niedziela, 22 kwietnia 2012

Drew Karpyshyn "Darth Bane: Droga Zagłady" - Recenzja

Nie ukrywam, że jestem tego rodzaju czytelnikiem, dla którego przy lekturze bardzo ważna jest kwestia rozrywki. Często sięgam po takie książki, w których akcja toczy się szybko, a wydarzenia następują jedno po drugim, nie dając chwili na złapanie oddechu. Oczywiście, jeśli lektura jest bardziej refleksyjna i niesie ze sobą interesujące przemyślenia na ważkie tematy, broń boże nią nie pogardzę, jednak najczęściej wybieram czystą rozrywkę.

Do takiej właśnie kategorii należy zaliczyć powieść Drew Karpyshyna. Jest to akcja i przygoda w najczystszej postaci. W końcu uniwersum Gwiezdnych Wojen zobowiązuje, nieprawdaż?
„Droga Zagłady” prezentuje czytelnikowi historię Dessela, młodego górnika z Apatrosa. Des w wyniku splotu różnych okoliczności opuszcza swoją rodzinną planetę, by udać się na Korriban, w celu odbycia szkolenia Sithów. Tam stopniowo zyskuje coraz większą potęgę i uświadamia sobie, że może stać się kimś naprawdę wielkim.

Powieść, której bohaterem byłby czarny charakter to swoisty ewenement w świecie Gwiezdnych Wojen. Do tej pory przedstawiane nam były głównie historie opowiadane tylko z jednego punktu widzenia. Nie mieliśmy okazji, by głębiej spojrzeć na wiele interesujących kwestii mitologii Sithów, ich wierzeń i zwyczajów. W końcu jednak czytelnik dostaje historię, dzięki której może samemu ocenić motywy Mrocznych Lordów, niejako „od kuchni”.

Przed lekturą obawiałem się nieco o jakość powieści, do jej napisania wybrano bowiem autora, znanego przede wszystkim z popełnienia nie cieszącej się dobrą opinią nowelizacji gry „Wrota Baldura II”. Karpyshyn jednak nie zawiódł. Umiejscowienie akcji w czasach starożytnych, na długo przed Rebelią i znanymi wszystkim wydarzeniami, mimo iż mogło wydawać się dosyć karkołomne, przyniosło wiele dobrego. Autor mógł pisać z większą swobodą, nie starając się na siłę dopasować przedstawianych wydarzeń do tych kanonicznych.

Jednym z atutów „Drogi Zagłady” jest zaprezentowanie przemiany młodego górnika w Mrocznego Lorda Sithów. Przebiega ona na tyle sprawnie, a co ważniejsze – naturalnie, że czytelnik automatycznie akceptuje takie rozwiązanie. Karpyshyn pokazał, że młody Dessel nie miał praktycznie innego wyboru niż przyłączenie się do Sithów, ale co więcej, nie uczynił też tego wbrew swojej woli. Wykorzystał jedynie takie a nie inne okoliczności do rozwijania samego siebie.

Jeśli chodzi o akcję, także nie mam powieści wiele do zarzucenia. Wszystko toczy się płynnie i sprawnie, a wydarzenia gnają do przodu aż miło. Drobnym mankamentem może być jedynie zupełna liniowość fabuły. Nieco brakowało mi wprowadzenia większej ilości wątków pobocznych, które mogłyby jeszcze bardziej urozmaicić opowiadaną historię.

„Droga Zagłady” jawi się jako jedna z ciekawszych powieści w nieco skostniałym świecie literackich Gwiezdnych Wojen. Poprzez przedstawienie innych niż zazwyczaj bohaterów i wydarzeń wnosi wiele świeżości do tego popularnego uniwersum. Nie będę jednak nikogo okłamywał, że dzieło Drew Karpyshyna jest czymś więcej niż prostą i czystą rozrywką. Ja jednak jestem takim stanem rzeczy całkowicie usatysfakcjonowany. Oczekiwałem solidnej porcji dobrej zabawy i to właśnie otrzymałem. Z czystym sumieniem polecam tę książkę tym, którzy potrafią docenić nieskomplikowaną literaturę rozrywkową i wiedzą czego spodziewać się po produktach Lucas Books.

8/10

Tytuł: Darth Bane: Droga Zagłady
Tytuł oryginału: Darth Bane: Path of Destruction
Autor: Drew Karpyshyn
Przekład: Aleksandra Jagiełowicz
Wydawca: Amber
Liczba stron: 301
ISBN: 978-83-241-4171-5
Data wydania: 09. 02. 2012

(Recenzja jest dostępna również w serwisie http://szortal.com/, konkretnie pod tym linkiem - http://szortal.com/node/1568 )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz