niedziela, 30 czerwca 2024

Król Deadpool - Recenzja

 

Deadpool, czyli słynny najemnik z nawijką, na dobre zadomowił się na polskim poletku superhero. Ostatnie kilka lat przyniosło prawdziwy wysyp albumów, w których Wade Wilson gra pierwsze skrzypce i powiem, że bardzo mnie ten stan rzeczy cieszy. Przede wszystkim z tego względu, że mamy w końcu wybór, a poznając perypetie coraz to nowych bohaterów, nasze zdanie o kondycji danego uniwersum może być lepiej umotywowane. Zerknijmy więc, jak wygląda forma współczesnego Marvela przez pryzmat kolejnego „Deadpoola”.

Podczas jednej z szalonych akcji Deadpool zabija rezydującego na Staten Island króla potworów. Traf chce, że tytuł jest dziedziczny, a otrzymuje go ten, kto pozbawi życia poprzedniego monarchę. Tym samym na tronie zasiada ktoś, kto paradoksalnie może okazać się wspaniałym liderem dla wszelkiej maści maszkaronów. Deadpool będzie jednak musiał stać się dla podwładnych kimś więcej – opoką oraz tarczą przed pełnym nienawiści światem na zewnątrz.

To przede wszystkim czytelnicy zaznajomieni z postacią tytułowego (anty)bohatera są targetem „Króla Deadpoola”. Dlaczego? Otóż Deadpool jest kimś na tyle specyficznym, że na przestrzeni lat zyskał określoną reputację. To ktoś prawie nieśmiertelny, pyskaty, bezczelny, niestroniący od przemocy. To wszystko dało mu pewną renomę, a co za tym idzie, kiedy sięgasz po komiks, w którego centrum jest właśnie pan Wilson, dobrze wiesz, czego się spodziewać. I jeśli to doświadczenie raz ci się nie spodobało, szansa na zmianę tych odczuć raczej nie będzie zbyt duża, bo komiksy o Deadpoolu są skrojone wedle konkretnego schematu.

Co zatem króluje (nomen omen) na kartach „Króla Deadpoola”? Oczywiście akcja. Ale czy jest ona na tyle angażująca, by uznać album za udany? Wielu czytelników powie zapewne, że owszem, wszak mamy tu wszystko, z czego tytułowa postać jest znana i za co lubiana, jednak w mojej opinii obraz tego albumu wcale nie jest tak kolorowy. Wszystko na swoim miejscu? Niby tak, ale problem jest taki, że ta cała akcja to w zasadzie sztuka dla sztuki. Rzadko angażuje jakiekolwiek emocje, czytamy o kolejnych bijatykach i odrodzeniach protagonisty, ale emocji w tym właściwie jak na lekarstwo.

Cechą charakterystyczną „Deadpoola” zawsze był humor, którego urok zasadzał się w znacznej mierze na celnych, dosadnych komentarzach głównego bohatera i żartach sytuacyjnych. Tutaj tego niestety brakuje. Nie wiem, czy to ja jestem takim ponurakiem, ale podczas lektury ani razu się nie uśmiechnąłem i to mimo kilku scen, które wyraźnie miały być luźniejsze. Niestety nie wyszło. Nie marudziłbym tak mocno, gdyby jeszcze komiks miał jakieś sensowne przesłanie, tymczasem dostajemy po głowie oczywistościami typu „każdy zasługuje na to, żeby żyć”. Fajnie. W sumie nie wiedziałem… Tymczasem autorka rzuca złotą myślą tego typu, po czym skupia się na rozwałce. To rozczarowujące.

Za warstwę graficzną odpowiada kilkoro artystów i jak to bywa w takich przypadkach, rysunki prezentują się różnie. Na otwarcie dostajemy te zdecydowanie słabsze. Chris Bachalo dostarczył prace wybitnie chaotyczne, w których szczegóły gubią się gdzieś w ogólnym niedopracowaniu. Wrażenie bylejakości potęgują jednostajne, słabo pokolorowane tła, maźnięte jakby na „odwal się”. Na szczęście później jest już lepiej i kolejne kadry ogląda się z większą przyjemnością, już bez uczucia zażenowania.

Nie jestem hejterem Marvela, ale nie mam pojęcia, do kogo kierowany jest ten komiks. Dla najmłodszego czytelnika jest zbyt brutalny, dla dojrzałego odbiorcy zbyt infantylny. „Król Deadpool” stoi w fabularnym rozkroku i finalnie nie zadowala nikogo. No dobrze, jeśli nie ma się praktycznie żadnych wymagań, to może wtedy lektura nie będzie stratą czasu, ale czy powinniśmy godzić się na taki twórczy minimalizm? Uważam, że nie, bo nawet czysta trykociarska rozrywka może (i powinna) być angażująca. Tymczasem tutaj zwyczajnie brakuje frajdy i radości z rozwałki.

Seria: Deadpool
Tytuł: Król Deadpool
Scenariusz: Kelly Thompson
Rysunki: Chris Bachalo, Irene Strychalski, Gerardo Sandoval, Kevin Libranda
Kolory: David Curiel, Rachelle Rosenberg, Chris Sotomayor
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Tytuł oryginału: Deadpool by Kelly Thompson
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: 2024
Liczba stron: 252
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Format: 165 x 255
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-6207-5

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 04. 04. 2024).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz