Tematyka zombie to bez wątpienia horrorowy evergreen. Żywe trupy od dawna przyciągają rzesze fanów grozy, rozpalając lęki związane z przerażającymi skutkami różnego rodzaju epidemii. Motyw ten obecny jest właściwie w każdym medium – od filmów, przez gry i książki, aż po komiksy. Do tej ostatniej kategorii zalicza się „Sierżant Rock i armia umarłych”, nowy album wydany w ramach linii DC Horror. Czy nieumarli nabrali na jego kartach wystarczająco dużo… życia, by uznać lekturę za udaną?
Druga wojna światowa zbliża się do końca. Niemcy przegrywają na wszystkich frontach, a Berlin jest oblężony. W obliczu nadciągającej klęski Hitler decyduje się na desperacki krok – nazistowscy żołnierze zażywają serum, dzięki któremu wracają do życia po śmierci na polu walki. Za linię wroga przenika specjalnie uformowana drużyna, dowodzona przez sierżanta Rocka. Jej celem jest likwidacja wodza i ostateczne zakończenie konfliktu. Na jej drodze stoją jednak rzesze żołnierzy. Żywych i umarłych.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po sięgnięciu po „Sierżanta Rocka”, to nazwisko scenarzysty. Bruce Campbell – najbardziej znany, rzecz jasna, ze swoich aktorskich dokonań, to wszak odtwórca roli Asha w kultowej (tutaj, co chyba każdy przyzna, przymiotnik „kultowy” nie jest użyty na wyrost) serii horrorów „Evil Dead”. Tym razem Amerykanin postanowił sprawdzić się na nieco innym poletku. Czy komiksowa groza w jego wykonaniu wypada równie dobrze, jak jego aktorskie popisy jako pogromca martwego zła? To zależy od czytelniczych oczekiwań.
Warto pochwalić „Sierżanta Rocka” za to, że nie udaje niczego więcej niż to, czym faktycznie jest. To po prostu bezpretensjonalna rozwałka, pozbawiona ambicji na więcej. Można powiedzieć, że Bruce Campbell przekłada tym samym swoją ikoniczną rolę na styl pisania scenariusza. Bo jeśli chodzi o styl prowadzenia opowieści, mamy tu sporo z „Martwego zła”, tyle tylko, że same trupy są nieco inne, a bohaterowie nie tyle się bronią, ile atakują. Reszta to w zasadzie powtórka z rozrywki. W żadnym z sześciu zeszytów nie brakuje scen konfrontacyjnych, a im bliżej finału, tym mają one większy rozmach. Pod tym względem wypada to całkiem nieźle.
Nowy album linii DC Horror zasadza się zatem na walce z zombiakami, niestety strzelaniny i rozwałka całkowicie przykrywają klimat, który w zasadzie nie istnieje. Nie uświadczymy tu żadnego nastroju zagrożenia, nie ma niepokoju – te elementy zupełnie giną w starciach bohaterów z nieumarłymi. Czy to dobry wybór? Nie jestem do końca przekonany. Wydaje mi się, że tej opowieści nie zaszkodziłaby szczypta urozmaicenia, bo na przestrzeni sześciu rozdziałów przygody Easy Company zlewają się w jedną, monotonną całość, a sytuacji nie poprawia kreacja protagonistów. Zostali zarysowani według jednego szablonu, a jakiekolwiek przejawy charakteru ma właściwie tylko tytułowy sierżant. Jasne, bohaterowie mają za zadanie rozwalać nazistowskie zombie, ale przydałaby się większa różnorodność i choć odrobina psychologicznej wiarygodności.
Znając nazwisko rysownika, w ciemno można było zakładać, że ten element komiksu będzie stać na wysokim poziomie. i rzeczywiście – Eduardo Risso rysuje tak, jak nas do tego przyzwyczaił. Świetnie operuje kontrastami, co – mimo oszczędnego podejścia do tła – nadaje opowieści dużą dynamikę. Cechująca ilustracje Argentyńczyka charakterystyczna pokraczność pasuje tu jak ulał, świetnie współgrając z bardzo pulpowym scenariuszem.
Czy „Sierżant Rock i armia umarłych” może się podobać? Owszem, może, ale trzeba mieć świadomość, że jest to komiks prościutki, którego atrakcyjność opiera się tylko na jednej cesze, a jest nią intensywna akcyjność. To album idealny na bezrefleksyjny relaks – nie ma absolutnie żadnej głębi, ale czasami człowiek potrzebuje opowieści tego typu, a kiedy taki dzień nadejdzie, wtedy komiks Bruce’a Campbella z pewnością dobrze się sprawdzi.
Tytuł: Sierżant Rock i armia trupów
Seria: DC Horror
Scenariusz: Bruce Campbell
Rysunki: Eduardo Risso
Kolory: Kristian Rossi
Tłumaczenie: Zofia Sawicka
Tytuł oryginału: DC Horror Presents: Sgt. Rock vs. the Army of the Dead
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: 2025
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-7703-1
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 17. 06. 2025).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz