piątek, 20 kwietnia 2012

Joe Abercrombie "Bohaterowie" - Recenzja


Mimo paru książek na koncie Joe Abercrombie to wciąż pisarz początkujący. Trylogią „Pierwsze Prawo” zdobył sobie uznanie i szacunek fanów. Kolejną powieścią - „Zemsta najlepiej smakuje na zimno” potwierdził pozytywne wrażenie co do swojego pisarstwa. Wszystkie wspomniane toczyły się w jednym uniwersum, nie inaczej jest też z najnowszym dziełem autora. Czy kurczowe trzymanie się świata, który czytelnicy polubili, nie okaże się błędem? Czasem warto oderwać się od tego co do tej pory wychodziło i zmierzyć się z czymś nowym, by nie popaść w rutynę. O tym jak jest w tym przypadku, przeczytacie poniżej.

„Bohaterowie” opowiadają o wojnie pomiędzy przybywającą z Południa Unią, a zjednoczoną armią ludów Północy, której stawką jest niepodległość tych ostatnich. Południowcy mają chrapkę na nowe tereny i chcą stłamsić swoich rywali, natomiast oponenci Unii nie mają najmniejszej ochoty oddawać komukolwiek swoich terenów i wolności. Dlatego też, wojna nie będzie ani łatwa, ani przyjemna.

Jak wspomniałem, świat w którym dzieje się akcja „Bohaterów” był już eksploatowany w poprzednich dziełach autora. Mimo że opisywana powieść jest odrębną całością i można ją czytać w oderwaniu chociażby od trylogii „Pierwsze Prawo”, to spotkanie z opisywanymi realiami mogło być dla czytelnika poznającego dopiero twórczość autora nieco niekomfortowe. Bywa, że twórcy trochę zapominają się i kolejne utwory osadzone w tych samych realiach są dosyć zagmatwane. Abercrombie jednak uniknął tego błędu. Odniesienia do przeszłych wydarzeń są na tyle czytelne, że nawet rozpoczynający swą przygodę z tym uniwersum czytelnik nie poczuje się zagubiony. Pomocny może być tutaj spis głównych postaci powieści, umieszczony na początkowych stronach. Gdy cokolwiek zaczyna się mieszać, wystarczy tam zajrzeć, by rozjaśnić powstałe wątpliwości.

„Bohaterowie” to fantasy przyziemne. Nie ma tutaj nadmiernego epatowania magią (chociaż i ona się pojawia), ani miejsca dla dziwnych, nierealnych stworów. Tematyką powieści jest wojna i jej specyfika, a także opis ludzkich zachowań w obliczu zbrojnych starć. To fantasy, które podąża tropem m.in. „Gry o Tron”; koncentrując się na bohaterach i ich rozterkach, zamiast na barwnym świecie i nierealnych rasach. Oczywiście, w jednym i drugim podgatunku można znaleźć wiele dobrego, ja jednak ostatnimi czasy preferuję odmianę uprawianą przez Abercrombiego.

Skoro już wspomniałem o bohaterach, to przyznać trzeba, że są oni mocną stroną, nomen omen, „Bohaterów”. Większość z nich to wojskowi, twardzi mężczyźni, których żoną jest walka, a kochanką śmierć. Autor pokazuje ich charaktery w bardzo wiarygodny sposób. Każdy jest inny, ma swoje rozterki i słabości. Niektórzy są kompetentni, inni z kolei to twardogłowi głupcy. Wszystkich jednak łączy to, że są naprawdę dobrze opisani, przy każdym mamy wrażenie, że to postać z krwi i kości. Także nieliczne postaci kobiece są wykreowane bardzo przekonująco. Jako przykład można podać postać Finree, córkę głównodowodzącego armią Południa. Jest to kobieta silna i pewna siebie, ale też, co ważne, nie jest przedstawiana jako święta. Jej buńczuczność i opryskliwość przynosi jej tyle sukcesów, co porażek.

Dużym plusem jest, że mimo poważnej tematyki powieści, autor znalazł też miejsce dla kilku lżejszych akcentów. Zwłaszcza wątek kaprala Tunny'ego wprowadza nieco humoru do dosyć ponurej wojennej scenerii. Co jednak ważne, jest on tylko dodatkiem, w odpowiednich momentach świetnie obniżającym ciężkość i ponurość przedstawianych wydarzeń.

Mimo naprawdę solidnej objętości (ponad 700 stron), powieść czyta się bardzo szybko. Jest to nie tylko zasługa wciągającej fabuły, ale też wynik sztuczek autora. Książka podzielona jest na dosyć krótkie rozdziały, a akcję oglądamy z wielu różnych perspektyw. Możemy spojrzeć na toczącą się bitwę oczami nie tylko zwykłych żołnierzy, ale też dowódców obu armii. Taki zabieg pomaga czytelnikowi zrozumieć motywy każdej strony konfliktu, dzięki niemu nie mamy też wrażenia, że tylko jedni są prawi i dzielni, a drudzy wręcz przeciwnie. Wszyscy mają swoich bohaterów, ale także swoje grzeszki. 

Fakt, iż akcja „Bohaterów” rozgrywa się w znanym już uniwersum w żaden sposób nie zaburza przyjemności czerpanej z lektury. Najnowsza powieść Joe Abercrombiego to bardzo dobre wojenne fantasy, a autorowi na tyle dobrze wychodzi ciągłe obracanie się w tych samych realiach, że nie będę miał obaw, gdy okaże się, że kolejna jego książka ponownie przeniesie nas do tego świata.

8/10

Autor: Joe Abercrombie
Tytuł: Bohaterowie
Tytuł oryginału: The Heroes
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 18. 04. 2012
Liczba stron: 741
ISBN: 978-83-7480-248-2

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem http://szortal.com/, pierwotnie też na nim publikowana - http://szortal.com/node/1449 )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz