poniedziałek, 13 stycznia 2025

Star Wars Komiks 01/2016 - Księżniczka Leia - Recenzja

 

W tej edycji „Star Wars Komiks” ukazały się już tomy zbierające w całość pierwsze zeszyty dwóch flagowych serii franczyzy. Mowa o „Star Wars” i „Darth Vader”. Zanim jednak mieliśmy okazję poznać ich kolejne odsłony, na rynku pojawiła się pięcioczęściowa opowieść „Księżniczka Leia” oraz pierwsze dwa zeszyty „Rozbitego Imperium”. I choć miałem nadzieję na utrzymanie dobrej passy to tym razem było niestety nieco gorzej. 

Miniseria „Księżniczka Leia” opowiada o próbie zebrania rozsianych po całej galaktyce mieszkańców Alderaana i zapewnienie im pociechy po zniszczeniu planety przez Impreium. Na misję wyrusza nie kto inny jak księżniczka unicestwionej planety, a po drodze napotka wiele przeciwności. Z kolei „Rozbite Imperium” skupia się na pierwszych dniach po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci, kiedy niedobitki armii Palpatine'a nadal są bardzo niebezpieczne i zagrażają pokojowi.

Główna składowa tego albumu jest tym komiksem, który sprawia zdecydowanie gorsze wrażenie. Dzieje się tak z kilku powodów, ale najważniejsze z są dwa. Pierwszy to głupawe założenia fabularne. Leia nie jest postacią, która powinna wyruszać na misje tak lekkomyślne, jak ta opisana w tym albumie. Charakter bohaterki jest tu zupełnie inny niż ten jaki znamy, więcej w niej Hana Solo i jego często bezmyślnego awanturnictwa niż zachowania odpowiedniego dla pani polityk i odpowiedzialnej monarchini. Poza tym trudno mi sobie wyobrazić, by w tak kluczowym momencie dla Rebelii jak czas po zniszczeniu Alderaana, Leia nie myślała politycznie. Wiem, to kosmiczna baśń, ale nawet mając tego świadomość, jej działania są niewiarygodne pod kątem psychologicznym.

Fabuła gna do przodu i skacze od lokacji do lokacji, niespecjalnie angażując przy tym czytelnika, który przyjmuje te wszystkie „atrakcje” na chłodno. Sytuacji nie sprzyja marna kreacja samej księżniczki, która zachowuje się nastolatka, a co więcej – wszystko jej się udaje, i to mimo tego, ze często zachowuje się tak głupio, że wręcz razi to w oczy. Jest piękna, mądra i sprytna – wszystko jej wychodzi, robi Imperialnych jak chce. Prawdziwy człowiek orkiestra. No nie wygląda to dobrze, strasznie to wszystko naiwne i przerysowane.

Lepiej prezentuje się początek „Rozbitego Imperium” i to ta historia sprawia, że całościowo nie możemy jednak mówić o komiksie słabym, jednak warto zwrócić uwagę, że pisanie o nim jako pomoście do „Przebudzenia mocy” wydaje się być lekkim nadużyciem. Abstrahując jednak od tego, komiks jest angażujący i wciągający, poziomem przypomina z kolei to, co dostaliśmy w pierwszym i drugim tomie „SWK”. Mamy do czynienia z komiksem pisanym przez Grega Ruckę, czyli można było spodziewać się dobrze napisanych postaci. I faktycznie – już sama Leia, która pojawia się z drugim zeszycie , prezentuje się lepiej niż w całej poprzedniej historii. Najważniejsze jednak, że sama fabuła jest interesująca. Są w niej emocje i dramaturgia, choć nie ma co ukrywać – na pierwszym planie stoi jednak akcja. Jest ona jednak prowadzona z głową.

„Księżniczka Leia” narysowana jest w porywach przeciętnie. Nie podoba mi się kreska Terry'ego Dodsona, bo jest za bardzo cartoonowa, a bohaterowie  nie przypominają samych siebie. Co innego nowe postaci, - tu twórcza inwencja może być większa, ale jeśli czytam komiks o kimś, kogo znam od dawna, oczekiwałbym jednak większego podobieństwa. Problemu z tym nie mają rysownicy drugiego z zamieszczonych w tym tomie opowiadań. Poza tym na plus działa w „Rozbitym Imperium” nienachalna efektowność i dobre kadrowanie.

Trzecia odsłona „Star Wars Komiks” jest o wiele słabsza niż pierwsze dwa tomy. Stało się tak przede wszystkim za sprawą nijakiej głównej historii, która jest po prostu naiwna i rozczarowuje. Sytuację ratuje dodatek, ale tez trudno mi ocenić go kompleksowo, bo zamieszczono tu tylko połowę tego komiksu. No dobrze – tym razem było gorzej, ale wypadek przy pracy może zdarzyć się każdemu. Nie zrażam się i czytam dalej!

Seria: Star Wars Komiks
Tytuł: Księżniczka Leia
Tom: 01/2016
Scenariusz: Mark Waid, Greg Rucka
Rysunki: Terry Dodson, Marco Checchetto, Emilio Laiso, Angel Unzueta 
Kolory: Jordie Bellaire, Andres Mossa
Tytuł oryginału: Princess Leia #1-5; Shattered Empire 1-2
Tłumaczenie: Zbigniew Grzędowicz, Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
Data wydania: luty 2016
Liczba stron: 148

niedziela, 12 stycznia 2025

Star Wars Komiks 02/2015. Darth Vader i jego wojna z Rebelią - Recenzja

 

Po przejęciu marki "Star Wars" przez Disneya zmianom uległa także komiksowa część franczyzy. Kolejne serie ponownie trafiły pod skrzydła Domu Pomysłów. Pierwszy album ("Skywalker atakuje", który zbierał w jeden tom sześć pierwszych zeszytów serii "Star Wars") był bardzo udany, później poznaliśmy drugą "flagówkę". Mowa o cyklu "Darth Vader", który rozpoczął się od całkiem udanego story-arcu.

Kieron Gillen czuje postać Vadera. To ten sam badass co w Starej Trylogii. Nie ma poczucia humoru, ,jest bezwzględny i brutalny, ale w osobliwy sposób wierny idei, w którą wierzy. Dlatego kiedy dowiaduje się o tym, ze Imperator przymierza się do zastąpienie go innym uczniem, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Komiks pokazuje, że Mroczny Lord potrafi być kimś więcej niż bezwolnym narzędziem, że ma własne plany, które potrafi perfekcyjnie zrealizować.

Ta inkarnacja serii "Darth Vader" wprowadza ponadto na scenę postać Doktor Aphry, która z miejsca zdobyła sympatię fanów Uniwersum. Tutaj co prawda to nie na niej skupia się uwaga scenarzysty, ale czuć już potencjał, który w niedalekiej przyszłości zaowocuje solową serią z przygodami dwuznacznej moralnie pani archeolog.

Wracając jednak do "Dartha Vadera i jego wojny z Rebelią", warto jeszcze wspomnieć, ze komiks oferuje sporo akcji, która na szczęście nie przytłacza czytelnika ani swoim rozbuchaniem, ani przesadnym skomplikowaniem. Wszystko jest po prostu dobrze zrównoważone. Co zaskakujące, w komiksie znalazło się nawet miejsce na szczyptę humoru, dostrzegalną w niektórych dialogach. Tego elementu akurat się tu nie spodziewałem, ale jego obecność nie przeszkadza, bo jest nienachalna.

Rysunki są po prostu profesjonalne. Larroca zna się na swojej robocie. Rysuje efektownie, bohaterowie są do siebie podobni (mowa oczywiście o tych już czytelnikowi znanych), a kadry nie są chaotyczne nawet w tych bardziej epickich momentach. Dobrze się to wszystko ogląda. 

Całościowo "Darth Vader i jego wojna z Rebelią" odrobinę ustępuje jakością albumowi "Skywalker atakuje", ale na pewno nie jakoś szczególnie bardzo. Historia angażuje, bohaterowie są dobrze wykreowani, a akcja jest wartka i niegłupia. Jak na tytuł z wybitnie rozrywkowej franczyzy, trudno oczekiwać wiele więcej. Jestem zadowolony.

Seria: Star Wars Komiks
Tytuł: Darth Vader i jego wojna z Rebelią
Tom: 02/2015
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Salvador Larroca
Kolory: Edgar Delgado
Tytuł oryginału: Darth Vader #1-6 – Vader
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
Data wydania: 2015
Liczba stron: 148

Star Wars. Vader: Mroczne wizje - Recenzja

 

„Mroczne wizje” są antologią przedstawiająca postać Dartha Vadera w różnych ujęciach, ale wszystkie segmenty tego komiksu łączy jedno – na Mrocznego Lorda patrzmy tu oczami innych ludzi, a co za tym idzie, odbieramy go za każdym razem nieco inaczej. Jak kolejne zeszyty prezentują się pod kątem jakościowym? 

W pierwszym („Wybawca”) widzimy Vadera jako bohatera. Co prawda Sith zostaje nim niejako z przypadku, nie zmienia to jednak faktu, że obserwowanie go oczami chłopca widzącego w nim herosa oswobadzającego lud jego planety od pradawnego potwora jest nie tylko niecodzienne, ale odświeżające. To naprawdę udane otwarcie, choć miałem lekki problem z ilustracjami, które potrafią być zaskakująco mało szczegółowe w portretowaniu mimiki bohaterów i bardzo standardowe w momencie konfrontacji Sitha z zagrożeniem . 7/10

Drugi zeszyt („Nie do przyjęcia”) trzyma poziom i zaskakuje brakiem Vadera na pierwszym planie – tutaj jest on raczej kimś, kto wywiera wpływ na wydarzenia swoją obecnością w tle. Komiks w nieco przerysowany sposób pokazuje skalę wytresowania imperialnych pracowników, dla których groźba kontroli i weryfikacji własnych działań przez ucznia Palpatine'a (a za nimi, jak dobrze wiemy, najczęściej idzie surowa kara – zwłaszcza, kiedy wykrywane są uchybienia) stanowi motywację do naginania wszelkich zasad nie tylko work-life balance, ale przede wszystkim zdrowego rozsądku. Klimatowi lekkiego absurdu i przerysowania sprzyjają podkreślające te cechy grafiki. 7/10

Opowieść numer trzy („Wysoki, mroczny, przystojny”) to prawdziwa perełka tego zbioru. Bohaterka, pracownica medyczna Gwiazdy Śmierci, skrycie podkochuje się w Vaderze. Jesteśmy świadkami jej narastającej obsesji na punkcie „wybranka” – scenarzysta w świetny sposób portretuje pokrętną psychikę kobiety. Sposób, w jaki ignoruje wszelakie znaki ostrzegawcze sugeruje, że nieco oderwała się ona od rzeczywistości. Pod względem psychologicznym mamy tu dużo „mięsa” a samo opowiadanie jawi się jako jeden z najbardziej oryginalnych i zarazem najlepszych komiksów spod znaku „Star Wars” ever. Bardzo, bardzo przewrotne love story. Na plus zaliczam też podział rysunków na te dziejące się w rzeczywistości oraz na rojenia pani pielęgniarki. 9/10

Czwarta historia ("Zapaleniec") skupia się na pokazaniu tego, że nie każdy może być bohaterem Rebelii. Autor bardzo naturalnie tworzy relację między czytelnikiem a głównym bohaterem – jest to ktoś dotknięty przez brutalność władzy, komu wręcz nie wypada nie kibicować. Dlatego kiedy wstępuje do Rebelii, jesteśmy pełni dobrych myśli. Oto spełni swoje przeznaczenie, dokona zemsty za śmierć najbliższych. Co więcej, dostaje do ręki wszystkie rekwizyty mogące posłużyć zbudowaniu jego legendy, zostaje też rzucony w odpowiednie okoliczności, wystarczy tylko szczypta zdecydowania. Tu jednak zaczynają się schody. Autor w przewrotny sposób pokazuje, że nie każdy ma wystarczająco silna psychikę, by zdecydować się na radykalne kroki. Bardzo to... życiowo. I jest w zasadzie dość nietypowe jak na opowieść ze świata „Star Wars”. Doceniam. 8/10

Żeby nie było aż tak dobrze, ostatni segment albumu ("I tak nie uciekniesz") rozczarowuje. W historii o barmanie, który przypadkiem wplątuje się w konflikt między Imperium a Rebelią nie ma ani lekkości, ani zbyt dobrego pomysłu – rzecz jest rozmyta i wyraźnie bezcelowa. Ładne są za to rysunki, które dobrze prezentują się zwłaszcza w momentach wizji wywołanych przez trujące rośliny. 4/10

Jak na antologię, „Mroczne wizje” są albumem zaskakująco udanym. Tylko jedna opowieść z pięciu tu zawartych wyraźnie odstaje in minus, reszta jest albo dobra, albo bardzo dobra, mamy też jeden cudowny highlight. Bilans wypada mocno na plus, więc całościowo oceniam ten komiks jako bardzo dobry.

Seria: Star Wars
Tytuł: Vader. Mroczne wizje
Scenariusz: Dennis Hallum
Rysunki: David Lopez, Paolo Villanelli, Brian Level, Javier Pina, Stephen Mooney, Geraldo Borges
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: Star Wars: Vader - Dark Visions
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: wrzesień 2024
Liczba stron: 128
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 165 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-5527-3