środa, 6 marca 2024

Batman. Nie tylko Biały Rycerz - Recenzja

 

Opowieści osadzone w tak zwanych elseworldach, czyli obok głównej linii wydarzeń danego uniwersum, mają to do siebie, że dają twórcom zdecydowanie większe pole manewru niż pisarzom odpowiedzialnym za regularne serie. Dlaczego? Nie trzeba nieustannie oglądać się przez ramię, żeby dopasować wydarzenia do tych kanonicznych, nie trzeba czuć obawy przed uśmierceniem ważnej postaci – te opowieści przyjmą wiele, a jedynym ograniczeniem jest zazwyczaj wyobraźnia scenarzysty. Cała seria „Biały Rycerz” pokazuje, że czego jak czego, ale Seanowi Murphy’emu na pewno nie brakuje wyobraźni. Poprzednie trzy albumy dały nam wiele dobrego, dzięki czemu nie miałem większych obaw przed lekturą kolejnego. A ten w końcu trafił w ręce polskich fanów Nietoperza.

Gotham przyszłości przeistacza się w miasto ściśle kontrolowane przez zaborczą władzę, w którym zwykli ludzie mają coraz mniej swobód obywatelskich. Proces przebiega pod płaszczykiem walki o bezpieczeństwo obywateli, jednak jego efektem jest coraz szybciej postępująca utrata tożsamości przez Gothamczyków. Takie okoliczności zmuszają Bruce’a Wayne’a do ucieczki z więzienia, w którym dobrowolnie wylądował po tym, jak kryzys związany z działalnością Jokera, a później Azraela został zażegnany. Wayne będzie też musiał zdecydować, czy ponownie zakładać maskę Nietoperza, z którą, jak sądził, definitywnie się już pożegnał.

Nigdy nie byłem wielkim fanem nieustannego poszerzania składu Bat-rodziny. W moich oczach  zmienia to charakter solowego „Batmana”, który z komiksu dość kameralnego (to uogólnienie – nie biorę pod uwagę wielkich eventów pokroju „Knightfall”) przeistacza się stopniowo i nieubłaganie w (najczęściej bardzo rozbuchaną) drużynówkę. Trend widoczny jest od dobrych kilku lat w trykociarskim mainstreamie i wygląda na to, że trzeba go po prostu przyjąć, bo raczej nie da się z nim już walczyć. W takim wypadku twórcom pozostaje jedynie zadbać o jakość tych poszerzonych składowo opowieści. Główna linia fabularna miewa z tym problem, na szczęście Sean Murphy radzi sobie na tym polu zdecydowanie lepiej, a „Nie tylko Biały Rycerz” przynosi czytelnikowi dużo dobrej zabawy.

Dlaczego Murphy’emu udało się to, z czym problem mają inni scenarzyści? Przede wszystkim dlatego, że nie skończył na sloganach typu „razem jesteśmy silniejsi” czy „rodzina stanowi jedność”, ale przekuł je w czyn. Na kartach nowej odsłony „Białego Rycerza” rzeczywiście widać więź między członkami „ekipy Nietoperza”. Co istotne, nie pokazuje wcale relacji łatwej i przyjemnej – jego bohaterowie są świetnie zarysowani pod względem psychologicznym, a Bat-rodzina pełna jest silnych charakterów, dlatego też nieustannie pojawiają się tarcia i niesnaski, które nadają fabule pikanterii i kolorytu. Na kolejnych kartach jesteśmy raczeni sporą ilością pogadanek, bohaterowie zastanawiają się nad swoim postępowaniem a także przyznają do błędów przeszłości (choć tu z oporami). Mimo tego wszystkiego nad opowieścią nie unosi się żaden dydaktyczny smrodek, co warto docenić, bo autorzy trykociarskich komiksów nader często popadają w dość nachalne moralizatorstwo. Tutaj tego nie ma i to niewątpliwie spora zaleta czwartego „Białego Rycerza”.

Co niezwykle istotne w komiksie superbohaterskim, „Nie tylko Biały Rycerz” jest udany pod względem akcyjności. Fabuła ma przyjemny, sensacyjny sznyt, wydarzenia toczą się szybko, ale nie są przy tym bezrefleksyjne. Wydaje się, że autor złapał idealną równowagę pomiędzy najważniejszymi elementami komiksu rozrywkowego. Wszystko zamknięte jest w efektownym opakowaniu, które zawiera przemodelowane na nowo elementy mitologii Batmana. Znane postaci, znane wydarzenia – scenarzysta bierze na warsztat to, czego aktualnie potrzebuje i dopasowuje owe składniki do swojej wizji. Efekty są więcej niż interesujące, bo świat przedstawiony nadal zachwyca złożonością, ale jednocześnie nie przytłacza, dzięki czemu podczas lektury ani przez moment nie czujemy znużenia.

Bardzo podoba mi się sposób, w jaki Sean Murphy redefiniuje kolejnych bohaterów. Na kartach tego tytułu pojawiają się zarówno postaci, które poznaliśmy wcześniej, jak i nowe (nowe w tym uniwersum, bo w „Batmanach” znane od dawna). Fan Nietoperza może momentami poczuć prawdziwą ekscytację, zwłaszcza kiedy na arenę wydarzeń wchodzi Batman przyszłości – to ewidentne zagranie na sentymencie, ale pojawienie się tego bohatera jest fabularnie uzasadnione – to nie jest żaden fanserwis! Choć postaci jest z każdym tomem serii coraz więcej, Murphy nadal ma nad nimi kontrolę i ani przez moment nie czułem, żeby fabuła wymykała się z zaplanowanych dla niej ram. To opowieść przemyślana od początku do końca i jest to naprawdę odczuwalne.

Sean Murphy to klasa sama w sobie także (a może przede wszystkim) w materii ilustracji. W końcu rysownikiem był jeszcze zanim zajął się pisaniem komiksów, a więc doświadczenie ma spore. Jego kreski nie da się pomylić – rysunki są ostre, precyzyjne i najczęściej także bardzo szczegółowe. Kto raz polubi ten styl, ten będzie wypatrywał kolejnych albumów rysowanych przez Murphy'ego. Smaku wizualnej stronie albumu dodaje też nuta futuryzmu, co uwypukla mocne strony stylu artysty.

Po lekturze czwartego tomu „Białego Rycerza” śmiało można powiedzieć, że seria nie tylko trzyma wysoki poziom, ale jest obecnie jednym z najciekawszych spojrzeń na postać Batmana (wraz z przyległościami). Sean Murphy to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu – nie mam nic przeciwko temu, by jego Bat-uniwersum nadal się rozrastało. Dopóki są pomysły, dopóki jest bardzo sprawna realizacja, dopóty chyba nikt nie widzi przeciwwskazań w materii rozwoju serii. Wątpliwości nie mają chyba także decydenci DC Comics, bo kolejne projekty z tak zwanego „Murphyverse” już zapowiedziano lub niebawem pojawią się na wydawniczym rozkładzie. Ja już ostrzę zęby!

Tytuł: Nie tylko Biały Rycerz
Seria: Batman. Biały Rycerz
Scenariusz: Sean Murphy
Rysunki: Sean Murphy, Clay McCormack, Simone Di Meo, George Kambadais
Kolory: Dave Stewart, Simone Di Meo
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Tytuł oryginału: Batman. Beyond The White Knight
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: październik 2023
Liczba stron: 264
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-6509-0

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 29. 11. 2023).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz