„Malazańska Księga Poległych” określana jest często jako jedna z najlepszych i najbardziej przemyślanych sag fantasy. Nie udało mi się do tej pory przeczytać jej całej – przy okazji pierwszych wydań dotarłem do piątego tomu, a później zbyt długi czas oczekiwania na kolejne książki sprawił, że już do cyklu nie wróciłem. Teraz jednak, kiedy wszystkie tomy stoją ładnie na mojej półce, stwierdziłem, że najwyższy czas podjąć próbę zmierzenia się z całością. Na pierwszy ogień poszły oczywiście „Ogrody Księżyca”. To moje trzecie czytanie tej książki i wraz z każdym kolejnym robi coraz większe wrażenie.
Trwa krwawa kampania wojenna Imperium Malazańskiego. Zdobywając kolejne miasta, niepokonane wojska kierują się na południe, w kierunku legendarnego Darudżystanu. Tam nastąpi finał morderczej wojny, mieszkańcy ostatniego wolnego miasta na Genabackis nie będą jednak walczyć sami. Jego władcy weszli w sojusz z władcą tajemniczej, latającej fortecy, znanej jako Odprysk Księżyca. Jej mieszkańcy już od lat stoją kością w gardle cesarzowej Imperium i w końcu nadszedł czas ostatecznej konfrontacji, której stawka będzie niezwykle wysoka.
Osobiście znam fabułę „Ogrodów Księżyca” na wylot, ale zdaję sobie sprawę z tego, że ta powieść ma wysoki próg wejścia. Początek może się wydawać chaotyczny, a to dlatego, że Erikson nie podaje niczego na tacy. Przeciwnie – rzuca nas w wir wydarzeń. Pewnych rzeczy dowiadujemy się z kontekstu, inne autor każe nam wydedukować z niejasnych wskazówek, a kolejne odkrywają się stopniowo. Wysiłki włożone w próbę zrozumienia fabuły zostają jednak wynagrodzone, bo po kilkudziesięciu stronach (w przypadku bardziej opornych czytelników może to pewnie zająć nieco więcej czasu) opowieść zaczyna wciągać jak bagno. Co czyni ją tak atrakcyjną?
Na mnie duże wrażenie zrobiło to, że Erikson doskonale panuje nad postaciami (a tych jest tu legion) oraz nad prowadzonymi wątkami (tych także jest sporo) i splata wszystko ze sobą z iście zegarmistrzowską precyzją. Smaku dodaje temu wszystkiemu fakt, że „Ogrody Księżyca” były przecież debiutem tego pisarza, zatem taki rozmach wizji i panowanie nad wykreowanym światem robią ogromne wrażenie. Dodać do tego można świetnie przemyślany system magii – tutaj wszystko jest logiczne, a jedna rzecz wynika z drugiej. Każdy magiczny ruch ma swoje konsekwencje i kosztuje, wymuszając sporą dozę rozwagi od osób posiadających magiczny talent.
Nieco zaskakuje fakt, że w „Ogrodach Księżyca” nie uświadczymy jednego (względnie kilku) głównego bohatera. U Eriksona każda postać może okazać się kluczowa dla przebiegu wydarzeń, nawet ta pozornie drugoplanowa. Takie rozwiązanie jest ciekawe, choć dla niektórych czytelników może być jednak mankamentem, właśnie z uwagi na brak głównej postaci, z którą można by się było identyfikować. Podzielenie „czasu ekranowego” między kilkunastu bohaterów jawi się jednak jako dobra decyzja, bo manewr pozwala na ukazanie większej ilości niuansów zarówno świata przedstawionego, jak i samej opowieści.
Warto też wspomnieć, że Steven Erikson doskonale zarysowuje w swojej powieści sytuację polityczną w targanym wieloma konfliktami (także tymi wewnętrznymi) Imperium Malazańskim. To kolos, ale chwiejący się pod ciężarem różnych napięć, których tłumienie generuje ogromne koszty i nadwyręża wewnętrzne status quo. Wątki polityczne są nie tylko świetnym uzupełnieniem scen batalistycznych i tych opisujących system magiczny świata Malazu, ale stanowią atrakcję same w sobie – dają wgląd za kulisy poczynań ludzi wpływowych i pokazują, jak brudna może być walka o władzę. To osobliwie fascynujący obraz.
Po kolejnym przeczytaniu „Ogrodów Księżyca” jestem gotowy wystawić tej książce maksymalną ocenę. To wspaniałe otwarcie epickiego cyklu, ale także fantastyczna powieść sama w sobie – operująca bogatym językiem i oferująca niebanalną rozrywkę na najwyższym poziomie – rzecz doskonała nie tylko w swojej, dość wąskiej jednak szufladce, ale także w szerszym kontekście. Batalistyka, magia, intrygi, ale i refleksja – to wszystko łączy się w świetnie przemyślaną całość. To nie jest łatwa lektura. Jeśli jednak dać jej szansę, przynosi ogrom satysfakcji.
Autor: Steven Erikson
Tytuł: Ogrody Księżyca
Tytuł oryginału: Gardens of the Moon
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawca: MAG
Data wydania: kwiecień 2021 (wznowienie)
Liczba stron: 624
ISBN: 978-83-6671-212-6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz