Nowy Superman zadomowił się już na dobre na komiksowym poletku. Jego pierwsza solowa seria rozpoczęła się jeśli nie z przytupem, to na pewno w bardzo udany sposób, stając się prawdziwym odświeżeniem wizerunku Człowieka ze Stali oraz interesującą (a zarazem chyba także potrzebną) zmianą pokoleniową. „Syn Kal-Ela” w pierwszych dwóch tomach zaprezentował się jako komiks przede wszystkim rozrywkowy, ale zarazem świadomy i poruszający istotne kwestie społeczne i jako taki okazał się jedną z najciekawszych współczesnych propozycji DC Comics. Najnowsza odsłona podtrzymuje ten pozytywny obraz.
Nowy Superman wraz ze swoim chłopakiem, Jayem Nakamurą, musi zmierzyć się z zagrożeniem ze strony dyktatora Gamorry, Henry’ego Bendixa. Ogarnięty żądzą władzy despota tworzy własnych metaludzi, którzy mają ukryte w głowach bomby i są całkowicie podporządkowani kontrolującej ich sile. Jak pokonać bezwolnych, ale potężnych wrogów tak, by nie pozbawić ich życia i dać im szansę na powrót do normalnego życia? Superman będzie musiał znaleźć na to jakiś sposób, bo jeśli tego nie zrobi, jego ukochani mogą zginąć.
W trzecim tomie „Syna Kal-Ela” od początku doskonale gra warstwa obyczajowa. Tom Taylor przykłada dużą wagę do starannego zarysowania charakterologicznego bohaterów. Tę cechę komiksu widać w wielu scenach, ale świetnym przykładem jest już pierwszy zeszyt, w którym Batman zasiewa w Jonie ziarno niepewności dotyczące Jaya Nakamury. Czy chłopak ma powiązania z organizacją terrorystyczną? Taylor rozgrywa ten wątek w bardzo przemyślany sposób, posługując się przede wszystkim doskonale rozpisanymi dialogami. To nie tylko rozmowa Batmana z Supermanem, ale także następująca po niej konwersacja Nietoperza z dziadkiem obecnego obrońcy Metropolis, podczas której poruszane są takie kwestie jak zaufanie, tęsknota czy odpowiedzialność. Nieufny z natury Wayne musi zmierzyć się z siłą argumentów człowieka, dla którego miłość i empatia zawsze były wyznacznikiem właściwego wychowania dziecka. Superman wie, że tym cechom trzeba po prostu pozwolić dojść do głosu i aby zebrać ich owoce, należy dać im czas na dojrzenie. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale scenarzysta w ciekawy sposób pokazuje, że czasami warto po prostu postawić na kartę z napisem „zaufanie”.
Każdy komiks spod szyldu „Superman” to jednak przede wszystkim rozrywka, a tutaj już sam tytuł wskazuje, że na jego kartach czeka nas cała masa atrakcji. I faktycznie, akcja toczy się w szybkim tempie, choć warto przy tym pamiętać, że samo w sobie nie jest to żadnym wyznacznikiem jakości.
Każdy z nas czytał w swoim życiu wiele powieści graficznych, które oferowały akcję, ale nie popierały tego sensowną, dobrze posklejaną fabułą. Na szczęście omawiany album nie należy do tego grona. „Bitwa o Gamorrę” w umiejętny sposób łączy bowiem sensacyjny sznyt z nutką politycznych knowań oraz motywem walki z nadużyciami grupy trzymającej władzę. Wszystko połączono w nader sprawny sposób, dzięki czemu jest to koktajl nie tylko wielokolorowy, ale przede wszystkim bardzo smaczny.
Choć trzeci tom „Syna Kal-Ela” zasługuje przede wszystkim na pochwały, to nie jest jednak całkowicie wolny od wad. Dla mnie takową był wątek współpracy prezydenta Gamorry z innym, o wiele bardziej rozpoznawalnym przez fanów Supermana łysym czarnym charakterem. W komiksach z Batmanem czuć pewien przesyt postacią Jokera, a twórcy „Supka” mogliby jednak nieco odejść od Lexa Luthora, bo jest on zdecydowanie nadmiernie eksploatowany przez scenarzystów. Co prawda w komiksie Taylora od biedy można uzasadnić jego obecność chęcią skonfrontowania nowego Supermana z jednym z największych przeciwników jego ojca, ale na dłuższą metę oczekiwałbym jednak, że Jon będzie stawiany w obliczu wyzwań o innym charakterze.
Rysunki prezentują podobny poziom co poprzednio, w czym nie ma niczego niespodziewanego, zważywszy na fakt, że przy „Przebudzeniu Gamorry” pracowali w większości ci sami artyści. Nadal jest przejrzyście, kolorowo i efektownie, a przy tym w grafiki nie wkrada się wizualny chaos. Jest miło dla oka i mi to absolutnie wystarcza.
Powiem szczerze – nie miałem względem „Syna Kal-Ela” zbyt wielkich oczekiwań. Tymczasem już pierwszy tom pozytywnie mnie zaskoczył, drugi okazał się tak samo dobry, a trzecia odsłona nadal trzyma ten równy, wysoki poziom. Mamy po prostu do czynienia z jedną z najlepszych trykociarskich serii wydawanych obecnie w Polsce. Tym bardziej szkoda, że to już koniec. Nie orientowałem się jeszcze co nastąpi dalej, ale mam nadzieję, że Jon nie zostanie wkomponowany w jakąś serię z przygodami swojego ojca i nie stanie się tylko trybikiem w kryptońskiej maszynie. Ta wersja Supermana zasługuje na własny cykl.
Tytuł: Bitwa o Gamorrę
Seria: Superman. Syn Kal-Ela
Tom: 3
Scenariusz: Tom Taylor, Nicole Maines
Rysunki: Cian Tormey, Ruairi Coleman i inni
Kolory: Federico Blee i inni
Tłumaczenie: Jakub Syty
Tytuł oryginału: Superman: Son of Kal-El Vol. 3: Battle for Gamorra
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: sierpień 2024
Liczba stron: 168
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 167 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-6544-1
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 01. 10. 2024).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz