych nerwami ze stali. Fanom extremy jak najbardziej polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałem niestety okazji czytać "Sukkuba", ale jak kiedyś dorwę, to pewnie nadrobię. Piszesz, że gorsza od "Ludzi...", ale warto po nią mimo to sięgnąć?

      Usuń
    2. Pewnie, że warto! Większość czytelników Lee twierdzi, że jednak "Sukkub" jest lepszy, ale ja lubię gdy autorzy skupiają się na psychologii bohaterów, czego w "Sukkubie" odrobinę mi zabrakło - jest bardziej szokująca, bardziej krwawa, ale protagoniści w porównaniu z "Ludźmi z bagien" nie wypadają zbyt przekonująco.
      Polecam, oceń sam i skrobnij potem jakąś reckę, żebym miała, co czytać:)

      Usuń
    3. Dopisuję do kolejki książek "do przeczytania" zatem. ;)
      Po "Sukkubie" w ogóle spodziewam się, nie wiem czy słusznie, większej ilości scen obrzydliwości połączonych z seksem. Jak to miało miejsce chociażby w opowiadaniu "Matka". Lee ma talent do takich motywów.

      Usuń
  5. Jak Wam się podoba robota polskiego tłumacza tej książki? Czytałem już wiele entuzjastycznych recenzji, więc podejrzewam, że powinien być wynagrodzony za kawał dobrej roboty. Jak do tej pory nie dostał za nią ani złotówki od wydawnictwa. Extra, co?...
    Pozdrawiam fanów książki, Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to prawda, to faktycznie, nie wygląda to za kolorowo...
      Mam nadzieję, że to się zmieni, osobiście nie mam do przekładu żadnych zarzutów.

      Usuń
  6. Miałam okazję czytać tę książkę i nie powiem, podobała mi się. "Sukkuba" mam w planach. Opinie czytelników na jej temat są dość podzielone, więc chciałabym się przekonać, jak naprawdę jest z tą powieścią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też własnie słyszałem podobne rzeczy o "Sukkubie", ale i tak się za nią kiedyś wezmę. Jakiś czas temu nawet usiłowałem nabyć, ale akurat nigdzie nie było. Cóż, co się odwlecze...

      Z Lee bardzo bym za to polecał jeszcze "Golema" i opowiadanie "Pan Kadłubek". Zwłaszcza to drugie jest mocno szokujące.

      Usuń