Pierwszy tom nowego otwarcia „Batmana” był komiksem zaskakująco udanym. Chip Zdarsky zaproponował sequel „Wieży Babel”, co okazało się, o dziwo, dobrym ruchem. Nie odnotowałem odcinania kuponów, raczej twórczą inspirację. Zdarsky wziął na tapet motyw konsekwencji paranoi Batmana i przerobił go po swojemu. Co najważniejsze, zrobił to w sposób twórczy. Album kończył się zawieszeniem akcji, teraz mamy okazję przekonać się, czy rozwiązanie tamtej sytuacji jest satysfakcjonujące.
Cliffhanger z końca poprzedniego tomu zostaje wyjaśniony już na samym początku albumu, i jak można się było spodziewać, Batman jednak żyje. Trafił jednak w bardzo dziwne miejsce. Przemierza ulice Gotham City, które wyglądają jednak inaczej, obco. Prawo stanowią w nim osoby, które powinny być bardzo daleko od władzy. Żeby powrócić do domu, Batman musi odkryć, co kryje się za tą niecodzienną sytuacją.
Nie ma co gadać, „Failsafe” poruszał się w fabularnych rejonach, które trudno uznać za szczególnie zaskakujące. Wszystko było skonstruowane wedle prawideł gatunku – jasne zagrożenie, odkrywanie słabości wroga, plan, misja. „Człowiek Nietoperz z Gotham” jest nieco inny, zabiera czytelnika w miejsca, których ten raczej się nie spodziewał odwiedzić. Przeskok z regularnego Gotham City do tego samego miejsca, ale usytuowanego gdzieś daleko w Multiwersum, był zaskakujący. Dlaczego? Bo tam, dokąd trafił bohater, wszystko jest inne – dziwne i wykoślawione, ale jednocześnie bardzo znajome. To pozwala Zdarsky’emu wygenerować różne fabularne zaskoczenia – bo bohaterowie, choć podobni do swoich klasycznych wersji, są inni i panują między nimi inne napięcia. Czy to dobrze? Na dwoje babka wróżyła.
Zaletą omawianego komiksu jest z pewnością fakt, że scenarzysta może popuścić wodze fantazji – to zresztą stały element fabuł ulokowanych w światach mieszczących się gdzieś na osi Multiwersum a także ich główna zaleta. Może się w nich wydarzyć absolutnie wszystko - to wprowadza do nieco skostniałego nurtu superhero świeżość. Oficjalnie drugi tom runu Zdarsky’ego nie jest co prawda Elseworldem, ale w gruncie rzeczy ten komiks ma dokładnie taki vibe. Sprzyja temu zwłaszcza kreatywna wariacja na temat znanych postaci (zarówno pozytywnych, jak i złoczyńców) zaludniających świat, do którego trafił Batman po potyczce z Failsafem. Sprzyja to kreacji ciekawego świata, w którym nic nie jest takie, jakie powinno, a jednak rządzi się on logicznymi prawami. To w pewnym stopniu jazda bez trzymanki, ale zaskakująco dobrze skontrolowana – cały czas znajdujemy się wszak w ramach głównej serii „Batman”, koniecznym zatem było takie skonstruowanie opowieści, by w każdej chwili bohater mógł bezpiecznie wrócić do swojego świata. I to się autorowi udało – wszystko jest logiczne (w ramach gatunku, rzecz jasna – w takich przypadkach na niektóre rzeczy trzeba przymknąć oko) i emocjonujące.
Multiwersum jest jednak (i tu dochodzimy do tej drugiej strony medalu) swoistym wytrychem, który, jak odnoszę wrażenie, stosowany jest przez scenarzystów w momencie zaistnienia konieczności uatrakcyjnienia fabuły. „Człowiek Nietoperz z Gotham” momentami sprawia właśnie wrażenie, jakby Zdarsky nie do końca miał pomysł na tę opowieść, a żeby to zamaskować, posłużył się popularnym ostatnio w gatunku motywem „wieloświata”, w którym, jak dobrze wiemy, wszystko się może zdarzyć. Trudno powiedzieć, czy jest to wada mocno znacząca – to okaże się na późniejszym etapie runu Zdarsky’ego, kiedy przekonamy się, czy scenarzysta powraca częściej do Multiwersum, zamiast pokazać przygody Batmana w mniejszej skali. Na tę chwilę zabieg jest możliwy do czytelniczego przełknięcia, ale ze wspomnianymi zastrzeżeniami.
Ilustracje w głównej części komiksu to dzieło Mike’a Hawthorne’a. Amerykański artysta nie pozostawia po sobie ani „efektu wow”, ani poczucia odwalonej fuszerki – do jego prac najlepiej pasuje określenie „rysunki środka”. Są poprawne, nie przeszkadzają w czytaniu, ale w żadnej mierze nie podwyższają końcowej oceny komiksu. Ot – rzetelna, rzemieślnicza robota. Podobnie rzecz się ma z ilustrującym dodatkową opowieść Miguelem Mendoncą – nic tu nie wyróżnia się spośród innych współczesnych komiksów superhero. Ani na plus, ani na minus.
Drugi tom „Batmana” to niezły komiks rozrywkowy. Przynosi sporo rozrywki, która w znacznej mierze stoi na przyzwoitym poziomie, całościowo jednak tytuł jest odrobinę mniej angażujący niż „Failsafe”. W mojej opinii jest to spowodowane tym, że Zdarsky osadził swoją opowieść w Multiwersum, co automatycznie zwiększyło jej skalę. Ja tymczasem należę do tych czytelników, którzy wolą bardziej kameralne oblicze „Batmana”. Jeśli jednak komuś taki rozmach nie przeszkadza, będzie się bawić dobrze, bo jest komiks napisany i poprowadzony fachowo.
Tytuł: Człowiek Nietoperz z Gotham
Seria: Batman
Tom: 2
Scenariusz: Chip Zdarsky
Rysunki: Mike Hawthorne, Miguel Mendonca i inni
Kolory: Tomeu Morey, Roman Stevens, Romulo Fajardo Jr.
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman Vol. 2: The Bat-Man of Gotham
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: październik 2024
Liczba stron: 228
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-6560-1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz